Jakie macie najlepsze a jakie najgorsze wspomnienie z wczesnego dzieciństwa? Co wam utkwiło w pamięci najbardziej, bo nacechowane było emocjami?
Bardzo traumatycznych wspomnień z dzieciństwa nie mam albo nie pamiętam, a dobrych mnóstwo.
Ogólnie miałem fajne dzieciństwo. Dopiero w 2000 kiedy miałem 15 lat dopadła mnie choroba i 3 tygodnie w szpitalu spędziłem.
Wcześniej przeżyłem pożar w bloku, potrącił mnie pijany kierowca, zmarł mi dziadek.
Poza tym było OK.
Mama miała drugą zmianę i zostawiła mięso duszące się na małym gazie, miałam co jakiś czas zajrzeć i dolać wody.
Wszystko mi wyjaśniła, ale podwórko czekało, więc poszłam…
Po powrocie w garnku był tylko ślad po mięsie, a cała kuchnia dymu…
Uroczy.
I po obiedzie…
Zastrzelilem babcie z luku.Bylem dobrym lucznikiem!
Usadowilem sie w kacie,kolo telewizora…Czekalem az babcia wejdzie do pokoju z talerzami…Ale babcia tym razem niosla waze z zupa…A ja za pierwszym strzalem trafilem ja w czolo!!!
Innym razem,nasze boisko bylo zajete przez starszych.No to poszlismy grac na podworko,na jedna bramke ktora byl trzepak do dywanow.W pewnym momencie,reka!Karny…I byla to moja kolej…
Strzal byl bezbledny.Samo okno a wlasciwie…Dwa okna bo pilka poszybowala na druga strone jezdni,tlukac szybe w oknie u Janickich
A zle wspomnienia?Nie bylo tego wiele ale…W 7 klasie bardzo mnie zabolalo gdy Ela juz nie napisala do mnie z wakacji…Bylem pelen zlych przeczuc i mialem racje
Takich historyjek pamietam dziesiatki jak nie wiecej.Im dawniejsze,tym lepiej pamietam…
Najwieksze emocje?
Mecz naszej ulicy,pod opieka ojca kolegi,“na wyjezdzie”,w podpoznanskim Luboniu.Zagralismy tam na boisku chyba a-klasowej Stelli,z jakas ekipa z jednej z tamtejszych szkol…
Zremisowalismy 1:1 a ja strzelilem wyrownujaca bramke na 2-3 minuty przed koncem…
A co z zupą ?
–bo, jak można się domyslić, celnu strzał z luku, pozbawił życia nie tylko wazę.
Jak mi mama kazala zeby umyc… Ale gorsze bylo, jak mi powiedziala, ze wyrzucila moje znaczki!
Babcia sie sie zachwiala,a zupe szlag trafil i,o ile pamietam,wszystko poszlo na dywan…A potem dostale tegie lanie od ojca
Hahaha wyobrazilam sobie ten strzał z łuku w babci czoło
Najlepsze, to chyba siedzenie z moją babcią, która zmarła, kiedy miałam 3 lata, a mimo to całkiem nieźle ją pamiętam, podobno też jestem do niej podobna z wyglądu.
Babcia była straszną choleryczką (sorki), ale do mnie miała wielką słabość i potrafiłam siedzieć w jej pokoju całymi wieczorami.
Pamiętam też, jak też w wieku ok.3, 4 lat łapałam ropuchę i trzymałam potem na rękach (biedna ropucha, swoją drogą, chociaż potem ją wypuściłam i nic jej się nie stało) jako swoje “dziecko”.
Bo żaby były dla mnie za szybkie do porwania
A najgorsze, to jak, też w tym wieku, kazali mi pić tran na odporność (jakby nie można było mi witaminki D i kwasów omega3 dostarczyć inaczej, fuj )
I dręczyłam ślimaki, jak się bawiłam (oczywiście nieświadomie i było mi bardzo przykro, kiedy ktoś mi w końcu powiedział, że zabiłam ślimaczka)
To byl jeden z najlepszych strzałów jakie oddalem onego czasu:))
Drugi taki,padł w Kolbrzegu gdy zaczailem sie pod stołówką i po śniadaniu,celnym strzalem popsulem humor kuracjuszowi.Dostal tak ze poszła krew