Poranny sucharek

Ja zmieniłam, jak otwierałam konto na nowym pytamy, bo tam nieraz traktowano mnie jak dziecko. Pamiętacie kurczaka? Lubiłam go :smiling_face_with_three_hearts:

2 polubienia

Ja zmieniłam odrobinę, ten sam kot tylko inne zdjęcie.

1 polubienie

To tylko skutek złego pieca. Złego uszczelnienia budynku. Zle zaizolowanego budynku. Zle zaplanowanej instalacji grzewczej…

Obecnie budowane budynki potrzebują naprawdę znikome ilości ciepła do ogrzewania…
Przy typowych polskich temperaturach oscylujących około zera dom , powiedzmy 120 m2 potrzebuje około 2,5 kW energii cieplnej…
Czyli na dobę ok. 60 kWh ciepła.
Typowy niewielki piec węglowy ma moc rzeczywistą ok. 12 kW.
5 godzin pracy na pełnej mocy wystarcza na cały dzień.
Przyjmując wartość opałową węgla na 8kWh/kg i sprawność niezłego kotła na 70% uzyskuje się 5,6 kWh/kg spalonego węgla.
12 kg starcza na typowy zimowy dzien w Polsce…
12 kg to około półtora wiaderka… Niecałe 2 tony na sezon grzewczy…
Co zrobić by ciepło z pieca rozpalanego na około 6-7 godzin starczyło na całą dobę? Akumuluje się je… Duży izolowany zbiornik na wodę (kilkaset litrów) i pompa i termostaty na kaloryferach…

No jezeli pisze,ze mialem piece kaflowye,to co tu mowic o planowaniu.
Wegiel sam racxej nie zniesie sie do komorki,i do domu sam nie przyjdzie)))
Drewno tez za cholere nawet polamac sie nie chcialo.,trzeba byl je rabac)))

1 polubienie

Kiedyś, z PRL przyjmowanao moc piecy biorąc ilość metrów kwadratowych i mnożąc przez 150-180.
Domek z mojego przykładu 120 m2 potrzebował kotła ok. 18-22 kW.
Kotły miały wtedy sprawność coś ok. 40%.
W typowy zimowy dzień taki dom potrzebował źródła ciepła o mocy 6-7 kW.
Doba to ok. 144-168 kWh ciepła.
Przy sprawności 40% (z 1 kg około 3,2 kWh/energii) dawało to dzienny przerób ok. 45-52 kg węgla… Na sezon ok. 6-7 ton…

2 polubienia

W piecach kaflowych nie pali się węglem.
W piecach kaflowych pali sie wyłącznie DREWNEM wysokiej klasy.
Zasada działania pieca kaflowego to:

  • załadowanie pełnej komory drewnem
  • otworzenie szybru w kominie
  • zapalenie drewna
  • po spaleniu całego wkładu drewna i wygarnięciu popiołu zamyka się szybr
    Tak eksploatowany piec oddaje ciepło przez około 10 godzin.
    Proces spalnia wsadu trwa ok. 1 godziny.
    Wystarczy więc 2x dziennie rozpalić taki piec.
    Palenie czymolwiek innym niż drewno (np. węglem) lub dokładanie drewna do wsadu niszczy piec…

Piec kaflowy to mimo prostoty działania niezwykle delikatne urządzenie. Wymaga mistrzowskich umiejętności przy projektowaniu i dokładnego montażu.
Za to uzyskuje się niezwykle zdrowe źródło ciepła (piec kaflowy naturalnie oczyszcza powietrze - kurz przyciagany jest do kafli !).
Sposób oddawanie ciepła też jest najzdrowszy dla człowieka (kaloryfery, podłogówka są niezdrowe i wywołują krążenie kurzu czyli astmy - kto nie chce pieca kaflowego powinien rozważyć ogrzewanie ścienne - tu są ograniczenia w aranżacji wnętrz)

2 polubienia

A kto Ci tak powiedzial,ze w piecach kaflowych,nie pali sie weglem?
I w domu rodz8nnym palilismy weglem i potem w moim domu palilem weglem i wszyscy dookola palili weglem.
Nie znalem nikogo,kto by palil drewnem.

3 polubienia

Przez 9 lat osobiście paliłem w piecach kaflowych. Drewnem i węglem razem. Proporcje zależały od pogody. W mrozy drewno tylko na podpałkę.Na węglu ciepło dłużej trzymało w mieszkaniu. Dwa osobne pokoje, w każdym piec. Przedwojenna niemiecka kamienica. Piec, to nie kominek i śmiało można używać węgla. Przy mniejszym zimnie, oczywiście więcej drewna, nieraz tyko drewno. Gdy używany był węgiel, ciepło trzymało 20 godzin, gdy drewno ok 12 godzin bez podsycania i trzeba było rozpalać na nowo. Ilość ciepła można było regulować tzw szybrem czyli wewnętrzym przelotem powietrza w piecu, a dodatkowo szerokością otwarcia dolnych drzwiczek od popielnika.
Moi teściowie jeszcze pod koniec lat 80 mieli piece kaflowe. Rozpalało się tylko w jednym piecu, a żar przenosiło do innych, Później tylko podsycać ogień, co jakiś czas.
Bez podsycania ogień wygasał po kilku godzinach, czas ciepła podałem wyżej.

