Pytanie standard

Co zabraji byscie na bezludną wyspę bo ja finke jako nóż uniwersalny i encyklpedie techniczna co by technologie nie umarly

1 polubienie

Zaczarowany ołówek by sobie tylko zabrał …

Gdyby koleżanka nie bardzo kojarzyła, o co mi chodzi, służę filmem

6 polubień

Jako że najczęsciej nie narzekam to i się nie wybieram.Ale gdyby mnie prąd popieścił i naruszył zwoje mózgowe to oczywiscie nóż!
A dalej to juz zależy.
Zależy czy to Szetlandy Poludniowe czy jakies wysepki polinezyjskie.
W tym pierwszym przypadku zabrałbym ze sobą podobny ekwipunek jak w Himalaje.W tym drugim,przenośną lodówkę i ewentualnie jakieś narzedzia

1 polubienie

Kolezanka kocha polskie kreskowki :clinking_glasses::herb::cocktail::heart:

2 polubienia

Miśka. I głodny bym nie był. :grinning:

3 polubienia

Kot łowny to najedzony, a ten Twoj to wedzony boczek lubi , to chociaż weź zapalniczkę?

1 polubienie

Ogień rozpalić umiem, zapalniczki się weźmie. A ten niby mój każdy boczek uwielbia, a poluje dla zasady. Zobaczymy, co jutro mi przyniesie i rzuci pod nogi? :shushing_face:

1 polubienie

Bohaterka “kapitana Corellego” oswoiła i trzymała w domu …kunę!
I teraz nie wiem czy to bezdyskusyjny talent pisarski Louisa De Bernieresa czy zwierzątko wcale nie głupsze od psa :upside_down_face: :joy:

2 polubienia

Kuny i gronostaje dają się oswoić i są niesamowicie lojalne i wierne. To samo z rysiami. Mój - nie mój żbik jest tego doskonałym przykładem. Myślałem, że do Holandii domowego kota przywiozłem, ale żaden kot domowy nie potrafi tak kochać, jak ten mój Misiek. To jest niebywałe, żadnego kociego egoizmu. Dziś go odwiedziłem. Jurek, żebyś widział jego reakcję. On mnie wprost prosił, żebym nie jechał do domu. Żebym został z nim, serce mi się krajało.

2 polubienia

Kazde zwierzę da sie oswoic jezeli wykazuje chec współpracy. Drapieznika latwiej

Ale co znaczy"odwiedziłem"?Myślałem ze masz go w domu :thinking:

1 polubienie

Na stale żbik jest pod opieką. Koty wybierają czlowieka na niewolnika :joy::joy::joy:

To nigdy ne był mój kot. Przywiozłem go koleżance, bo prosiła. No i ta koleżanka spotkała faceta, są razem, a wyprowadzając się zabrała zwierzę. Niczego mu tam nie brakuje… tylko, qrva…, mnie.

No i go odwiedzam najczęściej, jak się da. Zabieram w dzicz. Nie mogę mieć go przy sobie z wielu względów, bo gdyby było inaczej, byłby ze mną.

3 polubienia

Koty to dranie?:heart_eyes_cat::heart_eyes_cat::heart_eyes_cat:

1 polubienie

Troche skomplikowane… :thinking:

1 polubienie

Skrót przed naukowcem, małe Anny,
zimne bywają lub tanie,
to takie birbanty… :grin: :rofl:

1 polubienie

Ten kot był moim prezentem oraz dowodem wdzięczności dla owej koleżanki. Ona w tym prezencie się zakochała i ta miłość trwa nadal. Nie odbiera się prezentów.
To jeden aspekt sprawy. Są i inne,

1 polubienie

Jest to proste
Koty w człowieku wzbudzaja instynkt opiekunczy vide Simons Cata rewanżują sie czym moga
Z braku myszy sznurowadła tez wyrwą i przyniosą do kapci

Misiek się w sznurówki nie bawi. Przynosi konkretne mięso. Ale robi to tylko mnie. Jak mnie tam nie ma, nic nie przynosi.

Jakieś ambitne dzieło

i o kotach coś

bym wziął.

2 polubienia