No wiesz. Przecież, że to najszczersze pochlebstwo.
Nie przedłużajmy
Nie ma co grymasic.
Problem obiadowy mam rozwiazany - wykrylam knajpke (jak zwykle najciemniej pod latarnią, czyli 50 m od domu w Polsce), gdzie jedzenie zacne, piwo zywiec beczułkowy świeżutki i do tego miejscowe lumpy nie zagladaja, bo za czysto i schludnie.
Piwa się napij
A jak myslisz? Na razie degustuje stan rynku.
Pogoda się poprawia.
U mnie się popsuła. Słońce wylazło i wali jak ogłupiałe.
A było rano tak cudownie chłodno…
A dzis ogladalam wiadomosci hiszpanskie - tuz po moim wyjezdzie rozpetala sie fala burz z gradobiciem wielkosci golebiego jaja. I tak ma byc do poniedzialku. W Łodzi cieplej … Jak ktos sie nastawil na radosny weekend nad Morzem Srodziemnym to plaze pewnie oglada przez szybe baru…
23st. i pada
U mnie nie chce padać. Pali i oślepia
U mnie troche chmurek i pieknie pachnie, pomimo spalin swiezutka zielenią.
Maj w Polsce jest jednak nie do zastąpienia.
Komunikat meteorologiczny: zachmurzenie umiarkowane, całkiem ciepło ale wieje przyjemny wietrzyk. A po trawniku łażą dziki. Jeden wygląda jak włochata świnia.
Na opak
Jeszcze trochę upalow i wylysieją
To potomkowie dzikow zwane świnka iberyjska.
Surowiec na szyneczke
Te świnki ze zdjęcia wyglądają trochę jak po depilacji.
Dziki zrobiły desant na sklepik osiedlowy. Wyjadały jabłka ze skrzynek wystawionych na zewnątrz.
No prosze, a mandarynek pewnie nie ruszyły?
Jakos do pieczonych prosiaczków z jabłkami w pysku przekonania nie mam?
Ja tam do dzikow nic nie mam, spotkanie z maciorka z warchlakami ryjkiem w twarz skonczylo się w Galicji niekonfliktowo. Poweszyla, uznala, ze czlowiek w okolicy niegrozny i drogi nam sie rozeszly. Choc najglupsze z jej potomstwa to juz kombinowalo jak mnie dokladniej sprawdzic czym/kim jestem.
A dzicze mamusie opiekuncze bywaja.
Warchlaki są przeurocze i nie mają agresji, za to ciekawość świata mnóstwo. Gorzej z ich mamusiami, ale te przyzwyczajone do ludzi, miejskie raczej spokojnie kontrolują. Niedobrze jest spotkać taką mamusię w lesie, bardzo to może zaszkodzić człowiekowi na organizm.
A Misiek wreszcie dostał vpierdol od trzech czy czterech wron. Uratowała go interwencja właścicielki i jej brata. I teraz futerko ma z letka dziurawe.
Wrony ponoc sa wszystkozerne. A koty? To znaczy kotowate? Czasem muszą sobie uswiadomic, ze nie sa wszechmocne
Zaczepnik jeden i awanturnik, miłośnik “opieki” nad ptasimi gniazdami. Wreszcie dostał to, na co zasłużył. Bo jak jedna matka go atakowała, to i jeszcze ją załatwił. Ale, jak widać i ptaki swój rozum mają.
Ja tego nie widziałem, ale ponoć te wrony były w furii. Nawet odganiane, wracały i starały się go zadziobać.
Dobrze, ze to byly wrony nie mewy…