Nieznane powszechnie 5

Dawno mnie w ten temacie nie było. Do dzisiejszych wynurzeń zainspirowała mnie koleżanka @ata-ata swojem cyklicznem tematem, więc, jakby, co to proszę do niej ewentualne żale kierować. :innocent:

Dziś Czesi obchodzą święto swego wybitnego bohatera historycznego, jakiem był Jan Hus, po naszemu, Gęś. Mojem zdaniem mają prawo być z niego dumni, To była wybitna postać historyczna, jedna z niewielu, przed którą wszystkie narody powinny się skłonić, bo wpisał się nie tylko w historię Czech, ale i Europy.

6 lipca 1415 hierarchowie kościoła katolickiego zamordowali go, paląc na stosie na soborze w Koblencji, gdzie został zwabiony zdradą.

Ale ja nie o samem Janie z Husińca chcę tu zapodawać, a o polskich wątkach wojny husyckiej, którą ta egzekucja wywołała. A było ich od cholery.

Samemu Husowi należało by poświęcić osobny temat, tym bardziej, że w czasie wojny polsko - krzyżąckiej stał zdecydowanie po stronie polskiej, przyczynił się do wysłania hufca czeskich rycerzy pod wodzą Jana Żiżki, genialnego dowódcy, którzy to rycerze ramię w ramię z polskimi tłukli Krzyżaków pod Grunwaldem, aż miło. Zasługa tem większa, że czeskim królem był Zygmunt Luksemburski, osobisty wróg Jagiełły, co wyjdzie w dalszych mych wywodach. Sam Hus po polskim zwycięstwie wysłał do Władysława II oficjalny list gratulacyjny.

Zanim przystąpię do rzeczy, niestety, ale muszę rzucić trochę światła na tło samej sprawy. Dlaczego w ogóle doszło do krwawej rewolty, zwanej wojnami husyckimi? Egzekucja Husa stała się iskrą, która wybuchła, ale nie od razu, bo narastanie wrzodu trwało jeszcze 4 lata po wykonaniu wyroku. Pękł on w 1419 i do 1436 rozlał się w postaci siedemnastoletniej obopólnej rzezi. Jak już wspomniałem o Zygmuncie Luksemburskim, jako ich królu, to należy dodać, że panował on nad Austrią, Węgrami i Czechami. A przecież zupełnie niedawno, to miejscem królewskim była Praga, przedostatni Przemyślida, Wacław II rozciągał swą władzę nie tylko na same Czechy, ale i Austrię, Styrię, i Karyntię. Osobno był jeszcze królem Polski, a syna, Wacława III, pedofila zresztą, ustanowił królem Węgier. Kiedy obaj prawie jednocześnie umarli, ojciec na apopleksję, syn przez zamach, Władysław Łokietek zdobywał władzę w Polsce. Po śmierci obu Przemyślidów w Czechach zapanował chaos polityczny, wewnętrzne walki i na skutek tego, korzystając z zamętu, do władzy dorwali się Habsburgowie, I w miarę upływu czasu Czechy zostały zepchnięte do roli prowincji, wzrastały wpływy niemieckie. Do czasu panowania Zygmunta Luksemburskiego Czesi zaczęli być obywatelami drugiej kategorii we własnem kraju.

Skoro udało mi się wrócić do właściwego czasu, to nadmienię jeszcze tylko, że po egzekucji Husa w Czechach zrobiło się nader gorąco. Najpierw abdykowano samego Zygmunta i zapanowało bezkrólewie, potem wzięto się za miejscowych pochodzenia niemieckiego i rozpoczęły się pogromy, Niemcy wiali, jak mogli, jedni na Bawarię, inni na Śląsk, kto gdzie miał bliżej. No to zabrano się za katolików.

Dodać muszę, że sam Kościół Katolicki osiągnął moralne dno w tem czasie,bo panowało wówczas dwóch papieży, a było przedtem ich trzech, każdy najważniejszy ale to można poruszyć w innym swoich wypocinach

W każdem razie na sytuację w Czechach zareagował papa Marcin V i sam król, czyli wzmiankowany wyżej, Zyga z Luxu. No bo go wywalono z takiej fuchy, jak tron.

