może niekoniecznie kruki i wrony?
bo wykorzystując nieobecność ludzi mewy basen już we władanie biorą
dzisiejsze zdjęcie z okna
może niekoniecznie kruki i wrony?
bo wykorzystując nieobecność ludzi mewy basen już we władanie biorą
My żyjemy w symbiozie z ptakami od lat. Przylatują, napiją się wody z oczka wodnego, odpoczną i frrrr do swoich spraw. Czasami, choć rzadko to zauważam też się wyjąpią razem z rybami
mew tu w ogole nie bylo - ale lotnisko nie dziala juz blisko drugi miesiac - wiec nie wyplaszaja wiekszych ptakow - to i sie w okolicy rozgoscily.
z basenu tez ze wzgledu na kwarantanne nie korzystamy to zaczynaja zajmowac nisze ekologiczna
jak pisalam kilka dni temu jedna taka ges usilowala mi wejsc przez otwarte okno do sypialni, tylko sie w firanke zaplatala.
Obserwuje to od prawie miesiaca.Z tym ze tutaj w roli głównej wystepuja dzikie gesi…Wracam z pracy rowerkiem o 6 rano a tu nagle…dywanowy lot ich klucza,nie wiecej niz 3 metry nad moja głową.Kaczki i chyba perkozy w parku,przejely trawniki i mieszkają tam sobie z jeżami…
Lisy,wciaz nieufne,przebiegają nocami po dzielnicy biurowej…
Przyznam ze patrze na to z wielka sympatia i zainteresowniem…Tylko"moj" rudzik gdzies przepadł…
przyroda szybciej sie odradza niz przypuszczano?
I zaczyna pyskowac!
Pare dni temu jede sobie w strone domu a tu na drodze,wrona sztukująca jakieś scierwo…Normalnie,na 10-15 metrow,na moj widok zwiewa.A wtedy?
Podjechalem niemal na 2 metry i…zatrzymalem sie bo bestia nie chciala sie ruszyć!Oczom nie wierzyłem!!!
To tak jakby ktos stanal Ci na drodze i przyjal postawe z cyklu,“i co mi coorva zrobisz?”
przyroda migruje - z deptaka zniknely wroble - przedtem tam czynna knajpka na knajpce - wiekszosc z tarasami to zawsze jakies okruszki mialy. teraz pozamykane, wiec glod zajrzal w oczy - troche z nich przenioslo sie wyzej, bo ludzie jednak koty i drobne ptaki dokarmiaja, a reszta pewnie w pueblu albo przeniosla sie do Clot de Galvany - to jest spora pozostalosc po dawnych diunach, ze sporym naturalnym jeziorkiem, majaca status strefy chronionej - spacery dopuszczalne, ale teraz tam nikt nie zaglada. a jak znam wiekszosc tych co tu tkwia caly rok to ich noga tam nie postapi, bo to mieszczuchy, ktorym to miejsce kojarzy sie tylko z wylegarnia komarow
ale nie po raz pierwszy stwierdzam, ze choc urodzilam sie i wychowalam w miescie to wyprowadzki poza miasto nie zaluje. blisko, ale nie w samym miescie.
Na mewy narzekasz? U mnie (miasto wojewódzkie) spacerują sobie dziki. Samice z młodymi. już ze skwerku tulipany zeżarły i niszczą nam co im się zechce
teren ogrodzony - tylko standardowo koty wedrowne od zawsze i teraz sporo ptakow. czesciowo bezczelnie wyzerajacych karme kotom.
ale tylu jaskolek/jezykow co w tym roku dawno nie bylo.
balkonow i tarasow tu duzo, ciekawe gdzie te ptaki pozakladalay gniazda?
Wkleję, żeby nie było, ze ubarwiam
w ladnym miescie mieszkasz.
dzikow to u mnie nie ma - innego grubego zwierza tez nie, ale niedaleko kilkanascie kilometrow jest ptasi rezerwat na salinach i juz czaple i inne brodzace na czesci podmoklych po ostatnich ulewach polach i trawnikach w pueblu staly sie norma.
nie bylo nas byl las…
Zobacz, jak się mieszka. Ta fotka druga od góry (ta ze stawkiem w parku) , to kilkanaście metrów od mojego domu. Fajnie, co nie?
U mnie jednemu tak się podobało oczko, że postanowił ptaszek nawet zakończyć w nim swój żywot . musiałem potem wyławiać…
Olsztyn to w ogole ladne miasto.
biedny
Zielone i z jeziorami. Całkiem fajnie się tu mieszka. Nie każdy jeden może sobie pójść na spacer z dzikami, a my możemy
A kto mu kazał moją wodę z oczka pić? A ja to nie biedny, że zwłoki musiałem wyławiać?
A jak tam sytuacja z komarami
pewnie jak u mnie, maja sie dobrze i tez przesylaja pozdrowienia.
Ja nie napisałam kto biedny :))))
P.s. zatrułeś tę wodę, czy co?