Pochodzę z tego samego miasta co Ty i nieraz spotkałam panią z walizką. Raz nawet pomagałam jej wysiąść z tramwaju i jej walizka jest ciężka jak chol…
Teraz moim miastem jest miasteczko. Cechy charakterystyczne? Zielone wzgórza z jednej strony i ocean z drugiej, życzliwi mieszkańcy i koale na drzewach.
Ten zabytkowy budynek na dole, to jest, był obiekt sakralny? Czy stary ratusz?
Oooo witam ziomalkę
Pani z walizką bywa agresywną też, ale ona jest chora. Dla mnie jest ikoną Bydzi. I wcale niebrzydką. Teraz podupadła, bo jest starsza, ale pamiętam ją sprzed ponad 10 lat - wysoka szczupła, włosy uczesanie w koczek, kapelusz, obcasy, prawdziwa turystka, a raczej kobieta w delegacji
Zazdroszczę tych widoków i koali. Ostatnio nawet oglądałam jakiś vlog podrózniczy o Australii. Dawno, dawno temu chciałam wyemigrować do Nowej Zelandii, ale zabrakło odwagi. Żałuję
Ja właśnie taką ją pamiętam, z czasów kiedy chodziłam w centrum do liceum. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ją widziałam, ale nie mieszkam w Bydgoszczy od 5 lat, czasem tylko odwiedzam. Ostatni raz ponad rok temu.
Nowa Zelandia to już kompletny koniec świata… byłam tam raz i ludzie byli tam jeszcze milsi niż w Australii Australia jest super
nie wrzucałam jeszcze zdjęć na nowym forum, więc nie wiem czy się uda, ale jeśli tak to proszę bardzo, to moje miejsce na ziemi.
Zwyczajnie trochę się postarzała, włosy zamiast blond, nieco żółte, mniej zadbane, z obcasów zrezygnowała, ale nadal trzyma fason (tzn ja też ja widziałam chyba z rok temu latem, bo rzadziej bywam w centrum). Czasem u Sowy siedziała przy ciastku i kawie
Koale są boskie
A pająków dużo? I innych takich?
Jestem tu od 2 i pół roku i węża jeszcze nie widziałam, dzięki Bogu!!!
Pająki bywają… ale niezbyt często i zazwyczaj niegroźne, a mieszkamy praktycznie na wsi, więc w miastach to już pewnie w ogole nie jest tak źle. Nie miałam w domu pająka od początku kwietnia. W marcu zabiłam jednego paskudnika…
O rany, bałabym się nawet go zabić, bo niby czym.
Sprayem na owady tylko zazwyczaj od razu jak się psiknie to odpadają ze ściany i zaczynają uciekać po podłodze i trzeba je szybko dobić
Widzę, że już wprawiona jesteś
Niektórzy w ogóle ich nie zabijają… albo pozwalają im żyć w domu, albo wynoszą w pojemniku do ogrodu. Ja jestem tchórz i wolę popsikać
No nie…! Harmonijnego pajączka sprayem. To szujowatość jest!
Właśnie utłukłem dwa wielkie komary, co mi po szybie okiennej hasały.
Nie dałabym rady żyć z nimi harmonijnie.
Te ze zdjęć nie są jadowite i plotka głosi, że one bronią domu przed tymi jadowitymi… ale i tak… nie chciałabym żeby taki po mnie w nocy łaził… tak czy siak, nie jest źle aż tak źle, da się przeżyć