Polska to kraj tylko jednych wartości?

Wiesz niektórzy pewnie biją jej brawo.

rozwoj ? - czysciejsze technologie, wiekszy komfort zycia i przede wszystkim inwestycje w edukacje, medycyne i poznawanie mechanizmow dzialania ekosystemu - nie jestem zwolenniczka tego co wielu ekonomistow (na czele z Miedzynarodowym Funduszem Walutowym) nazywa “rozwojem”, czyli patrzenie tylko na wskazniki statystyczne i makroekonomiczne - nie wystarczy cos wypracowac, jeszcze trzeba umiec to zagospodarowac z pozytkiem dla wiekszosci ludzi - ale najpierw trzeba miec swoje a nie pozyczone. to tyle o pieniadzu.
inna sprawa sa zachowania nie tyle pojedynczych ludzi co calych spoleczenstw - wiekszosc ludzi cechuje konserwatyzm, kazda zmiana to szok i biadolenie, wiec opor materii w tej kwestii bywa duzy i moze skutkowac przedziwnymi reakcjami.
a odnoszac sie do stwierdzenia, ze 500+ nie ma wplywu na ludzi w starszym wieku? taka babcia czy dziadek odkladala, zeby wnusiowi cos kupic, czy dziure budzetowa u dzieci zalatac, teraz moze zadba o siebie? to na swoj sposob moze byc odciazeniem dla emeryckiego budzetu.

Wskaźniki w takich krajach jak nasz akurat ciągle nie świadczą o rozwoju. Mamy wskazniki lepsze od Niemiec co nie świadczy że jesteśmy na lepszym poziomie gospodarczym. Wszystkie kraje, które garściami ciągną dotacje unijne odnotowują taki skok, z uwagi na nagły skok liczby inwestycji poczynionych w tak krótkim okresie. Jest to okres gonienia za zachodem, a nie rzeczywistego dobrobytu. Gdy osiągniemy stabilizację te wskaźniki spadną i będzie to całkiem naturalne. Dlatego dobrze rzeczesz Okonku. Rozwój i dobrobyt to nie same wskaźniki.

2 polubienia

Ciemny lud głosuje za kasą i za “wartościami” które podziela.

3 polubienia

Ważne jest wszystko: podniesienie stopy życiowej, ułatwienia w codzienności.
Mieszkam i pracuję w Niemczech, w Polsce brakuje mi spokoju, który mam żyjąc w Niemczech. Pracuję , stać mnie na wiele, załatwiam sprawy urzędowe, wiem że decyzja będzie pozytywna jeśli dopełniłem formalności, policja jest przyjazna, urzędnicy i cała reszta ludzi też… W Polsce niestety tak nie jest :slightly_smiling_face:

3 polubienia

nie ona jedna poszla jako konczacy kariere sportowiec na polityczne plewy - bylo i pewnie bedzie takich wiecej.
ale z dwojga zlego to ja juz wole byla tenisistke w roli modelki niz windsurferke - pozal sie boze autorytet.
ja tam tez za homo nie przepadam, wkurza mnie czasem ich nachalnosc, ale niech sobie zyja.

Tak się zastanawiam co ich bardziej kręci te wartości czy ta kasa.

To zależy od człowieka :stuck_out_tongue:

1 polubienie

A ja jednak myślę ze światem rządzi pieniądz, więc i naszymi wyborcami.

To ja ci powiem, skąd się ten opór bierze.

Ten przykład z pociągami między Warszawą i Krakowem wybrałem celowo. Tak się składa, że połączenia między tymi miastami są co godzinę już teraz. I jedzie się nie trzy godziny, a dwie i pół. Z mojego punktu widzenia połączenie kolejowe między tymi miastami osiągnęło już stan ostateczny, którego poprawiania nie widzę powodu. Jak ktoś chce mieć jeszcze szybsze połączenie, to niech ma, ja mu nie bronię - ale dokładać też się nie chcę. Po prostu uważam, że jeśli już inwestować, to lepiej w coś innego.

