Znalazłam takie ogłoszenie w sieci “Przyjmę na Wigilię samotną osobę nie mająca z kim spędzić Wigilii w zamian za posprzatanie mieszkania na swieta.Nie jetem leniwa kobieta ale czas pracy mnie ogranicza.”
Często wspomagam. Nie, nie dlatego, że myślę, że polepszę los żebraka. Ludzka pomoc jest skutkiem egoizmu. Czujemy się wtedy dobrze, Pomogliśmy. Wykazaliśmy ludzkie odruchy. Liczymy na karmę. Ale dla mnie motywy są drugorzędne. Owsiaka np. co roku wspomagam, chociaż są co do niego wątpliwości. w kościele też parę groszy zostawiam, bo kościół to nie tylko pedofilia, wbrew pozorom kościół robi dużo dobrego w tym świecie. Chociaż wiem, że jedynie 20-30% wsparcia trafia do potrzebujących.
Dziwne troche…Posprzątanie i posiedzenie razem i…świeta załatwione…Nie krytykuje ale ani bym na to nie wpadł,ani byle kogo nie wpusciłbym do domu by mi szperal po meblach!Bo to jest zaproszenie złodzieja.
A w dodatku,niechlujstwo i lenistwo.Praca ogranicza???To ile godzin ta osoba pracuje?
Bo ja np. pracuje za granica,po 12 godzin a mieszkam w domu w Polsce i jeszcze sie w moim stosunkowo dlugim zyciu,nie zdarzylo bym"nie mial czasu" posprzątać.
Pomagam bezinteresownie.
Od długiego czasu gościmy kolegę w naszym domu na święta i sylwestra też,i spotkałam się z opinią od innych,że ten kolega powinien się dokładać finansowo,w końcu u nas je, pije,nocuje,kąpie się. Zamurowało mnie totalnie,nigdy w ten sposób nie myślałam.
Wiele lat temu przeżyłem takie kuriozum, że zaprosiło mnie do siebie, wydawało by się, bardzo sympatyczne małżeństwo na kilka dni. Dokładnie 3 dni. Jakież było moje zdziwienie, że na godzinę przed moim wyjazdem poproszono mnie bym pokrył swą część jedzenia i podano mi kwotę. No, kuwra, zamurowało mnie. Pokryłem, oczywiście i całkowicie zerwałem kontakt z tymi ludźmi.
Ja to sie staram jakis “gosciniec” dostarczyc wraz z moja skromna osoba. Ale to juz zalezy od mozliwosci - trudno lecac samolotem wziac cos wiecej niz drobiazg. A zreszta i tak uwazam, ze taka zyczliwisc to lepiej, zeby zostala przekazana dalej niz za nia rachunek wystawiac…
Gościniec, to co innego. Też, mam zwyczaj wjeżdżać z czymś takim, gdy idę kogoś.
Tu w Holandii, na starej chacie jeszcze, przygarnąłem studenta, który w wakacje chciał sobie dorobić i dorobił Dwa miesiące mieszkał u mnie, widywaliśmy się tylko w weekendy ze względu na moją pracę. Wakacje się kończyły i przed wyjazdem zapytał mnie, ile ma zapłacić. Powiedziałem, że nic i żeby zarobioną kasę przeznaczył na to, co chce. Tym bardziej,ze jako świetny informatyk poregulował mi co trzeba w lapku.
Ten chłopak za pierwszą tygodniówkę kupił sobie rower. żeby dojeżdżać do pracy. I zostawił mi go z kartką, że jest już mój, ten rower.
W głowie mi się nie mieści Też bym zerwała kontakt. Ze swojej strony mam tak,że idąc w gości,nie idę z tak zwaną pustą ręką,raz zrobiłam wyjątek (ale to już inna historia). Natomiast zapraszając ludzi do swojego domu oczekuję tylko dobrego zachowania:)) @birbant.