Znam te tematy, bo kilku moich koleżków szukało szczęścia w górnictwie. Jednemu nawet się udało, bo sztygarem po latach został. Miałem starszego kuzyna, co za dyspozytora w Jastrzębiu robił. Nasłuchałem się, zatem.
25 lat przepracowalem w kopalni,a wlasciwie na kopalni,bo pracowalem na powierzchni,nakpierw przerobka mechaniczna,to tam wlasnie sortowany jest wegiel i odzielany kamien,potem zakladodsiarczania mialow. I gospodarki wodnej.
Tam wlasnie bylo najwiecej do zagospodarowania)))
Przykro mi to co nazywacie piecami kaflowymi z piecem kaflowym nie ma nic wspolnego…
Piec kaflowy działa tak jak opisałem. Jest to piec akumulacyjny .Czyli rozgrzewa się go i potem stopniowo oddaje on ciepło.
To co wy nazywacie kaflowymi to kotły obłożone kaflami i cegła szmotową. Nieudolne nasladownictwo pierwowzoru… Pożerajace ogromne ilości paliwa i mało sprawne…
Trzeba rozumieć zasadę działania pieca akumulacyjnego i procesy spalania róznych paliw…
Dobre drewno znaczy sezonowane, suche, twarde (dąb, buk, wiąz) drewno liściaste…
Piec o komorze spalania 30 x 20 x 20 cm czyli 12 litrów wkładu, czyli ok. 6 kg (drewna twardego) pozwala uzyskać ok. 20 kWh energii oddawanej stopniowo przez okolo 10 godzin. By nie było dużego spadku mocy w czasie masa akumulacyjna musi być bardzo duża. Przyjmuje się ze absolutne minimum to około 100kg wkładu akumulacyjnego na 1 kg wsadu drewna.
Czyli piec z przykładu na 6 kg musi mieć masę akumulacyjną minimum 600 kg. Co odpowiada ok. 250 litrom takiego wkładu. Dodajac przewody kominowe, komorę spalania oraz obudowę mamy piec zajmujący co najmniej 1 m³.
Co daje nam piecyk 60 x 80 x 220 cm…
Były przeróbki piecy z drewna na węgiel ale to psucie technologi.
Po pierwsze czyste spalanie drewna wymaga dużej temperatury - ten warunek spełnia piec kaflowy.
Czyste spalanie węgla w piecu kaflowym jest niemozliwe. Czyste spalanie węgla jest możliwe tylko w bardzo wysokich temperaturach. Każdy piec węglowy w czasie uzyskiwania ich kopci, smrodzi i truje. Do tego gdy to się osiągnie spaliny maja za wysoką temperaturę dla materiałów akumulacyjnych.
Kolejny problem to popiół. W komorze spalania wsad drewna zajmuje się od razu ogniem, całość. Bo wkłada sie tam małe kawałki drewna. Po spaleniu zostaje niewielka ilość popiołu (ok. 0,5% wagowo wsadu drewna).
Spalanie węgla to popiół w sporo większych ilościach z niespalonymi drobinkami węgla. W przypadku zamknięcia szybru cząsteczki te nadal się wypalają!!! Zamknięcie szybru oznacza niebezpieczeństwo zatrucia sie tlenkiem węgla!!!
Nie zamknięcie szybru oznacza iż komin wyciąga ze środka pomnieszczenia powietrze i studzi piec. Nasze zmagazynowane ciepło idzie w piz…
Jedyne rozsądne używanie węgla to albo elektrownie albo nowoczesne kotły rozpalane na kilka godzin w miarę potrzeb (raz dzienie, raz na dwa, trzy dni) które ciepło magazynują w wodnych akumulatorach ciepła).
Węgiel się nie nadaje do pieców akumulacyjnych!
Można od biedy stosować węgiel brunatny (występuje dość lokalnie) bo ten ma inną charakterystykę spalania…
To z czego w takimrazie byl zbudowany piec kaflowy?
Sama kafla,to wypalona glina grubosci ok 2cm.nie ma zadnych mozliwosci akumulacji ciepla.
