Koniecznie!
W realu gadam, więcej głupot niż w necie. Nie wiem dlaczego. Może równowaga musi być zachowana. A może dlatego że ze “swoimi” nie chce się rozmawiać na jakieś poważne tematy.
U mnie zdecydowanie- odwrotnie.
We mnie dziecko czasami samo się ujawnia i wtedy walczę z tym bardziej lub mniej skutecznie. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że nigdy nie będzie dorosłym ktoś, kto nie zaznał prawdziwego dzieciństwa. Trudno mi ocenić na ile prawdziwe jest to stwierdzenie, bo ja akurat prawdziwego dzieciństwa zaznałam.
Myślę że każdy ma w sobie takie dziecko i nie ma w tym nic złego, byleby umieć go używać. Być dorosłym w sprawach wymagających odpowiedzialności i dziecka, gdy atmosfera i sytuacja na to pozwala. Tak myślę
A w ogóle to witaj!
To trochę smutne. Dziećmi jesteśmy na starcie życia i na jego mecie. Starsze osoby przecież dziecinnieją. Choroby z kolei sprowadzają ich z powrotem do pozycji leżącej. Jak małe dzieci wymagają opieki. Smutne. Kończymy tak jak zaczynamy. Tyle że wyjemy z bólu a nie tęsknoty za dotykiem mamy.
Może i wyje się z tęsknoty za dotykiem własnego dziecka, zamiast pielęgniarki.
Wzruszyłam się
Na zciecinnienie mam jeszcze czas.
Zdziecinnienie
Owszem. To zaledwie literówka. Chyba treść pozostaje nadal czytelna.
Myślę, że każdy ma w sobie dziecko i jego posiadanie jest zaletą, nie wadą
Nie sądzę, że każdy. Nie kwalifikuje się.