Przyznam się, że zbaraniałem gdy zobaczyłem to określenie. Pojawiło się ono w raporcie opracowanym przez uznaną firmę doradczą Deloitte, z którym musiałem się zapoznać w pracy. Przewijało się wiele razy w tekście, więc nie ma mowy o przypadku. Dla mnie to typowy pleonazm, coś jak “pełny komplet” czy “tydzień czasu”. Ale i w internecie można znaleźć takie określenie, o proszę!
Ale słownik języka polskiego twardo podaje, że marża to «różnica między ceną zakupu a ceną sprzedaży towarów, przeznaczona na pokrycie kosztów własnych przedsiębiorstwa handlowego i stanowiąca jego zysk»
Skoro marża to zysk, czym zatem jest “marża zysku”? Zyskiem od zysku?
Słyszałem o marży zysku brutto na giełdzie. Wskaźnik rentowności.
Marża określona jest w procentach, a zysk (jeśli oczywiście dopuścimy, że istnieje) jest określony w walucie, w jakiej dokonano transakcji.
Spólka dokonała zakupu towaru na kwotę 100PLN
Koszta przetworzenia tego towaru, to 25PLN
Spolka sprzedała przetworzony towar za 175PLN
Zysk = 50PLN
Marża = (50 / 175) * 100 = 28,57%
Procentowy wyznacznik marży determinuje jej dodatnią wartość, podczas gdy zysk może być ujemny (strata).
Rzeczywiście fraza “marża zysku” nie ma sensu, bo “marża strat” nie istnieje.
Z mojego punktu widzenia marża to różnica między ceną zakupu i sprzedaży, a zysk to marża minus koszt sprzedaży (płace, wynajem, etc.). A coś takiego jak marża zysku raczej nie istnieje. Ale ja nie polonista.
Na logikę marża brutto, czyli nie czysty zysk, a zysk, z którego trzeba odjąć jego koszty. Tak to chyba buchalterzy nazywają.
Wskaznik rentownosci - prawidlowo powinna byc to marza zysku netto.
Czyli dzielisz zysk netto przez ogolne przychody ze sprzedazy - czyli jesli zysk netto po odliczenu wszystkich mozliwych kosztow podzielisz przez ogolna kwote sprzedazy masz uproszczona metode obliczenia rentownosci produkcji, uslugi czy innego sprzedawanego produktu. Pole do popisu dla ksiegowosci kreatywnej, bo z kosztami i ich wykazywaniem przy obliczaniu zysku netto zawsze mozna pokombinowac.
Wieloletniej analizy uzywa sie glownie w prognozowaniu tendencji rynkowych, ale czesto to wrozenie z fusow.
To okreslenie z tradycyjna marza handlowa niewiele ma wspolnego
Tak przypuszczałem.
To nie wystarczy powiedzieć po prostu “rentowność”? Przecież ją zawsze się określa w %. Po co tworzyć jakieś łamańce językowe, czyli taka sztukę dla sztuki?
Niezglebiona jest tajemnica ludzkiej kreatywnosci…
Poza tym moze chec rozszerzenia pojecia?
Rentownosc liczy sie glownie w produkcji i uslugach. Nie uwzglednia czynnikow zewnetrznych - co jest istotne przy prognozach np. gieldowych. Czy planowaniu ekspansji firmy. Tylko, ze koniunktura niestety od tak prostych obliczen nie zalezy.