Z paprykowaniem sie spotkalam.
Nie maguj zupy, bo to niezdrowe jest.
Ale ja tylko dobrą magę używam.
Bez konserwantów?
Lepiej sprawdź tę chemię na butelce
@Antykwa Może i kierowczyni brzmi koślawo ale to trochę jak sprzedawczyni. Jestem zdania, że to kwestia przyzwyczajenia.
Ja maggi nie uzywam. W ogole staran sie unikac benzoesanu sodu w przprawach i innych rosolkach z kostki i sosu sojowego - czasem, ale nie za czesto. Mieszanki ziolowe robie sama. Wyjatek to polski pieprz ziolowy zwykly i cytrynowy.
Gdybym spojrzał na etykietę to być może nie mógłbym napisać tego co napisałem. Ale zapewniam że tego wspomagania używam sporadycznie.
Sporadycznie, czyli tylko wtedy, gdy masz okazję?
Ja kiedyś używałam sporo, dopóki nie dowiedziałam się, że ma sporo chemii.
Teraz wcale.
Nawet nie mam w domu.
@waranzkomodo. Wystarczy policzyć litery: kierowczyni - 11, sprzedawczyni nawet 13 a kierowca oszczędnie, tylko 8. Podobnie przewagę ma kierowca w sylabach, 3 a nie 4.
Naprawdę nie ma nad czym dyskutować.
@okonek, mnie też benzoesan sodu nie przeszedłby przez przełyk, zdecydowanie wolę magę.
Pewnie trzymasz w komórce na podwórzu.
Nie.
W kryształowym wazonie na klatce schodowej
E621- wzmaniacz smaku, glutaminian sodu.
E635 -
Samo zdrowie…
Woda, glukoza i lubczyk ujda.
Ja wole suszony lubczyk jesli juz.
I kwiatki się tym pożywiają?
Pożywiały zanim padły
Zanim w kraju zaczęło sie mówić o glutaminianie sodu, zanim dowiedziałem się co to jest, pracując w DDR przywoziłem to paskudztwo i wszyscy w rodzinie bardzo je sobie chwalili. Wszystko tak wspaniale smakowało mimo iż robione było często na wodzie.
A mało to różnych takich się nawcinaliśmy zanim się dowiedzieliśmy, że nie są zdrowe? A chińskie zupki znasz? Uwielbiałam ich smak.
Dalej sa rozne odmiany tego “chinskiego” zarcia, dla odmiany sprzedawane w kubeczkach, tylko zalac wrzatkiem. Tylko, ze ten sklad z e costam to sie ledwo na naczynku drobnym drukiem miesci…
Teraz, to pomagowałaś @okonek
.ić Pan z taką pomocą.
Zasadniczo chińskich zupek nie jadam. Jednak zawsze jedna zupka w szufladzie jest i czeka na okazję. Jakoś przyzwyczaiłem się do dwudaniowych obiadów a zdarza się że z różnych powodów nagle zupki braknie. Takie pogotowie ratunkowe.