Praca biurowa, siedząca, w wymuszonej pozycji

Może od razu klęcznik. :joy:

image

2 polubienia

To w wersji dla administracji rządowej. :slight_smile:

1 polubienie

Testowanie pod czujnym okiem mistrza…

1 polubienie

Akurat to fotomontaż, ale niezbyt daleki od prawdy. :slight_smile:

Mimo wszystko,bardzo sie ciesze ze mi taka praca nie grozi.Dla mnie brak powazniejszego ruchu to niewola :face_with_raised_eyebrow:

A mniej poważny ruch to jaki jest? Czyżby? :face_with_hand_over_mouth:

To nie fotomontaz, a ekspresja artystyczna :wink::joy:

Albo ujęcie widziane okiem snajpera.

Ale kto do odstzalu?

1 polubienie

Takie pytanie niejednego zaprowadziło na szafot.
Pozwól, że nie odpowiem😎

1 polubienie

Image wymaga bym jednak był oszczędniejszy w ilości napisanych postów. Życząc miłego popołudnia oddalę się w kierunku ulubionej kanapy. Kusi👋

1 polubienie

Tak serio już z 3 miesiące temu jakaś kobieta jojczyła o to ze krzesło, że musiała kupić że za prąd zapłaciła… lekarze wypowiedzieli się że problemy z kręgosłupem nie rodzą się w rok. Masz pracę zdalną tak? czy szef ma cię pod prądem że nie możesz wstać? Rozumiem prąd itd ale dojazdy, czas… I teraz paradoks większość nauczycieli płacze na pracę zdalną, przedszkolanki płaczą że muszą do pracy chodzić.

Od tego mniej wygodne są chyba te no hookery?

Nie, te klękosiady sa naprawdę wygodne, siedziałaś kiedyś na tym? Kręgosłup automatycznie się prostuje, nie da razy się garbić.
Hokery (stołki barowe) to akurat przeciwstawny biegun, nie da się na nich pracować.

Tak próbowałem. Po 2 minutach dostałem bolesnego skurczu stopy. Dla mnie przy biurku ma być fotel obejmujący plecy i szyję. Sam kupiłem taki z 5-6 lat temu dziś się sypie… No ale nic wieczne nie jest. A i po kupnie zaspawałem tą bujawkę w fotelu. To największe nieporozumienie.

1 polubienie

Nie pod prądem ale na kablu :joy: Mam komputer stacjonarny i podpięte do niego słuchawki i klawiaturę. Teoretycznie mogłabym się oddalić na pół metra ale jak bym wtedy pisała na klawiaturze kontrolując dane na ekranie hę? Żeby inwigilacja była pełne mam system, który dokładnie monitoruje moją pracę, każdą jej sekundę. Wszystko się nagrywa łącznie ze zrzutami ekranu. Kierownik może mnie rozliczać post factum albo podsłuchiwać w czasie rzeczywistym. Pracuję na 3/4 etatu. Mam 40 minut przerwy w ciągu 6 godzin pracy. W tym czasie wypadałoby pójść do kibelka, zjeść coś, wypić i jak sugerujecie poćwiczyć. Kiedy pracy jest dużo muszę siedzieć tak po prostu, czasem i 2 godziny, żeby część przerwy wykorzystać jak pracy będzie mniej. Spróbuj sobie posiedzieć przy biurku przez godzinę…

1 polubienie

masz przerwę. A wcześniej jak było?
Pracowałem w firmie w której przez laskę która na dymka wychodziła co 15-20 minut zrobili system “jestem przy biurku” Pojawiał się losowo a jeśli nie kliknęło się 2x zabrał godzinę. Było uczciwie bo można było się usprawiedliwić.

1 polubienie

@anon18020312 Przerw jest tyle ile sugeruje kodeks pracy, na moje 3/4 etatu mam 40 minut. Ilość przerwy jest monitorowana przez system. Teoretycznie mogłabym przedłużyć o kilka minut ale szybko dostałabym mailowo raport, który zachęcały mnie to do “rozsądnego korzystania z przerw”. Do systemu podpięty jest czat, można na nim ustawić status: kiedy jestem na przerwie zawsze mam status: " W tej chwili nie ma mnie przy komputerze" żeby ktoś czegoś ode mnie nie chciał w czasie, gdy jestem w np. w wc. Pracodawca zapewnia mi sprzęt i opłaca szybkie łącze internetowe. Mam też telefoniczną pomoc techniczną w razie problemów. Oczywiście kontakt mailowy, telefoniczny i na Whatsapp’ie z resztą zespołu.

Czytam co piszecie. Z mojej perspektywy też to źle wygląda. Leżenie może bardzo człowieka zmęczyć. Czasami tak bardzo, że nie mam siły by sięgnąć ręką po chrupki, które leżą w miseczce na moim brzuchu.

1 polubienie