Raz, dwa, trzy i zorganizowali europejską krucjatą. Mieli peszka, albowiem Jan Żiżka zdążył w międzyczasie zorganizować armię, dzięki której kontrolował 1|3 kraju. Jak było tak było, w każdem razie w w 1419, husyci sprawili tej krucjacie okrutny łomot.
Po czym Żiżka wziął i umarł śmiercią naturalną. Jego następcą obwołano byłego księdza katolickiego Prokopa i to był zajebiście trafny wybór. Pogonił 3 następne krucjaty. A od tej pierwszej, to dopiero się zaczęło, I na tem chciałbym zakończyć temat samej wojny i przejść do wątków polskich w tej awanturze, Wojny te trwały 17 lat, więc podaruję sobie ich dokładny opis.

Teraz muszę sobie pauzę zrobić, dalszy ciąg w komentarzu, o cierpliwość, jak zwykle, ewentualnych zainteresowanych proszę. Pół godzinki. :yum:

11 polubień

Dotąd myslałem ze papiestwo osiagneło swe dno za Aleksandra[chyba] któregos tam,w czasie klarowania sie potegi Borgiów…
Wydaje sie jednak ze te subtelności są juz chyba nie do ustalenia…
Odrzucają mnie od historii te wszystkie rzeznie,ta mściwość,to mordowanie jeńcow oraz krucjaty z Bogiem na ustach…
Wszystko to widać,musialo przybierac taki obrót by w końcu z rzeznickich egzekutorów,Dominikanie stali najświatlejszym i najwspanialszym skupiskiem duchowym w ramach wspolczesnego katolicyzmu…
To ze spraw ktore mnie do dzisiaj interesują…
A swoja droga,ów Żiżka mial niezwykle szczescie.Kto z wielkich lub choćby pretendujacych,umieral wowczas śmiercią naturalną?W dodatku od miecza nie stroniąc?

1 polubienie

Większe dno było wtedy, gdy nasz Mieszko chrzcił swój kraj. Ten okres papiestwa nazywa się nieoficjalnie kurwokracją i pochodzi z tamtych czasów.

1 polubienie

A ty mi sobie przyjacielu mily,nie apominaj o tych watkach historycznych i pisz je czesciej.
Czekam na nie jak w mlodosvi na,Ekran z Bratkiem’',lub na Czterech pancrrnych,a nawrt na psa))
Zeby mi to byoo przedostatni raz. Noo

1 polubienie

Na ile mi pozwala moja orientacja w materii historycznej (aktualnie czytam o Wikingach pióra pani Cherezińskiej), dla wojów, rycerzy, śmierć w łożu a nie w walce nie była śmiercią szlachetną, wymarzoną. Tak więc z tym niezwykłym szczęściem Żiżki niezupełnie tak chyba było @collins02 .

2 polubienia

Zanim zacznę wspomnę jeszcze o dwóch faktach, które wymknęły się z mej pamięci.
Otóż, cała ta husycka awantura zaczęła się od I defenestracji czeskiej, kiedy do w Pradze, rajcy detronizowali króla, a sprzeciwiło się temu siedmiu rajców katolickich. Wyrzucono ich oknem.
Drugi, ważniejszy, bo Jan Hus w swych czterech tezach, praktycznie zawarł wszystko to, co 100 lat później wyartykułował Marcin Luter w swoich 95.
Ten dodatkowy post jest wyrażeniem szacunku dla Husa. przechodzę do następnego.

