A gin? Bo dżinów to kazdy bedzie mogl sobie nałapać, nie wszystkie butelki są puste?
No jak bez ginu… Gin obowiązkowo
To tak bardziej w stylu mohito, bo z listkiem swiezego zielska zwanego mięta kedzierzawa. Jest nieco łagodniejsza i słodsza niz tradycyjna.
W moim przypadku to mi mięta była częściej potrzebna w rebusach niż w ginie.
No i za kazdym razem w chacie była albo mięta albo gin, Chyba mi się nie zdarzyło by te dwie rzeczy były w domu razem. Chociaż gin z miętą piłem, ale gdzies tam w świecie…
Róbta co chceta. Moje oczy i tak nie są przystosowane do odbioru i segregacji kolorów. Na moim monochromatycznym monitorze odróżniam jedynie smak gin-tonic od whisky-ginger.
Typowe to karaibskie mohito - bialy rum, woda z cukrem trzcinowym, limka i wlasnie ten łagodny gatunek mięty - tego nie wiem, czy przypadkiem nie został zawleczony ze Starego Świata do Nowego? Bo rosnie dziko zarówno w poludniowej Europie jak i polnocnej Afryce.
A polecam, z duza ilością lodu jako long drink. Cukru można dać niedużo jak przewidujesz, ze tych drinków będzie więcej
Ogolnie hierbabuena, bo tak to nazywają, w postaci zimnego naparu na upały jest swietna, a pewnie w Afryce arabskiej herbaty miętowej próbowałeś? Dla mnie za słodka, ale na trawienie dobra.
W Afryce to ja już nawet nie pamiętam co pilem i jadłem, ale w Turcji przysiadlem się kiedyś do pewnego towarzystwa siedzacego przy stole… Zaprosili mnie, poczestowali herbatą, slodką do granic możliwosci. Panowie nie znali żadnego języka prócz tureckiego a że ja tegoż tez nie znałem, to tak prawie w tym milczeniu hetbate wypilem, wstałem, jakos tam gestami podziekowałem i sobie poszedłem.
Wyobrazasz sobie taką sytuację?
Nie znasz wcale ludzi, dosiadasz się do nich, nie przemówisz ani słowa, ale wypijasz z nimi herbatę i nigdy więcej już ich nie spotykasz…
W Turcji też miałem fajne chwile
Byliśmy blisko tej przereklamowanej plaży Oludeniz…Jakieś 50 km.ale po naszej stronie było spokojnie a chwilami,pusto…
Nie było problemu ze słomianym parasolem bo ludzi jak na lekarstwo…Zostawiłem dziewczyny i poszedłem do mini baru.A tam jakieś nieco zmiętolone chłopaki,zapewne po ciężkiej nocy
Zamówiłem Efeza,kawę i troche ichnich wypieków…I coś mnie tknęlo by,jak zwykle,zagadać…Tym razem o ich banknotach…Zapytałem czy na wszystkich jest Kemal Ataturk?Chłopaki niemal w oczach doszli do siebie a ja…otrzymałem całe zamówienie za darmo!
Moje zdumienie [ale i sympatia] wcale nie osłabły przez tych,circa,15 lat
Tak, nie tylko sobie wyobrażam. Takie spotkania, gdzie ludzie dziela się radością chwili i jak się zwyczajowym kąskiem, bo po co ma ci byc gorzej niz im, się zdarzają.
Życzliwe podejscie do blizniego i życia nie jest az takim ewenementem.
No, to ja nad Turcją również gorsze chwile przeżyłem. Lecę nad Stanbułem, oglądam z góry mosty nad ciesniną, miasto, potem znów morze a samolot zatacza jedno wielkie koło, potem drugie, trzecie. Mysle sobie, co do cholery? Pogoda ładna, więc w czym problem? Dopiero potem dowiedzialem się, że byla wiadomość, ze do Stanbułu leci samolot z bombą na pokladzie. Nie było tylko wiadomo na jakim. Alarm okazał się fałszywy…
Dobre
Wspomnienie o Kemalu Ataturk`u wśród Turków jest tożsame ze wspomnieniem Josepa Bros Tito wsród mieszkańców byłej Jugasławi.
Bo to nie była herbata z ros.wkładką …
Jednak rola i w ogole ich idea państwa były doametralnie różne.
Atatürk ratowal resztki potężnego imperium, wstawiajac “na tory” prowadzące do sposobu życia i swieckosci państwa - co w islamie jest nie lada wyczynem. I Turcji do dzis rozpad na wzór bałkański raczej nie grozi. Niestety ze świeckością to perturbacje są, ale wynika to z zaborczego charektery religii jaką jest islam.
Tito stworzył z kolei zlepek zwany Jugosławią, ktorego utrzymanie w całości bylo oparte na jego autorytecie, jako swoistej dyktatutrze. Umarł i tragedia. Do dzis nie do konca opanowana.
Że ludziom sie w czasach ich rzadow zaczęło sie żyć lepiej? To jednego i drugiego z sentymentem wspominają.
Z rosyjską wkładką nie była, ale jej smak pamiętam do tej pory…
Niestety o tych zamachach, które są prawdziwe rzadko terrorysci informują.
A od czasu, kiedy “niszę ekologiczną” zajeli ci pobożni analfabeci od czytania Koranu? To na kazdego sąsiada czy przechodnia, ktory opalać się nie musi, zaczynasz patrzeć podejrzliwie. Bo ci działają najczesciej tanim kosztem i z całkowitego zaskoczenia. Fanatycy wykonujacy boski plan z piekła rodem.
A jak na razie miałam szczescie, nie bylo mnie w nieodpowiednim czasie i miejscu.
Ale doswiadczenie, że tak mogło byc? Pozwala mi ze stoickim spokojem tolerować kontrole na lotnisku na przyklad? Nawet jak mnie puszczą w skarpetkach, bo stalki w podeszwach butow na bramce zawyły?
Koran jest dobry na anagramy. Ma ich w zaleznosci od kryteriów około 8.
Pewnie nawet więcej…
Podobnie jak maron