Odkrycia w filmach Tarantino?

Co odkryłaś-odkryłeś w filmach Tarantino?

Ciekawe dialogi

Ze jest zdolnym scenarzystą i swietnie mu wychodzą pastisze.

1 polubienie

Nic.
Nic czego bym już wcześniej nie widział u innych.Na tym jego kino polega.
Na zbieraniu odpadków ze śmietnika [jak sam określał wielokrotnie kino klasy"b" lub"c"] i robieniu z tego satyry lub pastiszu lub okazywaniu sympatii pewnym niewyszukanym tendencjom w kinie.
Osobna sprawa to muzyka.
Tarantino przywiązuje do niej olbrzymia wagę,sam dokonuje kompilacji,najczesciej ze starych materiałów,list przebojów itp.I tu faktycznie jest mistrzem! Genialnie potrafi dopasować pojedyncze utwory do klimatu i nastroju, ma niezwykle wyczucie i jest najwyraźniej zdecydowanym wrogiem [podobnie jak ja!] obiegowej pseudo prawdy ze"dobra muzyka filmowa to ta której nie słychać w trakcie seansu" :roll_eyes:
To chyba jedyne soundtracki,zlozone z luźnych piosenek,ktore maja sens i nie raza przypadkowościa lub brakiem smaku…

2 polubienia

Wolę Lyncha.

1 polubienie

A ktos każe wybierac?

Oglądałem właśnie Blue Velvet, i tak sobie pomyślałem, że zaraz przed Tarantino był Lynch.

1 polubienie

Jest jakaś nutka tej dzikiej nieznanej Ameryki dla większości z nas, gdzie żyje się z chwili na chwilę. Przy jednocześnie wspaniałym klimacie, nie tylko pogodowym… Muzyka, wolność robienia tego co się chce, etc. Myślę, że tej Ameryki już nie ma, a może wcale jej nie było. Są fragmenty w jego filmach, które można oglądać bez przerwy, dla nich samych. Jak taniec Tarantino i Umy Thurman w PF, to wszystko przy genialnych kawałkach muzycznych, nawet nie wiem, czy historycznie one były realne… Tak sobie teraz myślę :wink:

3 polubienia

I byla,i jest.
A ze czasem dobrze ukryta?Jak knajpy bluesowe na Camden w Londynie?Takie czasy…Dyktatury spędów głuchych impotentów na spędach techno i tzw. “muzyki” klubowej…Plus narkotyki jak za moich czasów,landrynki w kiosku u"inwalidy" przy ul Matejki…
Ale gratuluje spostrzeżenia pewnego powinowactwa miedzy Lynchem a Tarantino.Niby inna filozofia,calkowicie inna argumentacja ale efekty niekiedy te same.
Ale tak już ze sztuka jest.Nikt nie tworzy na wyspie bezludnej a nawet jeśli to skądś się tam wziął i coś po drodze widział

2 polubienia

Hej, to ja skojarzyłem… :stuck_out_tongue:

Ty napisales “ze WOLISZ”.
A ja wole kompletnie inne kino. :innocent:

1 polubienie

Ale na zasadzie skojarzenia… :grinning:

1 polubienie

Byc moze nie byłoby wypowiedzi kolegi gdyby nie Twoja.Fakt.
Warto przy tym zauważyć,jak wielka uwagę obaj przywiązują do ścieżek dźwiękowych.I jak bardzo się one różnią.Z czego innego czerpane, obie jednak "dyktują"pewne tempo, puls tego co na ekranie.

1 polubienie

Taa… To jedna z moich ulubionych czesci w tym filmie(chociaz caly film jest wybitny…pulp fiction) i i ta kawa ktora pojawia sie jeszcze w nastepnych scenach :rofl:

2 polubienia

Pisząc o Lynchu, nie krytykowałem Tarantino, bo też lubię jego filmy. Należą do tych, które jeszcze oglądam.

1 polubienie

Ja nie zawsze.Ale "Jackie Brown"z mało u nas znana wspaniała,Pam Grier,obejrzalem z wielka przyjemnością.

2 polubienia

A jaki jego film polecasz?

Jeśli chodzi o Lyncha, to lubię bardzo “Dzikość Serca”.

1 polubienie

Chodzi o Tarantino.

Odpowiadałem Collinsowi.
A ostatni film Tarantino, który oglądałem, to Django.