1 polubienie

Kiedy wybuchło opisywane przeze mnie powstanie czeskie, Polska jawiła się państwom europejskim, jako oaza pokoju, stabilności oraz potęgi militarnej. Przy Jagielle, wszak byli zwycięscy rycerze spod Grunwaldu i ich synowie. Czas ich końca to rok 1444 pod Warną, kiedy to synalek Jagiełły, Warneńczykiem zwany, przez swą głupotę spowodował ich zniknięcie ze świata doczesnego. Ale w opisywanem przeze mnie okresie żyli i mieli się znakomicie.
Nie dziwota, więc, że polski król, z mety, od obu stron, czyli papieskiej i husyckiej otrzymał propozycje, I jedni, i drudzy chcieli przeciągnąć Polskę na swoją stronę.
I tu dupowaty mędrek, jakim był Jagiełło zachowywać się zaczął, jak ta cnotliwa panienka, którą adoruje dwóch kawalerów, ona by chciała z nimi dwoma, tylko się boi.
Udziału w krucjatach odmówił, co jeszcze było rozsądne, bo na północy wisieli oszczędzeni przez niego Krzyżacy, a papież Marcin V i jego kumpel Zygmunt Luksemburski, słynęli z tego, że jak coś obiecywali, to tylko obiecywali.
Ale propozycje husytów stwarzały, bajecznie wręcz korzystną koniunkturę dla Polski.
Co Polsce “groziło” w zamian? Ano, odzyskanie części Śląska, zmiecenie z ziemi Zakonu Krzyżackiego i szeroki dostęp do Bałtyku, niewiele mniejszy, niż dziś. A może i większy? Tego się już nie dowiemy. W Polsce stworzyły się grupy nacisku w ten temacie, oraz tajne stowarzyszenia wspierające owe zacne zamiary, ale Jagiełło, jak to Jagiełło, panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Zdecydował się dopiero, w 1433. Za późno, Część wojsk husyckich wspartych kilkoma hufcami polskiego rycerstwa, przeszła jak burza przez Marchię Brandenburską zostawiając po sobie trupy i zgliszcza i dotarła, aż pod ziemią chełmską. Pikanterii dodaje to, że wojskami zaciężnemi Krzyżaków były piechoty złożone z czeskich katolików. Husyci rżnęli ich z wielkiem upodobaniem. Na Zakon padł blady strach, do jego likwidacji niewiele brakowało, ale ten pierdołowaty Jagiełło wysłuchał biadań nuncjusza papieskiego i wysłał rozkaz aby polskie rycerstwo się wycofało z tej wycieczki. Czesi machnęli na to ręką, część polskich rycerzy przyrżnęło głupa, że niby rozkaz nie dotarł, ale przyszła w tem czasie inna wiadomość, tem razem z samych Czech, że źle się dzieje. I dowódca husytów, co nazywał się Czapek i był bardzo dobrem taktykiem, odłożył likwidację Krzyżaków na później i ruszył jak najszybciej pod Pragę, bo powstanie zagrożone było wewnętrznem buntem. Zdążył na czas, co przedłużyło awanturę o lat 6, ale polskie projekta poszły się walić. I tak,na dostęp do Bałtyku, jaki jest teraz Polska otrzymała trzeba było czekać do 1945. Troszkę późno. Troszkę inaczej ze Śląskiem, ale, w sposób, podobieństwem nie odbiegającem daleko. Gdyby wtedy dokończono rzecz, nasza historia potoczyłaby się całkiem inaczej.

A teraz wątek z Zawiszą Czarnym z Garbowa herbu Sulima. O samym Zawiszy mam zamiar rzetelnie tu napisać, ale, przecież nie w tem temacie. Tu tylko o jego dwóch przygodach, w których, nieomal życia nie stracił. Za pierwszem razem, to było na samem początku tej całej husyckiej draki. Jechał, bodajże ze swem orszakiem do Rzymu w poselstwie i trafił na na tę pierwszą krucjatę, niemal w sam środek końcowej bitwy. Jako prawy katolik, stanął po stronie krucjatowców, którzy, właśnie rozpoczynali ucieczkę z pola bitwy, Rychło więc popadł w niewolę, prawdopodobnie lekko raniony. Rozsierdzeni taboryci, czyli piechota, nie mogła brać udziału w pogoni z wiejącemi krzyżowcami, a gmin, wiadomo, na okup za rycerza nie mógł liczyć, no to postawili oddziałek co do nogi wysiec. Na szczęście pędził tam jakiś oddział rycerzy Czerwonego Kielicha, zwany także Sierotkami. To po Żiżce tak ich nazywano. No i któryś z tych czeskich rycerzy dostrzegł znaki poselskie, więc wstrzymano taborytów. W ten sposób poznano, że to jest Zawisza, ich kumpel spod Grunwaldu.

Został godnie ugoszczony. A potem ze specjalnem glejtem spokojnie pojechał sobie dalej.
W kilka lat póżniej, gdy husycka pożoga ogarnęła Śląsk, Zawisza podążał tym razem na Węgry i w podobny sposób wpadł w jakąś zasadzkę, i w podobny sposób wyszedł z tego cało. Gdy przejeżdżał po raz trzeci tamtędy w rok później nie spotkała go żadna niemiła przygoda, ale za czas jakiś stracił głowę. To już inna bajka jest.

