Nowy konkurs - zaczynamy rozgrzewkę

I tak nic nie rozumiem z tego co powyżej.A pytania możesz nie wydzielać bo i tak nikogo to nie obchodzi.
Nie chciałem tylko tutaj mieszać…

1 polubienie

U mnie to typowa grypoangina samolotowa i zmiana klimatu.
Czyli z poziomu morza na łódzki smog. Z maseczek to by sie tlenowa przydala.
A niestety scenariusz zaczyna przewidywac wspomaganie antybiotykami
Kurczę te polskie reklamy to w lekomanie wpędzają. Zwlaszcza w temacie nic ci nie jest i nie bedzie bolalo.

2 polubienia

Sam z nieprzymuszonej woli zacząłem w miejscach publicznych nosić maseczkę, bo nie chcę nikogo poczęstować tą cholerą, jaką mam obecnie w sobie. Wyjść człowiek czasem musi, choćby do apteki czy po naprawę opony, którą przebiłem niedawno. A że churchlam jak najwyższej klasy gruźlik, to od razu widać, żem trefny homo sapiens. Kaszel mam tak okrutny, że ledwo pomagają najwyższe dawki kodeiny plus syrop do pomocy, też konkretna dawka Gdyby nie to, to bym chyba wypluł płuca i byłbym bez płuc… A wolę nie opowiadać, bo horror z tego wyjdzie.

2 polubienia

Wydzielanie pytan ma swoj sens.
Co do reszty? Wierze Wam na slowo, ze to o czym piszecie ma sens :partying_face::partying_face::partying_face:

Grypoangina samolotowa to brudna klimatyzacja i pasażerowie na bakier z higieną oraz zdrowiem.Jedno i drugie mnie już powalało.I to nie raz.Póki co,nie w tym roku.

1 polubienie

Moja babcia lekarstw nie brała.Tych zwyczajnych bo były takie które musiała…
Zwykła mawiać:A co to za leki po których człowiek sie gorzej czuje?!
I swego czasu,preferowała brandy przed snem.
Kiedyś mnie to bawiło,dzisiaj przyznałbym słuszność.

1 polubienie

@collins02 dyskutujemy z fachowcem od leczenia. I dobrze.
Ile jest w naszej psychice, odpornosci wrodzonej i zwyklej checi przezycia? Czasem cudem nazywane?

1 polubienie

Ja tak miałem przez 50 lat. Nie brałem leków na przeziębienia, zapalenia gardła o grypach nie wspomnę, bo nigdy ich nie miałem. Nie pamiętam, bym miał zapalenie oskrzeli i tym podobne schorzenia. Zawsze dbałem o higienę i z kibla nigdy nie wychodziłem bez posmarowania łap dezynfekcyjnym świństwem. W prawie każdy roboczy dzień herbatka z czystka. O tym, jak to ustrojstwo potrafi leczyć różne dziadostwa w tym boreliozę, nie będę pisał, bo pełno tego w necie. Każdego dnia min. 2 jabłka. Nie ma to nic wspólnego z pierniczeniem o owocach zielonego luda. Jabłka są zdrowe, mój 1,5-letni potomek już o tym wie, nikt normalny nie musi nikomu o tym co tydzień przypominać.
Po 50 latach życia we względnie dobrej kondycji zachorowałem tak jak nigdy dotąd. Zdarzały się oczywiście lekkie działania zaczepne ze strony wirusów, ale to była fraszka.
Jestem wygłupiony, tym bardziej, że to temat, który powinienem znać z podwórka. Zrobiłem sobie 2 testy na covida, nie mam go. Poszedłem w końcu do lekarza, bo musiałem mieć zwolnienie. Przepisała antybiotyk, zeżarłem i było prawie cacy. Na nieszczęście w deszczu złapałem gumę i zmieniałem koło. Tu się doprawiłem, objawy wróciły z potrojoną siłą. Przez tydzień walczyłem bez antybiotyku. W końcu przepisałem sobie 2 dni temu kolejny antybiotyk. Jest w końcu lepiej, ale do stanu zadowalającego jeszcze daleka droga.
Ot w skrócie moja ballada o tym jak się załatwiłem. Mały chyba przyniósł z przedszkola.