Czy wedlog Ciebie,piec kaflowy,zbudowany jest z samych kafli,wewnatrz jest pusty?
Wlasnie cegla szamotowa kumuluje cieplo i oddaje go po wygasnieciu paliwa
A co do zatrucia tlenkiem wegla,w kazdym piecu,opalanym jakimkolwiek paliwem,jest taka mozliwosc.
Tlenek wegla powstaje,przy spalaniu w atmosferze niedoboru tlenu,i jest ciezszy od powietrza,dlatego nie uchodzi kominem,ale wszelkimi otworami,na ogrzewane pomieszczenie,gromadzi sie przy podlodze.
I nie mow mi o kotlach,sterowanych mini-komputerem,stylizowanymi na kaflowy,ze to jest piec kaflowy.
Zamkniecie szybru,to odciecie kanalu kominowego,wiec jak moze cokolwiek wyciagac
Piec kaflowy wmyślono setki lat temu.
By mieć wygodne źródło ciepła i EKONOMICZNE.
Jest to palenisko, z długim przewodem dymowym z cegły szmotowej najczęściej.
Długim by odebrać jak najwięcej ciepła ze spalin.
Kafle to obudowa konstrukcji. Estetyczna.
Bardzo trudno zbudować ów przewód dymowy. Trudnosć ta polega na sporych róznicach temperatur. Przy wlocie z komory spalania dym może mieć nawet 1100 stopniC, przy wlocie do komina to jest niecałe 200 stopni C.
Jeśli chodzi o samo spalanie. Cały wkład drewna zajmuje sie dosłownie momentalnie ogniem. Naprawdę. Żadnych cudów tu nie ma. Szczapy drewniane o długości 30 cm, i przekroju 1x2 cm lużno, ale nie nadmiernie ułożone, z dobrze wysuszonego drewna palą się jak papier.
Tu trzeba dodać iż przy paleniu w piecu 2x dziennie materiał akumulacyjny nie jest wystudzony po tych 11-12 godzinach. Nadal ma blisko 200 stopni celsjusza. Piec jest ciepły i grzeje nadal (piec dobrzez budowany grzeje minimum 24 godziny). Naprawdę jednorazowe spalenie wkładu mu wystarcza do podniesienia temperatury.
Zupełnie inna procedura to rozpalanie pierwszy raz pieca na początku sezonu. Albo wystudzonego pieca. Trzeba to robić bardzo ostroznie. W środku nie jest kilkaset stopni ale kilkanaście…
Czadem też mozna sie zatruć przy paleniu drewnem ale trudniej o to.
Dodam iż nieumiejętne obsługiwanie pieca może skończyć się niemile.
Nie tylko czad grozi ale i wybuch pieca…
No i w takim piecu palilem weglem przez wiele lat.
Tylko ze weglem tez trzeba umiec palic
Na caly dzien wystarczalo wiadro,ok 6-7kg wegla
To co opisujemy jest dokładnie piecem kaflowym, z którym do czynienia miałem od dzieciństwa. Piec kaflowy powstał w połowie XVIII wieku, właśnie ze względu na coraz łatwiejszy dostęp do węgla. Przedtem były różne rodzaje palenisk ,kamiennych z wyciągiem kominowym, które wymyślono ok XI wielu. W nich palono drewnem ze względu na łatwość dostępu do niego.
Przy umiejętnej obsłudze pieca, którą opisałem, piece kaflowe, praktycznie były bezawaryjne, trzeba było tylko dbać o czystość obu komór i komina. To wszystko.
Ja opisałem fakty, czyli tak, jak się kiedyś działo w praktyce w tysiącach pieców każdej zimy i Twoje wywody zupełnie nie zgadzają się z rzeczywistością. W piecu kaflowym nawet gumę palić mogłeś, byle dawać malutkie kawałki, najważniejsze by komin był drożny. Widywałem na własne oczy, co ludzie potrafili tam włożyć, a piece to przerobiły i funkcjonowały dalej. Bez zarzutu. Byle wiedzieć, jak to wszystko rozpalać i w jakich ilościach. Różnica między nami jest taka, że ja przez całe dzieciństwo i budziłem się otwierając oczy, widziałem co dzień taki piec, w którym musiałem napalić, czego nauczył mnie mój ojciec.Przez 9 lat robiłem to codziennie w sezonie grzewczym.