A teraz druga przerwa na piwo. :yum:

6 polubień

papiestwo to dno osiagnelo nie za czasow Bogiow. a wlasciwie pewnej wojowniczej rodzinki Borja - bo to towarzystwo w miare zgodnie likwidowalo wszystko co im na drodze stalo i specjalnie jak na swoje czasy przemyslnoscia sie nie wykazywali, skutecznoscia tak, legendy nie biora sie z powietrza
ze Hus to po czesku ges? na nauke nigdy nie jest za pozno, pozywne ptactwo
@birbant :v:
z tym Grunwaldem to nalezaloby tez przypmniec, ze trafiali sie herbowi co walczyli po krzyzackiej stronie, to byla jednak szkola przezycia

1 polubienie

Zdziwiony nie jestem bo postawa Jagielly,jest co najmniej dziwna nie tylko w tym temacie.Natomiast mam inne pytanie.Ktow owym czasie,za wyjatkiem innowiercow,mial odwage przeciwstawiac sie papiestwu?i nie mam tu na mysli azjatyckiej dziczy…Tu,w Europie…?

1 polubienie

wejde miedzy wodke a zakaske @collins02
chetnych bylo wielu na zachodzie Europy zrobilo sie ciasno, Morze srodziemne ciagle bylo Mare Nostrum, Hanza upadala
Wikingowie ze swoja technologia i systemem nawigacji bylo troche malo na ocean
a ludzie przesadni, bali sie ze Ziemia plaska

1 polubienie

Następnem polskiem wątkiem jest wielkie świętokradztwo, którego dokonało dwóch duchownych w celach politycznych. Nie byli to jacyś szeregowi duchowni, ale dwóch, w tem czasie wielkich dostojników na skalę europejską. Mowa o arcybiskupie krakowskim Zbigniewie Oleśnickim i biskupie wrocławskim, Konradzie IV. Ten pierwszy, jak powszechnie wiadomo, był w ciągłej opozycji do króla i całej swej karierze robił Jagielle w poprzek. Ale to już odrębna historia jest.

Prawdopodobnie o tem wszystkiem wiedział papież, ale poczciwego Marcina V zostawmy w spokoju. A co było tą profanacją? Tą profanacją było porwanie z Częstochowy obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. A dlaczego ci dwaj dostojnicy uknuli i zrealizowali ten haniebny czyn? @Antykwa wie, bo czytał Sapkowskiego.
Ale tym, co nie czytali jednej z najlepszych historycznych powieści, pragnę oznajmić, że dzisiejsza tęcza na podobiznach tej ikony, to zaledwie żarcik w porównaniu do tego, do czego posunęli się dwaj nadduszpasterze.

To był już czas w wojnach husyckich, że pożogą objęty został sąsiedni Czechom Śląsk, Bawaria, Turyngia i pobliskie im dzielnice niemieckie. Wszędzie tam husyci siali trwogę i zniszczenie oraz grozę. I w tem dziele, całkiem nieźle poczynali sobie, co poniektórzy rycerze polscy. Określając, co poniektórzy, to sobie tylko zażartowałem, bo wśród husytów było ich pełno wszędzie. Podnosili jeszcze bardziej, co prawda i tak niesamowite zdolności bojowe Sierotek, ale oni wszak katolikami sami będąc, a w szeregach czeskich walcząc, rżnęli katolików czeskich, śląskich i niemieckich, aż wióry leciały. Dlaczego? Łupy, proszę jak kogoś, łupy! To strona zwycięska je bierze, a nie przegrana. I tu, jakby upada stereotyp o wspaniałości naszej historii i szlachetności polskiego rycerstwa.

Król Jagiełło wiedział o tem doskonale, ale po cichu sprzyjał tem rycerzom, choć głośno potępiał i nawet edykta jakoweś oficjalne wydawał. Mniejsza o większość.

Na taką sytuację bardzo srożył się arcybiskup Oleśnicki i ubolewał nad tem Konrad IV.
To i wreszcie się wzięli i zmówili. Wiedząc, jakiem kultem w Polsce otacza się częstochowską ikonę, postanowili dokonań obrazoburczego czynu i upozorować sprawstwo husyckie. Ludzie kochane, to prawie się udało. W każdem razie obraz został zniszczony, Ale, jak jedna reklama powiada, prawie, czyni różnicę. To wszystko było trochę inaczej, jak u Sapkowskiego w powieści, ale różnice nieduże. Sprawa tego niegodnego spisku zaczęła upadać, zanim ją dokończono, o czym biorący udział pojęcia nie mieli. Otóż, całkiem przez przypadek na tajnem spotkaniu obu biskupów znalazł się pewien człowiek będący szpiegiem polskiego stronnictwa odzyskania Śląska. Podsłuchał rozmową dostojników i w te pędy do Krakowa. Jagiełło wiary temu dać nie chciał i umył ręce, ale uwierzyli inni i w te pędy zorganizowali kontrakcję. Nb,u Sapkowskiego to był główny bohater trylogii, ten szpion, znaczy się. Sorry za dygresję.

