Najpierw Iga Świątek i 6:3;6:0 z kompletnie mi nieznaną Angielką…Sprawa załatwiona bez emocji.
Potem Magda Linette…Bałem sie meczu z Sevastową bo to solidna"ściana"a Magda nigdy nie wiadomo jak wejdzie w turniej…Ale udało sie.I to bo bardzo dobrej grze choć od przełamań w głowie sie kręciło…
A teraz…Magda Fręch z Simoną Halep…Tutaj chwilami jest tak jakby obie panie nie lubiły serwować…
Magda przegrywa a to wielka szkoda bo Simona jest cieniem siebie z przed lat i szansa by była…Tylko w to trzeba UWIERZYĆ! Było 1:3 w drugim secie i…Juz nic z tego nie zostało…
Australian Open uważam za otwarte!!!
Gauff,Kenin i Kvitova od razu do domu.Niezle jak na początek!
M.Fręch ostatecznie przegrała 4:6;3:6…Spory niedosyt.
Nie nastawiam się na sukcesy naszych w tym turnieju. Tradycyjnie, moim zdaniem, najdalej zajdzie Iga. Potem Hurkacz. Cudów nie ma.
Faktycznie,nie ma oznak dominacji.Jest dobrze ale to nie Roland Garros.Hurkacz jest bardziej zmienny od kobiet…
Ale na teraz,jest fajnie!
Mamy parę topową, ale, niestety, odbijają się od ścisłej czołówki, jak od ściany. Będę się cieszył, jeżeli dojdą do półfinału.
To daleka droga.Nawet o tym nie myślę.Barty jest w formie ale reszta dołuje…Panowie też nic nie pokazują…Dziwna jest sytuacja w obecnym tenisie…
Wychodzi, więc na to, że jestem większym optymistą, niż Ty.
Myślę, że Iga osiągnie ten półfinał. Chyba, że wcześniej zderzy się z którąś ze swych pogromczyń. A Hurkacz? Też zależy na kogo popadnie. Lubię jego grę, ale on również nie ma, podobnie, jak Świątek, odporności na atletów.
No faktycznie
Teoretycznie to Hurkacz powinien byc drugi po Djoko.To co czasem poazuje,odbiera mi oddech…
Ale wiadomo jak to z naszymi…Zresztą sam taki kiedyś byłem i w szachach,jestem do dzisiaj.Potrafie wygrać z lepszym by zaraz potem wtopić bez sensu i wstydliwie…
Nie mamy nic a nic z"niemca".Kiedys byli tacy…Szewinska,Korzeniowski,Woyda,Otylia,Malysz,Baszanowski,Kulej i ten maly Trela ktory jak paru innych,robil za 2-3.Malinowski,Traczowie,Lipieniowie,Sidlo czy Schmidt.I potega druzynowa…Wszystko wciąż wraca do tej WALKI.Bo mozna przegrać ale coś tam sie musi DZIAĆ!!!
Ok.Zobaczymy.Wszak nigdy w historii nie bylo tak dobrze w tenisie jak dzisiaj.
Ja tak miałem w ping - ponga, ja Ty w szachach. A sport, to oprócz walki, to jeszcze umiejętność koncentracji. A także dyspozycji dnia. I to decyduje, gdy walczy ze sobą dwóch rywali o wyrównanym poziomie i jednakowej woli zwycięstwa. No i jeszcze jeden szczegół. Tzw, niespodziewany przypadek, co się zdarza bardzo rzadko, ale się zdarza.
I tego chyba wciąż brakuje Magdzie Fręch.To tenisistka na top 30 moim zdaniem.Ale nigdy tam nie trafi…
Nie kracz, bo może się jej uda. I niech tak zostanie.
Magda jest uparta i w przeciwienstwie do Piter,nie schodzi na jakieś deblowe peryferie.Ale…No nie wiem…Moze za delikatna konstrukcja?
Teraz gra Hurkacz, właśnie to wyłapałem i obserwuję. Niestety, pierwszego seta przegrał 4:6 z jakimś Adrianem Mannarino z Francji i rozpoczął się drugi.
Pierwszy gem wyrównany, na przewagi, Hurkacz ma w plecy.
Drugi gem idzie na przewagi i dwa asy Francuza.
0:2 w gemach, niestety. Hurkacz gra jakoś niepewnie.
Gem wygrany, znów na przewagi. 1:2 A w następnym po 40. Niezwykle zacięta walka. Obustronne błędy, błąd za błąd…
Qrva…! 1:3
1:4. Tego gema Polak oddał gładko i bez bólu do 0.
1:5. Polak czego się nie dotknie, to zepsuje. Chyba po meczu.
2:5. Gem dla Huberta. tym razem Francuz więcej błędów.
No i ch…, cały misterny plan w pisdu…! 4:6 / 2:6. Hurkacz grał słabiutko. Set ostatniej szansy dla Huberta. Z tego, co widzę, z taką grą, to czarno widzę, ale jeszcze wszystko nie jest stracone.
1:1. Iskierka nadziei…
1:2. Ciemność widzę, widzę ciemność…
1:3. Gładko Francuzowi idzie.
1:4. Czyli nadal bez zmian.
2:4. I znów zamigotała blado iskierka nadziei. Tym razem więcej błędów po stronie Francuza.
3:4. Nie umiem określić, czy Hubert się ocknął, czy Francuz “podarował” mu punkty?
Niestety, Hubert Hurkacz przegrał, grając tak, że zęby się krzywiły.
Nic z tego.Odsypianie po awariach prądu w nocy,w pracy…Ale zdaje sie,nic nie straciłem
Oszczędziłeś nerwy. Kurna, tak słabo grającego Hurkacza, to ja jeszcze nie widziałem.
Z nim tak wlasnie jest…Czasem gra jak mistrz a czasem lepiej zeby na kort nie wychodzil…
I w tym przypadku lepiej, gdyby nie wychodził.
To zart raczej bo takie numery to tylko Golota…
Tymczasem Hurkacz moze za miesiac wygrac turniej rownie naturalnie jak tutaj z niego wylecial…Trudno mu sie kibicuje…
Tymczasem Iga rozprawiła się z Angielką Peterson. 6:2/6:2. Meczu nie oglądałem, ale mój koleś żelazny fan tenisa mi mówił, że mimo różnicy klasy, Iga popełniała takie błędy, że go głowa bolała i tylko słaba gra rywalki ratowała sprawę Polce.
Oglądalem calego drugiego seta i nic złego nie widziałem.Po prostu spacerek.
Peterson to Szwedka.