NIby niewinnie, ale…
Chłopczyk w aptece do sprzedawcy;
- cy pan spsedaje tlan?
- Tak, dziecko, chcesz zakupić?
- Nie. Ale jak dolosnę skulwysynu, to wpieldol ci spusce…
A ja (podobno) lubilam tran…
Ja też.
Mi smak tranu specjalnie nie przeszkadzal. Podobnie jak drugiej zmory dziecinstwa - szpinaku. Ten do dzis lubie.
Ale jakbym dopadla tego co owsianke na sniadanie wymyslil to za siebie nie recze
Szpinak mi sie “cafal”, a teraz bardzo lubie! Owsianke wrecz uwielbialam…
Łowsianki, to ja do dziś nie wezmę.
I zadnych muesli owsianych. Tak mi dopomoz Bog.
@okonek a ja zawsze lubilam!
Bardzo lubie nalesniki!
Szpinak uwielbiam,z tranem roznie bywalo.))
Ja tran popijalam dobrowolnie. Ala chleb i sol musialy byc na przegryzke.
A szpinak u mnie gosci czesto, kuchnia srodziemnomorska ma wiele przepisow, nie tylko w postaci zielonych rzygowin jakie zwykle dawalo sie dzieciakom w Polsce.
Przede wszystkim,nie kupijemymrozoneho szpinaku.
Bo ten,juz po rozmrozeniu,wyglada,jak psia kupa.
Swiezutki szpinak najchetniej w formie salatki jemy.
Szpinak zamrozony ponoc zdrowszy, cos tam z rozrywaniem scianek komorkowych i lepsza przyswajalnoscia skladnikow jest. A nie musi wygladac jak kupa, choc ja bym stawiala na gesia, bo zielone.
Swiezy u mnie bywa, mrozony jest zawsze.
Nie mam problemu z zakupem swiezego szpiaku,
Gorsza sprawa z mrozonym,ten jest tylko w markecie,a ten dosyc daleko))
Punkt jedzenia zalezy od punktu zamieszkania…
Zgadzam sie z tym calkowicie.
Roznych zielenin na salatki,u nas dostatek.
Gdybym nie mieszkal tutaj,salatki ze swiezych krewetek,tez bym nie jadal,tylko to co jest doste0ne w danym rejonie.
Do polskiego sklepu tez nie jezdze,bo za daleko.