I było tak; kilku wynajętych polskich rycerzy i jeden Żmudzin, napadli o świcie na klasztor, gdzie nikt niczego złego się nie spodziewał, zabili kilku mnichów, zerwali obraz i udali się w kierunku Czech, by pod określonem obozowiskiem Czerwonych Kielichów, gdzie byli i polscy wojacy, podrzucić go. Obraz najpierw przełamali, zgodnie z biskupią instrukcją. Cwałowali,co koń wyskoczy około mili i zostali otoczeni. Z obrazem przy sobie. Mało tego, niezależnie od tych wydarzeń w polskie ręce wpadły 2 listy Konrada do Zbigniewa z opisem intrygi. W jaki sposób? Tego nie wiemy.

Ale wiemy co innego, Dwaj zapobiegliwi dostojnicy boży, zanim doszło do czynności w klasztorze częstochowskiem, już rozpuścili wieść, jaka to profanacja za sprawą husytów się stała. I to, naprawdę zadziałało. Na tę wieść, wielu Polaków w szeregach husyckich zaczęło je opuszczać, a są dane, że niektórzy z mieczami rzucili się na czeskich kumpli. Niezłe socjalno - psychologiczne zjawisko, co nie?

Co dalej? A co ma być? Typowo było dalej. Jagiełło, co prawda się wściekł, ale się uspokoił. Wykonawców nie ukarano i po krótkiem pobycie w lochach,spokojnie udali się na swe leża rodzinne, a sprawę w plotkę jakowąś obrócono, Skąd my to znamy?
Acha, obraz poszedł do renowacji i śladu po zniszczeniach nie było. Wrócił tam, skąd go zabrali i jest do dziś. Tylko lepiej zabezpieczony, jakby…

Proszę koleżeństwa, o próbie rozbioru Polski przez króla Zygmunta Luksemburskiego i Witolda Wielkiego Księcia Litwy w tem gorącem okresie, pisać już mnie się nie chce. Powinienem też wspomnieć, jakiego to głupa o imieniu Korybut, Jagiełło i Witold usiłowali wprowadzić na tron czeski, O wybaczenie upraszam pokornie. :face_with_head_bandage:

7 polubień

Uffff, wybaczam :stuck_out_tongue: Jak sobie tak czytam co piszesz, dochodzę do wniosku, że nasi politycy nie wypadają tak blado .

2 polubienia

Poruszę te tematy. Przy najbliższej okazji nawiąże do tego, o co pytasz.

1 polubienie

Hansa w tem czasie osiagnąła we apogeum, upadek zaczął się wiek później.
Mam nadzieję, że wybaczysz popraweczkę?:yum:

1 polubienie

mistrzu sto lat w te czy inna strone?
aczkolwiek nie wiem kto to powiedzial, ze upadek zaczyna sie kiedy jest najlepiej?

1 polubienie

Tego właśnie w historii nigdy nie potrafiłem osiągnąć. Chodzi o powiązanie wydarzeń dziejących się w jednym czasie w wielu miejscach. Dla mnie zawsze były wyizolowane, jakby działy się w próżni. Zazdroszczę Ci, @birbant :slight_smile:

2 polubienia

to jest proste - nazywa sie z angielska time-line
narysuj sobie linie czasu, a nawet kilka rownoleglych i i alleluja do przodu

2 polubienia

:laughing:

Jakieś pół wieku za późno ta rada, @okonek :wink: Teraz mamy @birbant a, więc wysilać się nie ma potrzeby.

3 polubienia

I ja tak od razu nie miałem. To kilka ładnych lat grzebania w dziejach. Powiedzmy, że, zusammen do kupy, od 6 roku życia zacząłem fascynować się historią.
To, co tu przedstawiam, to już nie bardzo leży w sferze moich zinteresowań w dziedzinie, to było kiedyś. Od kilku lat przeszedłem na “najnudniejszą” fazę historii.

1 polubienie

Nudniejsza czyli jaka? Odszyfrowujesz tabliczki klinowe?

1 polubienie