Poradzicie coś?

Otóż jak wiecie siedzę w Holandii z narzeczoną i powoli zarabiamy na coś własnego.
Narzeczonej zmarła w styczniu mama, zostawiła jej 35tys zł, które zbierała na nasz ślub.
Brat narzeczonej chciał zostać w ich rodzinnym domu i chce ją spłacić (połowa wartości wyjdzie coś lekko ponad 200tys).
No to na start mamy coś koło 250tys.
Chcemy tutaj zarobić razem około 50tys euro co mam powinno zająć coś koło 2 lat (mieszkamy u mojej mamy, płacimy tylko swoje ubezpieczenia i kupujemy jedzenie).

Pytanie brzmi, czy mając budżet w okolicach 400-450tys zł jest co myśleć o budowie jakiegoś domku z mieszkalnym poddaszem (3 pokoje, kuchnio-salon, łazienka i garaż)?
Nie mamy działki więc trzeba kupić, ceny w naszej lokalizacji opiewają od 80tys do nawet 200tys (jura krakowsko-częstochowska, koło Ogrodzieńca).

Mamy poza tym jeszcze opcje takie jak: kupno domu do remontu. Trochę niefajnie to zabrzmi ale moja 88letnia ciocia pewnie już niedługo odejdzie z tego świata, ponieważ coraz ciężej jej się nawet porusza, ma dom obok mojego rodzinnego, który przepisała już na wnuka, a wnuk powiedział, że będzie chciał go sprzedać. Dom na oko nie powinien kosztować więcej niż 200tys.
Wiadomo, że inne domy do remontu też wchodzą w grę ale nie wiem czy jak kupimy dom za np. 200tys do kapitalnego remontu to czy starczy nam 200-250tys na remont wszystkiego?

Kolejną opcją jest jakieś mieszkanie m3, m4 w okolicach Katowic, Gliwic. Ceny 300tys+ ale już praktycznie nic nie trzeba robić, kosmetyka co najwyżej. Minusem jest trafienie na jakiś sąsiadów z piekła rodem albo brak aklimatyzacji jak całe życie mieszkało się na wsi.

Ostatnia opcja to zostanie w moim rodzinnym domu. Dom jest podpiwniczony, parter i piętro no i strych.
Są jednak dwa minusy. Mieszka w nim mój starszy brat, który w prawdzie zajmuje tylko jeden pokój, który jest jego całym światem ale brat jest strasznie leniwy i skąpy a nie chce wszystkiego robić sam.
Drugim minusem jest mama, która teraz mieszka i pracuje w Holandii ale dlatego, że spłaca hipoteke za ten właśnie dom.
Hipoteki ma do spłaty jakieś 180tys.
Myślałem, czy nie zrobić sobie mieszkalnego strychu z paroma pokojami i spłacenie jej tej hipoteki w zamian za przepisanie na mnie domu ale boje się, że brat mi wtedy wykręci numer i będzie chciał spłaty czy coś.
Jestem mega w kropce i nie wiem co mam robić. Poradzicie coś?

1 polubienie

Z rodzina to na zdjeciu, chyba, ze chcesz zostac marzeniem poczatkujacego adwokata jako klient na wiele lat…
Zastanow sie, bo nie problem na dom zarobic, potem jeszcze trzeba dom utrzymac. I zastanow sie nad tym co zamierzasz dalej robic? Bo wielu ludzi na poczatku zaklada powrot do kraju, ake z czasem wsiaka w nowa rzeczywistosc i zaczyna myslec o osiedleniu sie gdzies indziej - swiat jest duzy…

Edit.
Mieszkanie w bloku czyli budownictwie kolektywnym ma jedna zalete - nie musisz sie martwic o biezace klopoty dotyczace konserwacji budynku - od tego jest administrator. W przypadku kiedy decydujesz sie na dluzsze pobyty poza domem tak jest wygodniej.
A sasiedzi? Sporo zalezy od strefy gdzie mieszkanie kupujesz.

Jak macie swoje polówki, to pewnie i dzieciaki Wam się pojawią na tym świecie. Połówki są atrakcyjne, te wsuwy, ale i problemów może się pojawić niemało. Dziś poipulacja słabszego zdrowia, co przenosi się na dzieci, i wtedy jest życie przekichane.

Po pierwsze,wybacz ale tych 235 tysiecy to Ty jeszcze nie masz…I dopoki ich nie bedziesz mial na koncie lub w kieszeni,dla wlasnego dobra,nie dziel skóry na niedzwiedziu.
Nie wdaje sie w rozważania rodzinne,zmieszane z tysiacem prawdopodobnych opcji bo jak to wygląda wiesz tylko Ty.Ale niech Cie ręka boska broni przed wpuszczaniem sie w kanal życia w jakims blokowisku!!! I to po tym jak dotychczas przebywales na wsi.
Jest to najkrótsza droga do zgorzknienia,nerwowosci,uczucia osaczenia i wszelkich odmian klaustrofobii…
Co do cen,juz od dawna sie nie orientuje ale nie przypuszczam aby w dobie internetu byl jakis kłopot z zapoznaniem sie z sytuacją.

1 polubienie

Opcja Śląska. Przyjadę na parapetówkę.