Niestety, wielkie państwowe inwestycje nie traktują tego toku myślenia poważnie. Przyczyn dla których mam swoje zdanie w ogóle nie adresują, zamiast tego mówiąc jak to biznesmeni będą sobie mogli łatwo między miastami podróżować - pod warunkiem oczywiście, że im się tą szybszą kolej zbuduje za państwowe pieniądze, czyli między innymi z moich podatków. A jak to mnie nie przekona (bo i czemu by miało przekonać? ja biznesmenem nie jestem…), to się mówi o konserwatyzmie szoku i biadoleniu. Innymi słowy, tu będzie szybka kolej w przyszłości, i ch%j. To akurat widziałem na własnym podwórku: mieszkam w Wielkiej Brytanii, której rząd chce nas uszczęśliwić linią szybkiej kolei HS2 z Londynu do Birmingham i dalej na północ do Leeds. W międzyczasie lokalne pociągi, którymi zwyczajni Kowalscy dojeżdżają do pracy, są zatłoczone tak że gdyby nie pani Genowefa to nie byłoby gdzie palca włożyc - i jedyne co się z tym robi, to podnosi ceny biletów.

To chyba nic dziwnego, że z kimś kto mnie tak traktuje nie chcę mieć nic wspólnego…? :wink:

1 polubienie

Okej, trzymajmy się tego. Więc do ciemnego ludu nie należy ten, kto w głosowaniu albo korzyściami dla siebie, albo wyznawanymi wartościami - nie kieruje się. Być może dalej kieruje się jedną z tych rzeczy, ale już odpuśćmy mu, nie każdy musi być od razu doskonały. Proponuję też, żeby dla osób które w głosowaniu nie kierują się żadną z tych dwóch rzeczy wybrać jakąś nową etykietę; może ‘oświeceni’? Pasowałoby, jako przeciwieństwo tych ‘ciemnych’.

Wybory już za parę miesięcy. Ja w nich głosował nie będę; mieszkam za granicą, i nie chcę rodaków zdalnie uszczęśliwiać rządem którego sam i tak nie doświadczę. Ale być może ty będziesz głosował - i wtedy przekonasz się do której grupy należysz.

a czy ja kiedykolwiek twierdzilam, ze centralne sterowanie bez brania pod uwage lokalnych potrzeb jest sluszne i najlepsze?
sprawa slynnego przekopu mierzei? firmy ( bodaj wloskie - jakbysmy swoich nie mieli? kolezanka pracujac w Budimexie czy podobnym od dobrych kilku lat tkwi na wyjazdach w Azji bo w Polsce nie mieli szans na zlecenia, szukali na zewnatrz) wycofuja sie z budowy autostrad, ale ciagle priorytety to jakies wydumane centralne wezly komunikacyjne, lotniska i dialbli wiedza co jeszcze.

ja glosowalam w tutejszych.
w polskich (pomijajac to, ze w kazdym cywilizowanym kraju ulatwia sie a nie utrudnia glosowanie obywatelom przebywajacym za granica, w koncu to ich niezbywalne prawo) brac udzialu nie bede bo i po co?

Nie - a przynajmniej nie wiadomo mi o tym. Ale też i nie twierdzę, że to ty jesteś wielką państwową inwestycją… :wink:
Twierdzę za to, że rząd się słabo nadaje do organizowania rozwoju. Bardzo niewiele jest projektów naprawdę tak dużych, żeby trzeba je było sterować ze stolicy. Niektórymi powinny się zajmować samorządy - i też: im bardziej lokalna inwestycja, tym mniej powinny mieć do gadania wyższe szczeble. Ale zdecydowana większość rozwoju powinna być kierowana przez poszczególnych ludzi, w razie potrzeby zrzeszających się w organizacje jeśli sprawa przerasta możliwości pojedynczej osoby.

1 polubienie

Ja mysle, ze w Polsce jest przede wszystkim wiele skrajnosci. Czesto (jak wiesz) sama sie tym podniecam. ale mysle ze nie warto. Znaczy: warto wiedziec ale nie warto sie specjalnie przejmowac (chociaz moze czlowieka poniesc!) A co do tekstu: kreacjonizm i homofobia. Tak to przynajmniej rozumiem.

1 polubienie

Znaczy mnie ani nie poniosło ani jakoś włosów z głowy nie rwę. Niby wiem jak jest. Mnie jednak zadziwia to zakłamanie. To udawanie że jest się przyzwoitym człowiekiem, bo tu nawet nie o politykę chodzi tylko o sposób myślenia.

1 polubienie

Mam takie samo zdanie…

1 polubienie

Nie sądzę, jeśli o naród chodzi, ale polityczny klimat sprzyja fobiom.

Polityczny klimat popiera fobie. Ale one w nas tkwią od dawna. Nikt nagle nie staje się rasistą czy z uwagi na modę. Trzeba mieć do tego odpowiedni zestaw cech i upośledzoną empatię.

Nie komentuj. Każdy ma prawo wyśpiewać, co mu w duszy gra. Kazdy ma też prawo to olać. Skomentować też, ale czy warto?