Piaskownica Ziraaela

Kiedy wiecheć się zieleni i lico czerwieni.
Gdy karp w galarecie pływać już nie może.
I koza w nosie marznie, bo zimno na dworze.

Gdy w prezencie, nawet dla żartu,
nie ma błyskotki z Apart`u,
a ludzkiej mowy próbują zwierzęta.

.wtedy są prawdziwe święta.

2 polubienia

A tak na marginesie, to czego odgrzebujesz roczne nawa.ly piachu? Grabarzem jesteś? :wink:

1 polubienie

Nie odgrzebuję, a zakopuję.
Lokuje tu wszystko to, co urodziło mi się pod kopułą. W razie potrzeby zwłoki są w jednym miejscu u nie ma potrzeby biegać z łopatą po całym cmentarzu.

3 polubienia
1 polubienie

samouwielbienie? :rofl: :rofl: :rofl:

1 polubienie

Swoiste.

.zdarzają się przypadki, gdzie mniej znaczy więcej.

1 polubienie

przechodzisz to teorii liczb urojonych?

1 polubienie

Teoria opanowana.

.na praktykę czas.

1 polubienie

Przykładów sporo, ja zaczynam!

Mniej długów - więcej pieniędzy … :sunglasses:

3 polubienia

Mniej piwa, więcej przygnębienia… :stuck_out_tongue:

1 polubienie

swiat zyje na kredytach

1 polubienie

OT, ŚWIĘTA

Kiedy w talerzu barszczyk
ze wstydu się czerwieni,
bo win za uszkami
nie da się wybielić.

Gdy ryb w galarecie
nic już nam nie powie,
bo mu w tym półmisku
głębsze rzeczy w głowie.

Gdy łyżka z widelcem
w kłótliwym kompocie,
walczą na noże,
ślepi w swej tępocie.

Kiedy ziarnko do ziarnka
w głowie makówkowej,
ciuła się bezwstydnie
w gonitwie cyfrowej.

Gdy żal pieroga na grzyba,
bo prezenty tanie.
Gardło uciskając,
karpią ością stanie.

Kiedy kruchy jak opłatek,
łamiesz się w niemocy
trudnych spraw bigosie
pośród ciszy nocy.

Gdy frasobliwe Madonny
północnej pasterki,
jęczą pastorałki, lecząc
swe codzienne lęki.

Nawet wtedy, gdy
codzienność twa przeklęta.
Żyj w miłości codziennie,
nie tylko „od święta”.

4 polubienia
   Rękoczyny 

Szukać zgubnie Paternostra,
jakim jest Teresa. Siostra.				
Ta nikogo się nie zlęknie.
Choćby papież - to przyklęknie.

W dniu, w którym się pojawiła, 
Kuba ustrój wymieniła.
W kosmos człeka wystrzelono, 
Berlin murem otoczono.

Nie zważając na te zmiany, 
w żyć wcielała własne plany. 
Ustrój własny zarządziła,     					
Prime Minister się zrobiła.

By dać życie wspólnym dziatkom, 
męża własnej żony sztuczką, 
ząb złamała, by już wkrótce, 
zostać już Teresą Matką.

Planem idąc swym nikczemnym, 
z niezgrabności wręcz wrodzonej, 
Muru już nie forsowała.				
Mur zburzono. Przeczekała.

Już za Odrą w świecie nowym, 
nie wnikając już w szczegóły.
Rozpoczęła nowe życie. 
choć nie było jak w Madrycie. 

Rok za rokiem w ciągłym biegu, 
zawsze w spodniach, rzadziej w kiecce,
będąc czasem w kresu siłach,		
z dziatków ludzi uczyniła.

Wpadki, błędy się zdarzały, 
jak to w życiu dość bywało.
Smaczne to ci nawet było. 
Ale dupy nie urwało.

Lotti, Kuba, Consti, ?
Jak się mylę, mnie poprawcie. 
Sobie znaną sztuczką kusą, 					
Wygenerowały sobie Babcię.

Tak na codzień, jak kobieta, 
Matka, Żona, Babcia, Siostra,
    	Z racjonalną sobie troską.
Z nami jest na dobre, złe. I na Litość Boską.

Krajów Wszelkich Proletariat !!!
Bez zbędnego tu cmokania.			
Sto Lat - Matko, Żono, Babciu, Siostro.		
NIECH SIĘ ŚWIĘCI 1. MAJA !!!                                                         
...

Wyznanie

Przyznaję, nie pamiętałem.
Tylko zapomnieć, zapomniałem.

A to skleroza nie boli? Bo trzeba sie nachodzic, zeby zapomniane znalezc :innocent:

Ja to zapominam, żeby sobie przypomnieć, a jak już sobie przypomnę, żeby sobie przypomnieć to zapominam, co sobie miałem przypomnieć. :thinking: :rofl:

1 polubienie