Nie znam tematu od strony uczonych teorii, znam temat ze strony praktycznej. Jak widzisz, różnią się one diametralnie. I choćbyś, nie wiem, co tu opisywał, niczego to nie zmieni, bo było dokładnie tak, jak to tutaj ja opisałem. Po prosu, trzeba było wiedzieć, jak z takiego pieca korzystać i piec funkcjonował dłużej, niż żył właściciel. Kilka pokoleń spokojnie mogło się przy nim ogrzewać paląc węglem. Aż do czasów kaloryferów.
@Leone_Marco Mało tego, oprócz dwóch pieców kaflowych, mieliśmy przez kilka lat kuchnię na drewno, w której również można było palić węglem oraz taki bojler w łazience
przy wannie, w którym też trzeba było rozpalić, aby do kąpieli mieć ciepłą wodę, To był taki metalowy walec postawiony pionowo, napełniony wodą i piecykiem na samym dole.
Tez mialem dwa pokojowe kaflowe piece w domu i kuchenny piec kaflowy z piekarnikiem.dokad ojciec,nie zrobil w domu CO.to byl rok,74’pomagalem mu przy spawaniu calej instalacji CO I robieniu pieca,nawet grzejniki mielismy wlasnej konstrukcji.
A te kolumienki znam,byly w blokach kopalnianych.
Ten piec kuchenny, to po dwóch czy trzech latach wymienili na czteropalnikową kuchenkę gazową, co bardzo ucieszyło moja mamę. I tak skończyła się era fajerkowa.
Piekarniki były w obu.
Pamiętam, jakie dyskusje wśród sąsiadów się toczyły, o tym, jaki groźny może być gaz. Przecież on wybuchowy jest. Ale po zainstalowaniu już nikt nie chciał powrotu pieców kuchennych.
Z wszystkim trzeba uwazac,piec weglowy tez moze byc niebezpieczny.
W tej chwili,mam wszystko na gaz,
Ogrzewanie,ciepla wode i kuchnie gazowa.
Nie ma nic wygodmiejszego,
Piec ma wbudowany czujnik,gdyby zgasl palnik,odcina automatycznie doplyw gazu.
Gfy spafnie cisnienie wody,rowniez odcina gaz.
Przekrecajac kurek,uruchamia sie zapalarka automatycznie
Bezpieczniejsze niz inne systemy grzewcze.
Zgadzam się. Znam tylko jeden przypadek kiedy rozwaliło taki piec. Mąż napił się spirytusu, a jego żona w złości resztę tego spirytu ciachnęła do rozpalonego pieca i w środku jebło, aż kafle popękały. Piec do demontażu.
No nie,to sa jaja,moja zona,by km schowala na kaca)))
Są różne żony i różni mężowie.
Zgadzam sie calkowicie.
Od wielu,wielu lat,napije sie,ale nie zeby sie nachlac,kaca nie mialem od niepamietnych czasow.
To czasy picia z kolegami,gdzie flaszka na leb,to bylo malo,na smak)))
Moja małżonka, nieraz sama mi flachę na stół postawiła. Po obiadku.
I tak byc powinno.
Nie po to zawiera sie zwiazek malzenskimby z kolesiami balowac.
Takie jest moje zdanie.
Pewnie,czasem mozna wyskoczyc do kolegow,jak i malzonka do kolezanek,niktnie jest wiezniem.
Byle nie za czesto.
To co opisujesz to mozna spotkac jeszcze w starych kamienicach w Lodzi - maja czesto tyle co one czyli ponad 100 lat. Natomiast piece tego typu - na wegiel wlasnie swietnie sie sprawdzily jako piece akumulacyjne, kiedy w latach 70 byla mozliwosc wbudowania w nie wkladow grzejnych i korzystania z nocnej taryfy na prad. To akurat u mojej babci w takiejz kamienicy.
Oczywiście, wyjściowe do kolegów też dostawałem.