Nie tyle do pustelni co oderwania od ludzi, ktorzy ciagle czegos achca nie dajac nic w zamian.
Ale uznaj, ze to ich problem. Fakt, ze samotny wedrowiec nie jest zjawiskiem typowym.
Ja bym proponowala pielgrzymke Camino de Compostela. Czyli dtoge do Santiago. Ona jest otwarta dla wszystkich
Jak ja zrobisz to juz Twoja sprawa, checi, mozliwosci i czasem przypadku. Robi ja die samotnie lub w bardzo ogtaniczinym towarzystwie. Wazne, ze ostatnie pare km na piachotke i przedtem czas dla siebie i pokonanie priblemow.
Wiem co pisze, droge fo Santiago zrobilam kilka razy - stala sie czescia zycia, nie w sensie bycia katolikiem, a radzenia sobie z damym sobą. Podobna filozofie spotkasz w wiekszosci rutualow religijnych.
A jezeli mi ta srebrna kadzielnica na glowe w trakcie mszy w katedrze i ogolnie atmosfera wiary, niewiary nie zabily? To @Devil tam bylo miejsce dla wszystkich.
Ale też jest problem - za czasow poznego JPII i Benedykta?
Czyli fanatyzm kontra zdrowy rozsadek?