Po co żyć na siłę mimo cierpienia?

Z ta cywililizacja smierci to bym nie przesadzala, z ratowaniem ludzkiego zycia biorac pod uwage historie ludzkosci (wojny, niewolnictwo, tortury, kara smierci, ofiary z ludzi w religiach, etc) to bym nie przesadzala.
Raczej zachowania altruistyczne sa rzadkoscia.
Ale czasem dobrze o nich uslyszec.

2 polubienia

Ciężki stan, dopuki samodzielnie może oddychać, to nikt nie ma prawa odbierać życia przez głodzenie. Życie zna dużo przypadków wyjścia z hm wegetacji mózgu. On umiera ostatni. Lekarz ma prawo do pomyłki, bo to problem od niedawna badany i nie książkowy, a mamy XXI wiek. Co popsuł / uszkodził człowiek - Polak czy lekarze, to mózg po swej ! analizie sam stopniowo uruchamia procesy odzysku i usprawnienia / regeneracji / życia po kolei. Nie mnie osądzać opinie żony czy reszty rodziny. W medycynie nie było nic pewnego i nie będzie, jest niewiedza pomimo postępu. Póki co mamy 1 moduł komórki mózgowej neurona odwzorowany na oryginale, i stale badany, a ogólnie jest ich ponad milion w różnej konfiguracji, w której są np wzrok, słuch, pamięć krótkotrwała i właściwa długotrwała pozytywna np do krzyżówek, rebusów. Wszystko jest uzależnione od decyzji mózgu. Podobny problem był w Polsce - to Świtoń - można sobie poczytać, resztkami sił w krótkich momentach odzysku świadomości płakał i prosił o eutanazję - nie chciał być dalej warzywem, z powodu bólu, krwawych odleżyn itd. po około roku po tych prośbach, odzyskał świadomość i sprawność w około 50% dając innym nadzieję. Dziś żyje na wózku i jest samodzielny, pracuje w fundacji, douczył się i pomaga podobnym warzywom, w moim przypadku / w identycznym czasie co Świtoń / to trwało tylko 8 miesięcy by wyjść z śpiączki / paraliż pozostał, bo obecne procedury medyczne nie uwzględniają pomocy w takich przypadkach / np brak rechabilitacji i możliwej pomocy, która jest zagwarantowaną w karcie praw pacjęta np życie bez bólu które jest dostępne tylko prywatnie, bo niby kosztowna i humanitarna, niektórzy tak wegetują po 20 lat tyle że prywatnie w fundacjach, np pani Dymnej, niezależnie od wieku - niemowlaki, dzieci, mężczyżni czy kobiety. W pogoni za kasą temat niewygodny, dla hm elit rządowych i dyrektorów szpitali które mogłyby pomóc, może to lenistwo czy wygodnictwo. To może spotkać każdego i w każdym czasie

3 polubienia

Już to przerabiałem, aparatura to tylko respirator i kroplówki / wlewy dożylne i domięśniowe /, szpital wycenia ok 3000 zł za dobę. Człowiek bez jedzenia i wody może pożyć do około 13 dni i nic dłużej. Organy nieużywane bez pożywienia stopniowo samoczynnie zamierają

Sory ! Potrzebne ci tabletki uspokajające, jak można wyczekiwać śmierci z utęsknieniem. A co z empatią, nikt z was nie dał jej życia, i nie ma prawa go odbierać. Ogólnie masz prawo się nie leczyć czy nie żyć, ale jako ty. By umżeć to musi być jej decyzja. Dla niektórych spadek / majątek / jest ważniejszy od osoby. Pożyjesz dłużej to zmienisz zdanie

2 polubienia

Hm życie w niepełnej rodzinie, na kacu, bez pracy itd to też wegetacja

1 polubienie

Mam prawo się nie leczyc?
Fajnie tylko że jak stracisz sprawność umysłu to decydują za ciebie inni. Szlag trafia to co mówiłeś bliskim wcześniej.

1 polubienie

Ja np. nie chce tak leżeć. Chce odłączenia. I boję się
że będziee inaczej.

1 polubienie

Zdziwisz się ile oni pamiętają po udarze czy zawale. Zaczynają kolejne życie z poziomu często niemowlaka czy dziecka, i tu należy się pomóc podobnie jak dziecku - uczą się od nowa życia - karmienia, chodzenia itd. To chwilowa awaria zmęczenia życiem, której nikt wcześniej nie zauważył, gdy możliwa była wcześniej pomoc. Starsi często o pomoc nie proszą z różnych względów, by rodziny problemami nie obarczać

1 polubienie

Twój wybór i oświadczenie wolnej woli potwierdzone w obecności prawnika. Bez tego możesz cierpieć wbrew twej woli, będąc leczonym. Życie ma ręce i nogi

1 polubienie

A skąd pewność że bliscy potraktują ten papier poważnie? Ja się raczej nie odezwę.