Blok blokowi nierowny.
inaczej mieszka sie w “wiezowcu” z wielkiej plyty z winda pamietajaca wczesnego Gierka. Czy gomulkowskich dziuplach ze skepa kuchnia.
A inaczej w urbanizacji, dobrze zaprojektowanym buynku, gdzie masz przed domem przestrzen.

No pewnie…Tytle tylko ze musialbym sie bardzoo wysilić aby to drugie sobie przypomnieć…Bo na chwile obecną niczego nie kojarze z przestrzenią…

W Polsce o to trudno.
Choc takie osiedla jak Retkinia czy Widzew poniewaz nie były ograniczane przestrzenia w kierunku peryferyjnym do dzis maja sporo przestrzemi pomiedzy blokami. Gorzej jest z infrastruktura typu obiekty handlowe i uslugowe.
Stad moze byl taki wysyp hipremarketow w latach 90.?
Psie budy zwane szumnie osiedlowymi centrami handlowymi konkurencja byc nie mogly.
Ja to bym nie chciala mieszkac w zabudowie ulicznej typu stare kamienice z tzw. podworkami studniami.
No chyba, ze od frontu. I to zakladajac, ze ten “front” to od poludnia.
I przy spokojnej ulicy.

No to ja w czyms takim mieszkam…Niestety lata dewastacji tak przez komune jak i lokatorów ktorzy nigdy nie powinni trafic do miast,zrobily swoje…
Kiedy dzisiaj patrze na to moje podwórko…Przeciez to moglaby byc osobna uliczka z cudownymi bramami z początku XX wieku.I pewnie tak to kiedys wyglądało.
Dzisiaj jest to chlew bedący mieszaniną obłedu dotyczącego tzw. segregowania śmieci oraz ludzkiej glupoty,lekceważenia i tumiwisizmu…Te kolorowe kible na"plastiki lub paiery",wiatr rozwala na calej przestrzeni…A do tego jak mniemam,zawód śmieciarza jest chyba na wymarciu.Mozemy sie bowiem cieszyć jeśli raz na jakies 10 dni-2 tygodnie,ktos sie łaskawie pojawi…

1 polubienie

Mieszkanie z bratem Wam odradzam. Jak zaczynać to z czystym kontem i w miejscu w które możecie inwestować, bo jest na pewno Wasze, albo chociaż wynajmujecie je na dłużej, nie zależnie od rodziny: z doświadczeniem moich krewnych i znajomych wiem, że takie mieszkanie z rodziną generuje rozliczne problemy… chociaż niektórzy sobie chwalą, bo np.mieszkajacy obok dziadkowie dzieci popilnują czy zaproszą na obiad. Ja jednak nie byłabym w stanie tak mieszkać, cenię sobie niezależność, dlatego mamy osobne mieszkanie chociaż różne propozycje mieliśmy… Zastanówcie się poważnie jak chcecie żeby wyglądało Wasze wspólne życie w przyszłości, po dorobieniu się i wybudowaniu domu czy zakupie mieszkania: w moim najbliższym otoczeniu jest wiele rodzin, których życie wygladało następującą: najpierw oboje pracowali za granicą, a potem zbudowali wypasiony dom w Polsce, wydatków wciąż jednak przybywało, docelowo ona została w domu z dziećmi, a on wciąż dorabia za granicą… Wracając na weekendy, raz na miesiąc, a czasem tylko na święta czy urlop. Dla mnie to nie jest fajna opcja, chociaż wielu moich znajomych tak żyje i się przyzwyczaiło… Jak dla mnie to lepiej razem w Polsce, albo razem za granicą…

3 polubienia

A co maja powiedziec żony marynarzy czy żolnierzy na misjach?Ze o lekarzach nie wspomne [choć natezenie tego typu emigracji nieco spadło].
Tak jak sugerujesz,decyzja powinna byc wspolna.Najlepiej przy pelnej świadomosci ze idealnie nie bedzie,jesli tylko chce sie czegos wiecej niz wegetacji przed tv,z fajkami na stole…

@collins02,
@waranzkomodo
Dlatego pisalam, ze nalezy zastanowic sie nad modelem przyszlego zycia.
Jak ma wyglądać i gdzie sie toczyc?
Marnarze czy wojskowi na misjach to inny rodzaj pracy niz wyjazd zarobkowy na wlasna reke.
Do niedawna poruszanie sie po Europie problemem nie bylo, covid pokazal, ze nic nie jest dane raz na zawsze.

@collins02 @okonek @Descretus A jedni moi znajomi żyli tak całymi latami: ona była z dziećmi w domu, on pracował w Holandii. Potem dzieci mieszkały jakiś czas z dziadkami, a oni pracowali razem. Zabierali dzieci na długie wakacje. W końcu, jak Polska weszła do UE, sprzedali swój wypasiony dom w Polsce i teraz mieszkają wszyscy razem w Holandii…

2 polubienia

A tam? :thinking:

@Z tego co wiem wybudowali tam dom. Nie wiem czy za gotówkę czy na kredyt. Teraz nie mam z nimi kontaktu, ale najpewniej dalej mieszkają pod Roterdamem.