Kto z Was z powodu wirusa przestaje chodzić do pracy? Będziecie pracować zdalnie? Dziś rozmawiałam z dziewczynką, która co dzień będzie otrzymywać materiał dydaktyczny do nauczenia - bo szkoły już nie działają. Przedszkola jeszcze 1 dzień by rodzice mogli ogarnąć opiekę, ale dziś I nas np. na całe 200 osobowe przedszkole przyszło 15 dzieci.
Odwołane też różne imprezy.
Cieszycue się z czasu wolnego czy wręcz przeciwnie? Ja naprawdę nie wiem jakim cudem wytrzymam psychicznie 2 tygodnie z moja rodziną.
Nie mam praktycznie wcale wolnego.Srednio jeden dzien w tygodniu…Ale bardzo sie ciesze ze moje dziewczyny sa w domu.Że odpoczną…
U mnie na razie nie planują rezygnacji z chodzenia do pracy acz są takie spekulacje w kuluarach gabinetowych.
Ja tam w domu wolałbym nie gnić. Zapiję się na śmierć. Albo zanudzę. Też na śmierć. Ewentualnie zapiję się z nudów.
Mogliby powiedzieć wcześniej to bym konsoli do gier nie sprzedawał.
Hmm,dziś od rana jestem bombardowana sms-ami,mms-ami,telefonami od dyrekcji i nauczycieli,którzy informują o zadaniach domowych,wyznaczają na jaki dzień i na jaką godzinę mają być one zrobione. Dodatkowo zostałam poproszona by jutro wstawić się w szkole w określonej godzinie po odbiór materiałów dla dzieci.
Natomiast temat pracy, dla mnie jest jedną niewiadomą bo oficjalnie od 1 kwietnia mam ją rozpocząć ale teraz to nie wiem. Na razie cisza w eterze, a ja sama się zastanawiam czy mam się wychylić czy czekać na informacje. A mąż z każdym dniem pracuje coraz krócej.
Mam wolne przez 2 tygodnie, jeszcze nie wiadomo, jak załatwi się to organizacyjnie, ale wczoraj były wielkie ucieczki z akademika do domow lub kolegów w mieszkaniach, mimo propozycji przenocowania u koleżanki pojechałam do domu i już żałuję, ale raczej z powodu wielkiej paniki w moim mieście. Wczoraj oblężenie sklepów, dzisiaj normalnie miasto widmo. Może jednak perspektywa zamknięcia w akademiku nie była aż taka zła
Siostra też ma wolne, mama też nie pracuje (praca w szkole).
Siedzimy w domu w pełnym składzie.
Ja od lat pracuję głównie z domu, do biura chodziłem kilka rzy w miesiącu, teraz po prostu przestałem chodzić całkiem do pracy.
Miałam dylemat, ale podjęłam decyzję, że firma zamienia się w home office, u nas dało się to na spokojnie zrobić. Nie jesteśmy zamknięci, pracujemy zdalnie, a klienci dzwonią, piszą e-maile, dwie videokonferencje odbyły się z pozytywnym skutkiem. Jestem zaniepokojona tym trybem, ale póki co to działa.
Nie wpadam w panikę, ale wolę spać spokojnie, że nikogo nie naraziłam.
Ja nie mogę pracować zdalnie. Odwołałem już wszystkie kursy taneczne. Przed chwilą anulowano wszelkie wydarzenia na których miałem grać. Zostaje mi już tylko praca w oponach… Jeśli jej nie będę mógł wykonywać, to po prostu popadnę w długi lub zbankrutuję. Nie sądzę żeby mi państwo pomogło…
To Ty pracujesz na 3 etatach😮?
Nie, ja mam działalność i zajmuję się właśnie tymi rzeczami.
Właśnie dziś wysłano nas do domów, prawie wszystkich. Dostaliśmy zdalny dostęp do poczty i zasobów sieciowych, więc można spokojnie robić to, co w pracy. I trudno się dziwić, w biurowcu pracuje 2,5 tysiąca ludzi, a open space i klimatyzacja dokładają swoje - przecież powietrze wraz z całą zwartością krąży po wszystkich piętrach.
No ale w domu komplet rodziny, nie wiem jak to będzie
A to dziwne? O “fuchach” nawet za czasów PRL koleżanka nie słyszała? Z pensji to garba można się tylko dorobić,. Nawet najmniejszy interes na boku, to odpisy podatkowe na auto, na pokój w domu na biuro, praktycznie każdy obiad w restauracji można odpisać, plus to co co zarobisz na boku ;-)_
Jak zacznie byc zle kupcie sobie koze. Bedzie moze gorzej, ale swieze mleko i ser plus pomysly jak sie jej pozbyć moze pomoga przetrwac ?
Nie,no coś Ty,wcale nie dziwne,fuchy są mi dobrze znane,tylko zastanawiam się skąd na to wszystko znaleźć czas,tutaj jest mowa aż o trzech pracach,a gdzie spanie i inne sprawy życiowe?
Przecież nie tańczy 8 godin dziennie
nie tańczy 8h
He, he, he ja będę w pracy, nie mam możliwości zostać w domu, ale jakoś trochę rozumiem twój ból. To trzeba Cię gdzieś porwać, jak masz zwariować
Ja Cie rozumiem. Nie mogę wytrzymać na emeryturze…
To jest myśl. Krowę też można, bo ciepło i trawa jest!!!
Tracę przez to połowę godzin w pracy, no ale co zrobić… na szczęście nie mam kredytu do spłacania. Podjęłam się dodatkowej pracy, ale w sumie to nie przez tę sytuację, tylko tak po prostu, w normalnych warunkach dodatkowa kasa też się przyda.
Póki co cieszę się wolnym czasem. Wczoraj spedzilam 3 godziny na plaży, a potem 1.5 na rybach. W weekend będę miała więcej energii i będę mogła usiąść przed sztalugą i coś namalować.