Wszędzie by się cieszyli, że ruch w interesie - knajpkę można otworzyć, trochę chińszczyzny robiącej za miejscowe rękodzieło naiwnym wepchnąć (wystarczy domalowac pamiątka z Plutycz)
Parking płatny oczywiście.
A ci marudzą
Oj to stanę w obronie.
W Barcelonie to dopiero marudzą, ze im turystów za duzo przyjeżdża.
Bylem, wiecej mnie tam nie zobacza paskudy…
W Barcelonie stonki nigdy nie brakowalo.
U mnie latem zreszta też.
Co mialam obejrzec tam to obejrzlam. W ranach “turystyki pracowniczej”. Ale mieszkalismy w klimatycznym miasteczku satelicie - Sant Cugat del Vallès, do samego miasta? W dzień
to biuro i praca. wieczorem? raczej z nastawieniem na zostanie turystą z calym bagażem doswiadczeń. ( nie liczac niektorych cen w knajpach, to ofiarami kradzieży czy jakiegos napadu na szczescie nie padlismy)
Ale jak widzę to sie teraz dzieje i co czasem znajomi podeslą? Jest gorzej niż było i wcale sie nie dziwie, ze Cię tam dlugo nie zobaczą. Mnie też, może się wybiore jak wykończą Sagrada Familia troche wspomnienia odświeżyć? I z ciekawosci, projekty Gaudiego są kolorowe do pogranicza kiczu, ciekawa jestem jak to bedzie wygladalo?
A wracajac do tej wioski? To raczej propozycja - skorzystaj z chwili popularnosci. Skończy się ten szał na rolników to pies z kulawa nogą nie zajrzy, a wczesniej zarobiona kasa? Gorzej jak jej nie ma i tylko się marudzi.
Z nimi to napić się można.
Trochę się nie dziwię, zważywszy na fakt, że sąsiedzi też mają zamieszanie, nie mając z tego zamieszania żadnych korzyści.
Korzyści same nie przychodzą.
Trzeba im dać szansę.
Ludzie jak przyklad Krupówek pokazuje zjedzą i wypiją wszystko, jak z odpowiednią przyprawą.