Też byłem. 4 kg znalazłem. Tak na szybko po drodze do domu
W Hiszpanii to dopiero od listopada i na polnocy, czyli ponad 1000 km ode mnie.
Ja mam tylko caloroczny sezon na pieczarki i boczniaki😉
Ostatnio jeszcze jakies chinskie.
@Devil Wow!
Moja ciotka znalazła w niedzielę ponad 11 kg. Ale ona zapuszcza się w bardzo dalekie obszary lasu. Z dala od miasta. Młodniki jakieś, tereny wojskowe.
U mnie też jeszcze za wcześnie.
U mnie za sucho na grzyby.
Tak, tydzuen temu bylam na grzybach. Ja ti bardziej towarzysko, bo nie mam talentu do zbiersnia, ale moja rodzina nazbierala całkiem zacnie. Obiady 2 byly, i nasuszone na wigilię. A kanie często mniewam bo na ogrodzie mi rosną.
Godowy tak.Grzybowy jeszcze nie.
Na moim ranczu w dzikich ostępach maślaki rosną na trawniku przed domkiem. Muszę uważać, kiedy koszę trawę.
Uwielbiam maślaki duszone z kartoflami. Żadne inne grzyby nie smakują tak jak maślaki (właśnie duszone). Maślaki są pod ochroną (dwa gatunki). Zerwanie chronionego maślaka, to grzywna do 5tys zł (albo 3tys - już nie pamiętam).
Mam jeszcze dużo suszonych grzybów z ubiegłego roku, więc nie wiem czy w tym roku się wybiorę.
Na moim trawniku maślaki niestety nie są chronione. Nikt się za biedakami nie ujmie …
PS. Od kartofli wolę ziemniaki.
Oj, no wiem. Leśne kwiaty (np. konwalie) jeśli są we własnym ogrodzie też nie są wtedy chronione. Bo są prywatne. To ludzie jednak mają lepiej, bo prywatne żony nadal są chronione przed nieodpowiednim traktowaniem. Zupełnie jakby były wolnymi kobietami
Ale niektóre żony to szybkie kobiety.
Są żony nie prywatne?
A kto to mnie za słówka łapie i przekręca sens wypowiedzi?
Wszystkie są prywatne, ale niektóre o tym nie wiedzą
A kto to chce złapać łapiącego?
Uknułem taką teorię, że niektóre szybkie żony bywają nieprywatne.
Może i coś w tej teorii jest? Jak każda teoria potrzebuje ona dowodów. Proponuję śledzenie tych szybkich i udowadnianie (może być z Twoim osobistym udziałem - czego się nie zrobi dla dobra nauki|), że nie zawsze są prywatne.
Tiaaa … taką propozycję mi proponujesz? Taki miałby być mój wkład własny w naukę?