czasem się tak zdarza, że zwracamy się do kogoś z prośbą o przysługę. W moim przypadku oceniam zdolność kogoś do wyświadczenia takiej rzeczy no i biorę pod uwagę sytuację w jakiej ja się znajduję ( bo tonący brzytwy się chwyta) , oraz konsekwencje- czyli to, że ktoś może zwrócić się do mnie w podobny sposób (rewanż).
No i właśnie, dzwonimy/zwracamy się bezpośrednio i po krótkim zarysie, wymianie słów, żałujemy że się do tego kogoś zwróciliśmy.
Prosicie o przysługi lub wyświadczacie takowe?
Prosić o duże rzeczy?- jakoś jeszcze nie umiem i już chyba się nie nauczę, choć wypadki chodzą po ludziach i może będę musiała?. O rzeczy mniejszej wagi, drobne przysługi? - tak zdarzało się. Najczęściej tę pomoc otrzymywałam.
Nie bo nie lubię czuć długu wdzięczności. Wolę zapłacić obcej acz polecanej osobie.
To jest szeroki temat, nie da się go opisać w kilku zdaniach bo każda osoba jest inna, i każda sytuacja jest inna. Na podjęcie decyzji o tym by komuś przyświadczyć przysługę bądź poprosić o nią wpływa szereg czynników. Wyświadczam przysługi innym, zdarza się, że wychodzę z inicjatywą sama nie czekając aż ta osoba mnie o to poprosi. Natomiast nie lubię bardzo prosić o pomoc gdy ja tego potrzebuję. Robię to tylko gdy nie mam innych opcji. Np. ostatnio nie miałam wyjścia i zapytałam się kolegi czy jak skończymy pracę to mogę z nim wrócić jego autem bo chwilowo jestem bez swojego. I choć do wyboru miałam kilka osób, to wybrałam tego kolegę, który mieszka blisko mnie i nie musiał zmienić trasy by mnie zabrać ze sobą.Podziękowałam mu , najpierw rano jak się go zapytałam i on się zgodził, a później po podwiezieniu mnie. Na drugi dzień dałam mu naszą polską czekoladę dla jego dzieci w ramach wdzięczności.
Różnie z tym bywa, zależy na kogo się trafi. Kiedyś koleżanka poprosiła mnie, bym pożyczył swe auto jej koledze z pracy, którego znałem tylko z widzenia. Zrobiłem to na kilka dni, by miał czym jeździć do roboty, bo jego samochód był na warsztacie. Auto oddał umyte, wysprzątane, sprawne i jeszcze pióra wycieraczek wymienił, bo stare były zużyte. A w aucie skrzynka piwa.
Niektórzy proszą po to, żeby zmanipulować, bo człowiek jak spełni małą prośbę to potem łatwiej go coś więcej poprosić. Ale ciiiii…to taka wiedza psychologiczna. I nie działa na naszego harmonika
Kolego mi ludzie pomogli i ja pomagam. Na ile i w jaki sposob? Jest to gra potrzeb nie oczekiwań, bo te drugie wracają
Ot kolego. Ale i w trasie dlugi się zdarzają pomozesz innym, pomoga tobie. I jako kierowca? Wiesz o tym?
@mężatka te czekolady z dedykacja domowa to sa mile widziane
Co do harmonika
Da się okresowo
Wbrew pozorom,dosyc trudne pytanie.
Są sprawy duże i małe…W tych drobnostkach typu,zastap mnie pracy a ja Cię zastąpię w innym terminie, nie ma problemu.Choc oczywiście nie do każdego bym się z tym zwrócił.
Kłopot polega na tym ze to zawyczaj sprawa "wiążąca"i na samej przysłudze się nie kończy…
Generalnie jednak, unikam tego jak tylko mogę.Wole polegać na sobie lub nawet,coś tam,odpuścić.
I podobnie rzecz się ma w druga stronę.Choc różnica jest jednak wyraźna bo krąg osób którym mogę jakaś przysługę wyświadczyć,jest znacznie większy od liczby osób do których z prośbą odważyłbym się wystąpić.
No i, at last but not least,NIE POŻYCZAM!
Jeżeli ktoś prosi mnie o przysługę, to nawet się nie zastanawiam i pomagam (pracuję nad asertywnością, ale średnio mi to wychodzi). Jeśli sama chcę przysługi, to bez problemu o nią proszę ale tylko wtedy, gdy mam pewność, że moja prośba nie będzie kłopotliwa dla tego kogoś.
Oj nie, można użyczyć, wydzierżawić, oddac w arendę. Ale pożyczać zdecydowanie odradzam. I tu masz rację.
Żadna pożyczona książka ( w czasach, kiedy bylam naiwna) do mnie nie wróciła.
Cos za coś. Niektórzy tak mają.
Moja asertywność nie wymaga treningu jak ktos mnie raz zawiedzie.
Ale ogólnie nie widzę powodów, żeby jednak nie zamykać się w skorupie nie, bo nie…
Czasem bywa to łańcuszek dobrej woli.
Do mnie wracały ale zniszczone,z fruwającymi kartkami.Pare razy nie wróciły wcale…Pożyczylem rakietę do tenisa to wróciła pęknięta.Pożyczylem dwie taśmy szpulowe i nigdy więcej ich nie zobaczyłem bo kolega…“zgubił”
Pieniędzy nie pożyczam NIGDY choć zdarza mi się,i to stosunkowo często,dawać…
Każda osoba i sytuacja jest inna…No i to jest chyba sedno sprawy.
Ja pieniedzy nie pozyczam i nie daje, ale glodnego nakarmić? Tyko, że rzadko który osobnik z tej oferty chce korzystać?
Muzykanci uliczni to inna sprawa. Dopoki nie sa to rumunskie cygany, “miedziaka” rzucę
Na kolege @harmonik to dobrze dziala sanatorium. Przez kilka postów po pobycie w tym miejscu usiluje ze starych klocków sklecić cos nowego?
I tu także…Każda sytuacja jest inna.Ale lumpom pod sieciówkami,nie daje nawet grosza,od ponad 20 lat.
Każdy ma swoją intuicję a także wrażliwość.
To drugie bardzo łatwo może przerodzić się w wyjątkowo szkodliwą naiwność [w przypadku pieniędzy akurat nikogo nie posądzam o leczenie swojego sumienia…].
Dzisiaj w dobie internetu,o wiele łatwiej orientować się i nie robić głupstw.A okazji do pomocy nie brakuje.