Chyba będę musiał przyznać Ci rację, niby napisane polskimi bukwami, niby język polski i polska gramatyka, a nie mam pojęcia co chciałaś mi przekazać.
Może chciałaś po prostu postukać sobie w klawisze, może zamęcić mi w głowie a może jednak coś przekazać. Nie odgadnę.
5/12
Jako że część pytań dotyczy okresu, kiedy mnie nawet jeszcze w planach nie było, to chyba nie aż tak źle mi poszło.
Zgadniesz tylko przyzwyczaisz się mojego sposobu myslenia i wzajemnie?
Skoro tak to faktycznie,niezle
Edit…
To Waść młodszy jestes niz myślałem
Ale ja tego nie neguje.Biorąc pod uwage swiat jaki nas otaczal,cud ze w ogole byly plyty i gramofony!
Fakt jednak pozostaje faktem ze Bambino niszczylo plyty.Kiedys dla celow eksperymentalnych,kupilismy z kolegą plyte Romana Frankla"Mezczyzna na niepogode".Tzn. jak kupowalem a Pawel patrzyl czy nikt znajomy nie widzi bo bylby obciach
U innego kolegi z ktorym mam do dzisiaj kontakt na fejsie a ktory byl MANIAKALNYM wielbicielem rozmaitych technicznych cudów,sprawdzalismy dzialanie igiel w naszych gramofonach.I okazywalo sie ze raz puszczona plyta na Bambino,nadaje sie juz tylko na…Bambino.No chyba ze komus nie przeszkdza jakosc pocztówki dzwiekowej bo do tego stanu,spuszczalo Bambino.
No ale wielbiciele pocztowek,raczej nie inwestowali w sprzęt…
“rozbla”
Z Twojego tekstu jaskrawo wynika że nadal mówimy o różnych czasach i doświadczeniach, mając różne wspomnienia i podejście do muzyki.
Twoje wypowiedzi abstrahują od tego że wówczas nie było sprzętu, nie było pieniędzy i nie było tej kultury muzycznej która się dopiero budziła. Mało było hobbystów muzycznych a pocztówki stanowiły namiastkę muzyki ale taka tylko była dla nich dostępna. W moich czasach szkolnych w kręgu kolegów i bliskich znajomych, nie było ani jednego posiadacza gramofonu czy adapteru. Nie było więc nabywców pocztówek dźwiękowych o płytach nie wspominając. A Ty piszesz o inwestowaniu w sprzęt. Jakie inwestowanie?
To jest słówko z tekstu @okonek. Mnie się też spodobało ale dopiero po chwili, kiedy je rozgryzłem.
Samo Bambino juz bylo inwestycja…
Mowi Ci cos nazwa,Telefunken?
Moja chorzowska kuzynka miala juz cos takiego w 1969-70 roku.Taki fajny sprzet do singli.Jak grajaca szafa bo sam nastawial kolejne plyty…
Ja nie mowie ze “wowczas nie bylo sprzetu” bo to oczywiste.Ja podkreslam po raz chyba 3-4 ze to co bylo,niszczylo plyty.Juz za Gierka mozna sie bylo o tym przekonac…
Jednakowoż starszy, niż mi samemu wciąż się wydaje.
A mialam Telefunkena gramofon i radio Wanda z dostawka stereo
Magnetofon Melodia tez byl.
Na szczęście Bambino kojarzy mi sie tylko z lodami (też marnej jakości, wolałem Calypso), miałem na początku adapter o nazwie Mister Hit, a potem juz całkiem porządny sprzęt Bernard. Kluczowym parametrem gramofonów była siła nacisku igły na płytę i tu różnica była olbrzymia. Bambino miał chyba coś koło 20 g, Mister Hit poniżej 10 g zaś wspomniany przeze mnie Bernard tylko 1,5 g (i można było tę siłę regulować na ramieniu adapteru) Widać więc wyraźnie jak Bambino niszczył płyty
Pierwszym (dla mnie)gramofonem w domu, to byl przedwojenny i rownie stary zestaw plyt, ale proba odtworzenia na tym czegos nowszego? Po kilku razach po plycie.
No wlasnie.A Bernarda mam do dzisiaj w domu.Przy dobrym wzmacniaczu niczego wiecej nie potrzebowalem przez dlugie lata.
Słucham tej żółtej płyty Locomotivu i mam nieodparte wrażenie, że topowe brytyjskie zespoły wzorowały się na tej muzyce. Wcześniej podałem przykład jak We Will Rock You Queen jest podobne do Ringasd el magad, a teraz porównajmy finał tej płyty
z końcówką Telegramu zespołu Nazareth:
Brzmi podobnie?
A oba angielskie kawałki powstały kilka lat później!
Podobnie bo troche podobnych nut.Ale jednak wydaje mi sie ze to tylko podobienstwo.Takie rzeczy sie zdarzaly ale do plagiatu to jednak daleko…No i Nazareth to taki zespol ktorego bym o az takie wyarfinowanie,nie podejrzewał…
Nie tak dawno temu,korzystając z wolnej chaty,sluchalem Ornette Colemana z 1959.W bodaj trzecim utworze,w tej niemal calkowicie improwizowanej muzyce,nagle przez kilkadziesiat sekund,pojawily sie nuty [i klimat!] z plyty Namyslowskiego o dekade pozniejszej! Pisalem o tym na fejsie i dwóch classicowców sie odezwalo…Niemniej w jazzie to sie w ogole moze ograniczyć jedynie do podobieństwa i niczego sie raczej matematycznie nie da wykazać…
Kiedys zrobilismy eksperyment.To juz nie Bambino bo tego szmelcu od dawna wtedy nie bylo.Ale podobny w sile niszczenia Fryderyk chyba…Wzielismy z ksiegarni pierwsza lepsza plyte [byl wtedy krotko taki zwyczaj ze do zakupow dodawanao winyle za darmo] by zaobserwowac skutki uzywania tego fryderyka z jego czerwona igla i solidnym ciezarem…
Po JEDNYM przejechaniu pierwszego utworu,ten fragment plyty byl po prostu zniszczony.Efekt smazacej sie jajecznicy…
Ty nas nie rób w konia. Jedynka Ci uciokła sprzed tej dwójki …
Taaaaa