Prędzej czy później, nauka dogania religię

Odnośnie powstania świata, to jest pewna różnica między religią, a nauką, ponieważ religia wie , jak on powstał. a nauka tylko przypuszcza. A przypuszczeń, póki co jest sporo, więc i sprzeczki muszą być.

2 polubienia

Faktycznie, fakt autentyczny mi przytoczyłeś. :sweat_smile:
Nauka jednak ma o tyle przechlapane, że przy obecnym poziomie jej rozwoju nie jest w stanie udowodnić żadnej z teorii powstania wszechświata i nie zapowiada się, żeby kiedykolwiek to nastąpiło. Więc koniec końców uznanie za jedynie słuszną tylko jednej z nich jest w pewnym sensie aktem wiary. Co prawda owy akt wiary jest czasami poparty posiadanym poziomem wiedzy, lub przeważnie jej brakiem, jednak finalnie sprowadza się to do przekonania nie mającego 100% racjonalnych podstaw.

1 polubienie

I dlatego protestanci zgadzaja sie z papiezem, jak rowniez pomiedzy soba… :wink:

Pojęcie wiary w życiu ludzkim jest bardzo szerokie. I nie chodzi mi tylko wiarę w Boga, czy bogów.

Religie powstały z niewiedzy ludzkiej i tłumaczyły, a właściwie ustalały, to co było niezrozumiałe, czego nie potrafiono wyjaśnić. I na tym koniec. I tak jest z religiami do tej pory.

Nauka zaś próbowała i próbuje wyjaśnić niewyjaśnione, zrozumieć niezrozumiałe i jak napisałeś, z różnym skutkiem. Nauka nie zawsze ma słuszność, ale się do tego przyznaje. A religia uważa, że ma słuszność, na zasadzie “a bo tak i już” i nie ma od tego odstępstwa. I dlatego religia została daleko w tyle za nauką, więc o doganianiu jej przez naukę mowy nie ma, jak to w tytule pytania zapodał autor.
Nauka, to tezy i ich udowodnianie, to mnóstwo ślepych uliczek i zaułków. Czasem znajduje się z nich wyjście, czasem nie. Nauka, to wątpliwości, religii istotą jest ich brak.
I tu powinienem się rozpisać o religii i nauce na przestrzeni istnienia ludzkości, ale musiałbym się skracać, co trwało by do południa.

3 polubienia

Mądro prawicie Gazdo. :wink:

2 polubienia

Gaz do…dechy… :crazy_face:

1 polubienie

do_de_chy

Do de… chy. :wink:

2 polubienia

Dech stracić można… :roll_eyes: :+1:

2 polubienia

Co do wszechświata, to moim zdaniem on cały czas się rozszerza, a potem znów kurczy zapadając w sobie i tak cyklicznie co kilkanaście miliardów lat. Jak fale obiegające kula ziemska w całości pokrytą oceanem, tylko że w trzech wymiarach.

2 polubienia

Jesteś w błędzie. Jak wszystkim wiadomo, we czwartek późnym popołudniem jakiś czas temu nic solidnie wybuchło i wszystko zrobiło. :crazy_face:

Ale to nic jest, naprawdę zastanawiające. Bo, w ogóle nie powinno go być.
W polskiem języku, to nawet się zgadza; - nie ma nic. No to jak nie ma tego nic, to dosłownie wszędzie musi być coś. Zamiast nic, którego nie ma. A jak nie ma, to nie istnieje. :grinning:

2 polubienia

Nic a nic nie zrozumiałem … :thinking: :stuck_out_tongue_winking_eye:

1 polubienie

Ja, prawdę mówiąc, też tego pojąć nie umiem.

1 polubienie

Czyli ty wolisz doganiać hinduizm:wink:

1 polubienie

Goń się! :stuck_out_tongue_winking_eye:

1 polubienie

A po co. Wystarczy poczekać kalpę:wink:

Nad tym musiałem się zastanowić dłużej. Bo to bardzo ciekawa kwestia. Nauka, w założeniu, zmierza do dokładnego opisania świata. Jeśli ten opis zbliża się do tego co mówi religia, to czemu miałoby to być problemem?

Z tym, że ten naukowy opis nie bardzo się zbliża, do opisu religijnego. Wręcz przeciwnie, oddala się, choć nadal pewne styczne występują.

1 polubienie

Bardzo dziwne stwierdzenie. Możesz je jakoś uzasadnić?

Może w ten sposób. Gdyby nie było nauki, albo nauka opierała się na religii, to nie mógłbyś w żaden sposób przekazywać tu swych przemyśleń. Biegał byś sobie z maczugą w skórę odzian i prosił jakieś bóstwo, żeby coś do jedzenia udało ci się upolować. A jakby była burza, to modliłbyś się do swojego bóstwa, aby nie gniewał się na ciebie.
I to jest ta subtelna różnica.

2 polubienia