Nie bardzo dobrze, po wyjściu z domu dziecka, zaczynałem kolejne nowe życie, nie otrzymałem wielu dokumentów, te przyszły po roku, w tym książeczka z wkładem bezimienna !. W wielu listach zapytaniach do tego domu, to oni odpisują że nie znają sprawy na ich dokumenty w tym losu książeczki. Przerobiłem się na amatora prawnika z pełnymi prawami - wpisy, opłaty, regulamin itd ! by to wszystko ogarnąć / ancug krawat aktówka i kodeks cywilny pożyczony z czytelni miejskiej - los książeczki i dokumentów drenowałem aż do ich sądowej zamiany na właściwe z punktu prawa wtedy. Książeczka była rejestrze dokumentów zastrzeżonych, dlatego mieszkanie chronione, ponadto bezimienna była bez wartości. Sąd wykazał przekręt na moją szkodę, książeczka została sądownie uznana za moją, ino z obciętym wkładem/ dom dziecka nie mógł tego ustalić /. Dyrektorka zwolniona dyscyplinarnie, czego nie przewidziałem i nie chciałem. Dalej już nie wnikałem w zawiłe prawne szczegóły i paragrafy, doprowadziłem do końca swoją sprawę po mojemu. Sędzia i ława przysięgłych pogratulowali za sprawne operowanie paragrafami przez hm amatora. Póżniej jeszcze kilka razy musiałem wykorzystać swe możliwości z różnych powodów w sądach / Chojnice, Bydgoszcz, Gdańsk
A czy gdzies mozna wypozyczyc takiego pieska? Albo chocby boksera?
boksery to za lagodne.
ja proponuje bernardyna - jak uzna Cie za owieczke potrzebujaca obrony to amstaff pojdzie na przekaske,
a jeszcze lepsze sa irlandzkie wilczarze - nie przypadkiem w Irlandii nie ma wilkow
Ale to wielkie psy i krótko żyją. Najlepszy byłby kaukaz…
W kazdym razie, ktorys ze strozujacych pasterskich.
A wszysrkie duze psy rzadko zyja dluzej niz 10 lat
Tylko kaukazy są dość nieukładalne…
kazdy pies jest ukladalny, tylko trzeba znac specyfike rasy.
co prawda dla osoby nie znajacej sie na psach to bym jednak bernardyna nie kaukaza polecila.
znajomi mieli fajnego kaukaza - na podworko cie wpuscil i na miejscu najbardziej przyjacielski pies swiata, ale jak chciales wyjsc to tylko w obecnosci wlasciciela , nie wypuscil.
Kuzyn miał coś co się nazywało berneński pies pasterski. Poczciwina i niegroźny… Ale jak podczas nieobecności sąsiad wszedł na podwórko obalił go i leżał na nim tak długo aż kuzyn wrócił… Nabijałem się z tego psa bo to był najdłużej rosnący pies jakiego widziałem. Jak miał rok ledwo do kolana sięgał . A nagle jak ruszył to bydle się zrobiło że szok. Tylko mnie się zdaje że to było po prostu słabe karmienie… Pies dostawał resztki a tak na prawdę to co kuzyn jadł to już wyglądało jak resztki. Nie wiem skąd się to brało bo aż tak źle nie było na gospodarstwie ale ciotka z 1 kury robiła 4 obiady na 7 osób. To chyba wiesz ile każdy mięsa dostawał?
sa tacy co by najchetniej spod siebie wyjedli.
Wiesz jak widziałem że dorosły chłop dostaje pół skrzydełka na obiad…
daj spokoj, znajoma mamy taka byla - trzeba oszczedzac, pieniadze odlkadac. dzieciaki (prawie moi rowiesnicy) z matka jak tylko dorisly nic wspolnego miec nie chcialy, a maz, skadinad przefajny czlowiek, ale kapciowy, skonczyl na wozku inwalidzkim. stracil nogi z powodu cukrzycy - bo dieta dla cukrzyka byla za droga…
Ciotka nawet nie wiem czy z oszczędności… zawsze tak jedli. Jak mnie kiedyś na zakupy wysłali zdziwili się widząc szynkę na chleb. Ale… nie powiedzieli słowa.
jesli uzupelniali to duzymi porcjami weglowodanow (ziemniaki, kasza, potrawy maczne, warzywa, nawet ta nieszczesna rzepa) i strączkowymi to przezyc sie da (z psami gorzej, bo one jednak miesa potrzebuja)
dieta wiejska dlugi czas byla jarska - mieso pojawialo sie od swieta, a skwarki czy smalec bywały rarytasem.
mo i jednak prawdziwe mleko, co prawda to od krowy mniej zdrowe niz kozie czy owcze, ale tez pozywne.
Ale smaczniejsze. Kozie mi śmierdzi.
Oczywiście w diecie były ziemniaki, kasza też często w krupniku i co dzień na śniadanie zupa mleczna z zacierkami.
a ja bardzo lubie kozie mleko, sery zreszta tez.
Kwestia gustu. Mnie najbardziej rozczarowało mleko migdałowe. Ani mleko, ani białe, ani nie ma wyrazistego smaku.
jak migdaly pyszne to “mleko” migdalowe ohyda.
w ogole te roslinne substytuty mleka to nieporozumienie.
wyjatek stanowi horchata walencjanska, ale to sa rozdrobnione bulwy cibory jadalnej zwanej migdałem ziemnym, orzechem tygrysim, chufa (Cyperus esculentus L.)ma lekko ziemisty smak, ale zimna lub w postaci polzamrozonej swietnie gasi pragnienie, poza tym odzywcza - bulwy zawieraja bialko, tluszcz roslinny, duzo skrobii i dekstryne - mozna tez je jesc na surowo lub pieczone.