Ja pierniczę, jak ten czas leci, przecież to tak niedawno było. :thinking::blush:

1 polubienie

Palenie węglem nie niszczy pieca kaflowego. Na węglu piece funkcjonowały dziesiątkami lat. Osobiście widziałem ponad stuletni działający.
Piec rozpala się inaczej, Gdy załadujesz górną komorę drewnem, to musiałbyś polać czymś łatwopalnym, żeby zaniecić ogień. i wtedy piec się niszczy Takie drewno się nie zapali bez tego. Musi być podpałka, jak w ognisku. Zwyczajowo odrobina papieru, tylko, żeby nie za bardzo był ściśnięt w kulę. I ten papier obkładamy tzw suszem, czyli cieńkimi szczapkami, specjalnie wysuszonymi. Na to kilka niewielkich i nie za grubych stróżek. Wszystko w formie małego stosiku. Podpalamy papier, czekamy, aż podpałka, czyli całe drewno, które tam umieściliśmy się rozpali i jak już wszystko płonąć będzie dokładamy większego drewna.
I wtedy to grubsze, natychmiast ogarnąć powinien płomień. Pozwalamy mu pobuzować chwil kilka, żeby materiał trochę się spalił, zrobi się więcej miejsca i dopiero wtedy dajemy paliwo zasadnicze w postaci grubego drewna, albo węgla. Albo najpierw drewno a na to węgiel, nigdy odwrotnie. Zawsze zaczynamy od najmniejszego.
Masz rację z przewiewem, czyli szyber musi być otwarty.

Taki piec ma tę zaletę, ze od biedy czasem można grzać w nim koksem, a jeszcze lepiej torfem. Trochę inaczej wygląda zapalenie tego.

1 polubienie

Bo tak naprawde,to piec,jest tylko 9bloz9ny kaflami,a podstawowy budulec,to cegla szamotowa,ktora kumuluje cieplo,nastepnie powoli oddaje do otoczejia.

1 polubienie

Dokładnie. Zapomniałem wspomnieć o tym. A drewno nie musi być dobrego gatunku. To nie ma żadnego znaczenia. Teściu palił podkładami kolejowymi i drewnem z rozbiórki budów. Sam mu to piłowałem i rąbałem w latach 80 jeszcze. Przy kilku kawałkach tych podkładów węgla nie trza było. W mroźną zimę ponad dwie doby ciepło trzymało
Kolej sprzedawała je za grosze, tylko nie każdemu, normalka. Ale teść miał świeżego dorsza, flądrę i śledzia to mu nawet sami przywozili. Za darmo.

1 polubienie

tylko te podklady to taka iloscia chemikaliow i roznych olejow z resztkami metali ciezkich nasiakniete, ze z komina to chyba mieszanka typu gaz bojowy zamiast dymu sie ulatniala…

Smrodu nie było, ale rację masz. Tylko dymek z komina miał dziwne kolorki. W tamtych czasach nikomu to nie przeszkadzało. To były podkłady ponad trzydziestoletnie.

Siarka bardziej niszczy smoki, niż węgiel piece kaflowe :wink:

2 polubienia

Mieszkalem w regionie gorniczym,wiec z weglem nie bylo problemu.
Kto ie pracowal w kopalni,mogl od sasiadow odkupic,lub w GSie.
Czesto tez ludzie zbierali wegiel na haldach,czyli wysupisku odpadow popluczkowych.
Stare pluczki piaskowe,przepuszczaly sporo wegla do odpadu.

1 polubienie

Jesienią, bodajże 78 albo 79 jeździłem zestawem jelczowskim do kopalni Polska w Chorzowie i zawoziłem do Sianowa pod Koszalinem, gdzie była składnica węgla. Taki, bardziej groszek to był. Brałem ze sobą świeżą morską rybę od teścia. To mi przeładowywali za wagą ze 4 tony tak toczyłem się pół drogi do Ozorkowa, bo tam miałem klientów. Gdy otwierałem burty wszystkie, to akurat tyle samo wylatywało. Precyzja. :stuck_out_tongue_winking_eye:
Kilka takich kursików dawało mi ponad wypłatę ekstra, a zarabiałem niemało. Kierowcy mieli nieco tylko mniej od dyrektorów.

1 polubienie

Na samym drewnie to bys zbankrutowal ale przede wszystkim,nie mial gdzie tego trzymac.
U mnie w dziecinstwie prawie nikt nie mial kaloryferow.Wszedzie palono w piecach i weglem…Nawet odroznialem z jakic firm bo tyle wozow z weglem przyjezdzalo ze mozna bylo zgadywac,kto i gdzie kupuje :smiley:

2 polubienia

Na zimę tata kupował 2 tony węgla, trzymaliśmy to w piwnicy. Razem z drewnem na podpałkę. Reszta drewna w komórce.

1 polubienie

Na temat kopalni moglbym wiele napisac.
Tam kazdy ciagnal w swoja strone,jak mogl.
Czasem wyplata to byl napiwek))

1 polubienie

Na kopalni wystarczylo,zagospodarowac’’ to ci i tak sie niszczylo.
Czasem,setki ton wegla mialo byc wywiezione,na skladowisko odpadow.
Przeciez by mi bozia grzechow nie odpuscila,gdybym dopuscil,do takiego marnotrawstwa)))
To i tak by sie nie zmarnowalo,bo haldziarze,mieszkali na wysypisku kamienia,kazdy kawalek wegla wygrzebali.))

1 polubienie