1 polubienie

Oświadczenie woli potwierdzone w obecności prawnika, działa i ma moc jak testament. Bliscy nie mogą nic zmienić wbrew twej woli, niezależnie od powinowactwa rodziny, krewnych, kolegów itd. Tak to prawnie wygląda. Można podjąć próbę podważenia takiej woli, tyle że kosztowne dla zainteresowanych, i musi być powód poważny, który przekona sąd i ławników + twój prawnik, do zmiany twojej decyzji, to się nie kończy na 1 czy 2 rozprawach

1 polubienie

Spisz testament, nie tylko dotyczacy reanimacji i podtrzymania zycia, zarejestruj notarialnie i podaj wykonawce testamentu spoza zainteresowanych.
Tylko wtedy dobrze jest zaznaczyc, ze koszty jakie poniesie ta osoba w zwiazku z wykonaniem testamentu obciaza mase spadkowa i wyznaczyc jakies wynagrodzenie za klopot (choc to ostatnie to juz zalezy od ukladow osobistych)
Wtedy rodzinka nie ma nic do gadania. Podobnie mozesz zastrzec sobie rodzaj i sposob pogrzebu.

3 polubienia

@Devil Uporczywa terapia to też może być koszmar. Moja Ciotka wraz z rozwojem choroby chciała umrzeć ale utrzymywano ją przy życiu. W końcu odeszła pomimo tego całego sprzętu…

3 polubienia

Zdarza się, współczuję bo to nie miłe

Moja mama umierała wiele godzin. Był taki moment, kiedy się zawahałem czy iść po pomoc, czy poczekać… bo działo się niepokojącego coś. Zawiesiłem się około dwóch minut… ale w końcu pobiegłem po pomoc. Dobrze zrobiłem. Lekarze ustabilizowali stan, podali przeciwbólowe…
Mama zmarła kilka godzin później. Siedzieliśmy do końca trzymając ją za ręce. Dzięki temu że poszedłem, temu że umarła spokojniej i bez bólu… jest mi łatwiej…

Wtedy sobie zdałem sprawę, że nie umieramy tylko dla siebie. Umieramy również dla innych, żeby przypominać im że życie ucieka… że śmierć jest wokół. My naprawdę przestaliśmy żyć ze śmiercią.

7 polubień

Za dwa dni, minie druga rocznica śmierci mojej mamy.
Przed wypisem ze szpitala, lekarze otwarcie rozmawiali z nią o diagnozie. Nie wiem czemu to zrobili, ale zasiali odrobinę nadziei, wyznaczyli termin zgłoszenia się na onkologię. Wiem, że mama chciała walczyć. Ona doskonale zdawała sobotę sprawę, co to rak trzustki z przerzutami, mimo to pokazała co mam spakować, farbowała włosy…
Jeśli z czymś nie mogłam się pogodzić w dniu jej śmierci, to właśnie z tym, jak bardzo chciała sobie ukraść trochę życia.
Najgorsze było to, że dzień przed śmiercią śmiała się, bawiła z wnukami, prawnukami, i jadła nawet ciasto z nimi.
O sądnych dniu nie chcę opowiadać. Byliśmy z nią wszyscy.
Tak sobie myślę, że łatwiej jest się oswoić z własną śmiercią, niż widzieć jak umierają Ci, których kochamy bezgranicznie…

6 polubień

@anon86894402 Moja przyjaciółka, której siostra zmarła z powodu nowotworu mówiła podobnie - w ostatnim etapie mogli jej podawać już tylko mocna leki przeciwbólowe i cieszyli się że chociaż tyle mogą dla niej zrobić…

4 polubienia

@waranzkomodo, niestety w wielu przypadkach leki już nie działają.
Mojej mamie, w ciągu 4 dni , 2 razy zmieniliśmy na silniejsze. To nie pomogło. Tato nie mógł sobie poradzić z jej bólem i płaczem, my nie wiedzieliśmy jak nad tym wszystkim zapanować. Brat pojechał do hospicjum, gdzie można zamówić wizyty domowe u chorego. W tym samym czasie zadzwoniliśmy po pogotowie. Przyjechał lekarz, który ja znał, podali zastrzyk, mama ciągle płakała z bólu i błagała o kolejny. Powiedziała nawet: dajcie mi apap…nie panowała już nad ciałem i umysłem. Po drugim zastrzyku wypowiedziała zdanie: zostawcie mnie na chwilę, chce spać…
To były jej ostatnie słowa, umarła we śnie godzinę później.

Wiem co to znaczy, wydać ostatnie tchnienie, już to zobaczyłam.

Rzadko miewam sny, lub ich nie pamiętam, ale mamę widziałam we śnie kilka razy. Zawsze patrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy i takim wewnętrznym spokojem. To mi pomogło bardzo. Zrozumiałam, że już nie cierpi.

Pisałam Wam, że w ostatnich latach, kilka osób z mojej najbliższej rodziny zmarło na raka.
Każda z tych osób, dzień przed swoją śmiercią była pogodna, wesoła, miała apetyt, wszyscy umarli kilkanaście godzin później, we śnie.

2 polubienia

Jak moja babcia…Bylem wtedy za glupi by to dostrzec ale to fakt.Tak bylo.

2 polubienia

W ostatnim etapie choroby nowotworowej, chorzy już umierają śmiercią głodową. Jeden maleńki łyk wody zwracają. Tak było w przypadku teścia, szwagra, mamy, cioci i i dwóch jej córek. Każda z tych osób, dzień przed śmiercią zmieniła się całkowicie.
Czy oni czuli, że to kres ich drogi?

2 polubienia