3 polubienia

Oj kolego, maseczka to u mnie stałe wyposazenie torebki. I jakby co to i zapas dla blizniego tez.
Ale to nie tylko drobnoustroje. Pył też.
Ogólnie im mniej przyslowiowego cukru w cukrze?
Edit - uodpornienie
Hindusi kąpią sie w Gangesie? Nie bylam, ale szambo i swoistego rodzaju szczepionka?
Maseczki nie zaszkodzą. A psychicznie? Pomagają.

1 polubienie

Nie po raz pierwszy odnoszę wrażenie że obecne choroby typu przeziębienia itp.mają inne oblicze niż kiedyś.Zupęlnie tak jakby cię atakowano na kilku frontach…Kiedyś brałem kąpiel i do łóżka,herbata za herbatą i po 2-3 dniach,jak nowy.
Teraz niemal każda choroba to od razu zatrucia,oslabienia do tego stopnia że nie byłem w stanie rowerem wjechac pod górę 30 metrów,brak apetytu,rzyganie bez powodu…
Od prawie 3 lat,mam spokój ale…Na samo wspomnienie lotniska Stansted,miewam dreszcze.Tam mnie kiedys dopadło gdy świat nie znał jeszcze pojecia covid…
Trwalo to 6-7 dni,jadłem wyłącznie pomarańcze,piłem za czterech…I nagle…Jak szybko przyszło tak nagle poszło…Od tego czasu…Sporadycznie biore jedynie acatar :innocent:

1 polubienie

Odpornosc spada z wiekiem?
Czy jadowite bakcyle sie panosza?

Tak,oczywiście że spada.Ale to tylko połowa prawdy.

À propos Stansted, Czy tam się jeździ między terminalami kolejką? Bo chyba tam musiałem takim samochodzikiem przejeżdżać z obsługą przez lotnisko, bo jakimś cudem nie trafiłem w terminal. Słyszałem, jak wieża kontrolna dawała pozwolenie, by jaśnie pan fajtłapa benasek mógł przejechać na drugą stronę, by się nie spóźnić na samolot.
A co do wirusa, to musiał mnie wirusowy capo di tutti capi dorwać, a z pewnością z jego polecenia. Ale dobra, kończę te biadolenie na mój temat. Wydaje mi się, że jest lepiej i tego się 3majmy.

2 polubienia

Korzystalem z tego lotniska kilkanascie razy ale kolejki tam nie widziałem.Autobus,owszem.
No i"pod lotniskiem" czy raczej halą dla pasażerów,jest dwutorowa stacja kolejowa [może trzytorowa? :thinking:] Tyle że to normalne pociągi a nie kolejka…

1 polubienie

Melduje swoje przybycie.Mam nadzieje że nie za pózno?
Jeśli się bawimy,daj mi jeszcze kwadrans bo dopiero wróciłem…

1 polubienie

Spokojnie. Fajnie by było, byś chociaż z dwóch kompanów/ kompanki znalazł, byłoby ciekawiej.

1 polubienie

No to klikam.Masz “lajka” to teraz niech jeszcze dwóch innych się ocknie z letargu!
Wszak młoda godzina jeszcze :wink:

1 polubienie

Jak się chociaż 2 kolejnych odważnych ocknie, to startujemy. Dwa podejścia, góra trzy można zrobić wieczorkiem.

1 polubienie

Eee…Coś czarno widzę :unamused:

2 polubienia

Bo wystąpić w takiej zabawie to nie jest łatwo. Trzeba mieć choć trochę odwagi, o zawartości pod kopułką nie wspomnę …

2 polubienia