Wybaczcie taki ponury temat, ale właśnie jestem z nim, można powiedzieć, na bieżąco. Lokatorka mieszkania, jakie wynajmuję wyskoczyła przez okno, ze skutkiem wiadomym (7 piętro). Jak się okazało, straciła wskutek własnej głupoty i naiwności praktycznie cały majątek i mieszkanie na rzecz zagranicznego “adoratora-oszusta”. Rodzina się jej wyrzekła, nie miała już żadnej przyszłości, żadnych pieniędzy. Sprawa sądowa i śledztwo nic nie dały.
I teraz rodzi się dylemat - z jednej strony tchórzostwo, czyli obawa o to, czy poradzi sobie dalej w życiu, czy będzie od kogoś zależna, czy nie stanie się bezdomna, lęk przed taką egzystencją. A z drugiej strony, trzeba jednak wykazać się odwagą, by zdecydować się na taki krok. Zwłaszcza w tak “spektakularny” i tragiczny sposób.
A wy jak myślicie?
Samobójstwo to czasem jedyne wyjście. Wg. samobójcy. Suma różnych czynników które wyraźnie wskazują na sytuację nie rokującą. Bez szans na poprawę w przyszłości. Nie zawsze wynika z winy samobójcy. Dla mnie powodem do powyższego byłaby choroba nowotworowa. Nie dam się ogłupić psychologom.
Warto rozmawiać z bliskimi i mieć przyjaciół. Tak profilaktycznie. By dostrzec światełko w tunelu w sytuacji trudnej. Wiara też się przyda.
Samobójstwo, to moim zdaniem, w równym stopniu akt odwagi i tchórzostwa.
Piszesz, że kobieta straciła cały majątek. Łatwiej się dostosować biednemu do bogactwa, niż odwrotnie. Tak sobie tłumaczę jej tchórzostwo.
Skoczyć z 7 piętra… to wymaga odwagi.
Ani jedno,ani drugie…
Ja rozumiem intencje pytania ale to jest stan obcy normalnie funkcjonujacemu czlowiekowi a wiec niejako poza zasiegiem zrozumienia.Tym bardziej ze ludzie popelniaja ten czym z tak rozmaitych pobudek ze absolutnie wykluczonym jest stawianie miedzy nimi znaku rownosci.
Bo czym innym jest tak kobieta ktorej zycie wymknelo sie spod kontroli a czym innym dla przykladu,jakis nacpany szczeniak,pozbawiony wyobrazni…Lub jeszcze glupszy szpaner ktoremu sie wydaje ze “przekracza prog wtajemniczenia” i tym samym jest bardziej zaawansowany w swym rozwoju…Mialem takiego w liceum…
Tomasz Beksinski w swych kolejnych probach,coraz bardziej nienawidzil otaczajacego swiata,o czym mowil otwarcie.A z tonu wynikalo ze to w ogole nie jest dla niego kwestia odwagi lub tchorzostwa…
Depresja
Byla chora i samotna jak zaczela randke w ciemno
Ludzie z roznych powodow sie nie widza
Odwaga? Czy zaszczuciei? Tu juz uderzam w w kryminologie
Trudna życiowa odpowiedż ! Tchórzostwo odpada, bardziej brak oparcia i pomocy, w poradzeniu sobie z problemami, których musiało być za dużo. Lenistwo też odpada jak człowiek ma braki w wiedzy. Trudno cokolwiek załatwić czy zgłębić wiedzę by wyjść z problemu, mając przed oczami mętlik, i czas goni życie. Odwaga też odpada, bardziej to stres i desperacja, każdy problem trzeba rozwiązywać na bieżąco, póki są możliwości / ugadania, terminy, odwołania itd, by problem znikł. Naprawdę warto i trzeba rozmawiać jeśli problem jest mały z rodziną, kolegą czy znajomym, prawnikiem - to nie wstyd, a odwaga by problem rozwiązać, wstydem jest stracić życie przez brak wiedzy, której mogą udzielić inni mądrzejsi. Żal człowieka
@kaziu, rodzina się jej wyrzekła…
Może człowieka spotkać coś gorszego?
Dokłądnie, pamiętam ten dzień rok temu, gdy się wprowadzała do mieszkania, przywiózł ją jej syn z jakimś marnym dobytkiem, kilka tobołków tego było. A potem nawet się nie pożegnał z matką, tylko wyszedł jak tragarz. A gdy dowiedział sie o tej tragedii nie wyglądał na zaskoczonego ani wstrząśniętego.
