OT, ŚWIĘTA
Kiedy w talerzu barszczyk
ze wstydu się czerwieni,
bo win za uszkami
nie da się wybielić.
Gdy ryb w galarecie
nic już nam nie powie,
bo mu w tym półmisku
głębsze rzeczy w głowie.
Gdy łyżka z widelcem
w kłótliwym kompocie,
walczą na noże,
ślepi w swej tępocie.
Kiedy ziarnko do ziarnka
w głowie makówkowej,
ciuła się bezwstydnie
w gonitwie cyfrowej.
Gdy żal pieroga na grzyba,
bo prezenty tanie.
Gardło uciskając,
karpią ością stanie.
Kiedy kruchy jak opłatek,
łamiesz się w niemocy
trudnych spraw bigosie
pośród ciszy nocy.
Gdy frasobliwe Madonny
północnej pasterki,
jęczą pastorałki, lecząc
swe codzienne lęki.
Nawet wtedy, gdy
codzienność twa przeklęta.
Żyj w miłości codziennie,
nie tylko „od święta”.