Smutno mi, kiedy myślę o takich ludziach. Nigdy się nie dowiemy, jak wielkie było w nich cierpienie.
Ciągle podtrzymuję to co wcześniej napisałam. Trzeba odwagi, żeby targnąć się na swoje życie w ten sposób.
Kiedy zwiedzałam Żelazną Damę, pilot wycieczki wspomniał o kimś, kto skoczył z niej. Z samego szczytu. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł “w locie” na zawał. Podejrzewam, że ze strachu.
Ale to trzeba mieć odwagę aby odebrać sobie życie. Najbardziej w tej historii zwróciły moją uwagę słowa iż rodzina się wyrzekła. Dramat!!! Mówi się,że nie ma sytuacji bez wyjścia,podejrzewam,że ta kobieta takowego nie znalazła,pod warunkiem,że próbowała znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie.
Musiała być bardzo zdesperowana… Zawiedziona miłość, brak środków do życia i rodzina, która się od niej odwróciła… Dół konkretny… Sytuacja 2 w 1 - ucieczka od trudnej sytuacji i jednocześnie odwaga, żeby zakończyć życie w tak dramatyczny sposób…
To żle świadczy o rodzinie. Na darmo nie mówią że z rodziną jest dobrze na wspólnym zdjęciu. W szpitalu miałem podobnie - babcie, dziadki wyrzekały się reszty rodziny, co do odwiedzin czy kontaktów z lekarzami. Ostatnia młoda kobieta próbowała sobie życie upożądkować, to i tak ją rodzina nachodziła, i uprzykszała życie, skończyła w szpitalu - 3 niedoszła próba samobójcza, mieliśmy się spotkać i wybyła gdzieś w polskę . Oby znalazła swoje ponowne życie bo jednak chęci miała ogromne. Brakowało tylko wyciągnąć pomocną dłoń lub pokierować / co gdzie jak
Musimy jeszcze wziąć pod uwagę, że nie każdy potrafi mówić o swoich problemach.
@Bingola Smutne to co mówisz o nich…
@mężatka Czasem są rozwiązania, ale człowiek musi ochłonąć, pozbierać się do kupy - jeśli nie ma żadnego wsparcia, znikąd to jest to bardzo trudne…
Większość samobójców zostawia listy, opisują swe horrory i dramaty życiowe, większość w załaniu nerwowym i psychicznym, próbóbuje wszystkich sposobów. Tyle że nikt nawet tego nie sprawdzał, czy byli tam i tu po pomoc bo jest najzwyczajniej znieczulica - nie mój problem !. Tonący łapie się każdej możliwej szansy by przeżyć, nie by zginąć w odmętach życia
Wiem, na to też trzeba czasu i cierpliwości,a jeśli ktoś jest w sytuacji,że ma przysłowiowy nóż na gardle to ma problem z racjonalnym podejściem do wybrnięcia z sytuacji @waranzkomodo.
Współczesność sprzyja samobójstwom. Ludzie przestali na siebie patrzeć i ze sobą gadać. Żyją w rytm powiadomień na smartfonie. Zagonieni, wciąż niezaspokojeni, mający zbyt wygórowane ambicje, kompleksy.
Czasem trudno nadążyć. Życie to triatlon. Taki z przesuwaną metą. Nie nadążasz - giniesz. Zaczyna się od depresji.
Zawiedziona hm miłość, albo żle odczytane intencje drugiej strony, która gra na uczuciach, i się zabawia cudzym kosztem to nie miłe. To już przeżyłem, podobnie brak środków, rodzina tylko istnieje gdy ma kłopoty, bo im tak wygodnie. Wystarczy się postawić w poprzek, choćby resztkami logicznego myślenia - noc da ukojenie a ranek wybawienie z problemów. Potrzeba odwagi z jajem by powiedzieć Dam radę, byle nie gderać i zamartwiać się swym losem
Więcej dystansu. Wyjebane trzeba mieć. Mniej rozkmin to lepsze zdrowie psychiczne i dłuższe życie. Żadnego życia ponad stan, kredytów, drakońskich diet, treningów. Żadnego udawania króla życia.
Bo to męczy. A i tak znajdzie się ciul który nas obgada.