Serwis sportowy 22

Iga Świątek -Bianca Andrescu 6:3 i,na razie 1:0 po natychmiastowym przełamaniu!

1 polubienie

Drugi set po wielkim boju i kłopotach Iga wyciągnęła na 7:6.
W tie- breku zagrała wybornie returnem, ale do tego czasu drżałem o wynik.
Ta Andreescu wykazała się niesamowitą ambicją, wolą walki i niezłymi umiejętnościami. Już w I secie to pokazywała. W sumie niezły mecz.
Iga w II secie przegrywała 2:4, wyciągnęła to do 5:5. Ale Andreescu nie odpuściła i pocisnęła Igę. Mało brakowało do III seta, ale tie - break w wykonaniu Igi był kapitalny.

Jabeur przegrała z Vondrousovą 0:2 5:6/4:6, a Rybakina pokonała po bardzo ładnym meczu Badosę 2:0. 6:3/7:5

Cholera i ja tej nocy miałem kłopoty z netem.

Następną rywalką Igi jest celebrytka Raducanu.

1 polubienie

No bez przesady z ta celebrytka…To zwyciężczyni US Open taka sama jak Andreescu.Moj vis a vis tutaj,ogladal jej mecz z Haddad Maia i o dziwo,Raducanu zdaje się wracać do formy.
Będzie ciekawy mecz.Kolejny miedzy triumfatorkami US Open…
Mimo wszystko jednak,uwazam ze Andreescu jest lepsza od Raducanu i Iga powinna wygrać w 2 setach.Bez tie breaku.

1 polubienie

Powinna.

Raducanu, to niewątpliwy talent, ale pójście w celebryctwo z czołówki zepchnęło ją w TOP na 77 miejsce. Teraz musi odzyskiwać stracony teren.
Wygrała z Linnete, ale ich spotkanie był festiwalem błędów, poziom meczu daleki od ideału. Tych błędów nieco więcej zrobiła Magda lecz dla obu boiska rywalek były za małe, a siatka za wysoka. W zasadzie to “mój” pierwszy tak słabiutki mecz z tych, które dane mi było oglądać. Momentami to był juniorski poziom.

1 polubienie

Postraszyłeś mnie, kolego tym drugim meczem Raducanu, więc, zamiast odsypiać, niezwłocznie poszukałem i znalazłem duży skrót z jej drugiego występu z ta Maia. Oo…, panie, to było całkiem coś innego niż mecz Raducanu z Magdą. Widać, że rumuńska Angielka wraca do gry.
Obie stworzyły interesujące tenisowe widowisko i pokazały, że dobra gra w tenisa nie jest im obca. Powiedział bym, że praktycznie, to Iga musi się dobrze do Raducanu przyłożyć. W tym meczu było widać, że Raducanu postanowiła odłożyć błyszczenie na wybiegach i znów zabłyszczeć na kortach.

A teraz znikam, bo już mnie oczy wypływają z tego niewyspania.

1 polubienie

Jak sie obudzisz,bedzie mała niespodzianka.
Ja sie tam za bardzo Emmie nie dziwie.Ona ma taki uśmiech że 90% "zawodniczek"z tzw. gali oscarowej,może jej obuwie czyścić i rakiety nosić! :wink:
Dowiedziałem się też że w międzyczasie,była 2 razy kontuzjowana…No nie sposób to wszystko ogarnąć i zapamiętać :innocent:

1 polubienie

Jutro dramatu nie będzie, bo Iga ma występ o 4 rano. Pewnie to się opóźni, jak zwykle, najważniejsze, że to pora dla ludzi.

1 polubienie

Birac pod uwage, ze skowronkiem jestes? To czy słowikiem?

1 polubienie

birbantem… :sunglasses: :innocent:

2 polubienia

Czep sie tramwaja jesli lubisz lekture Wiecha? Udalo mi sie skompletowac Cafe od minoga i Maniuś Kitajec i jego ferajna co prawda w przedruku i wydaniu kieszonkowym ale mam,:smile:

2 polubienia

Fajnie, ale my tu o sporcie.

1 polubienie

A czy sportem nie jest szkola przeżycia zwana surviwal?

1 polubienie

Dziś w Lillehammer pasjonującą walkę stoczyli Granerud z Kraftem, na styk wygrał ten pierwszy. Ogólny poziom skoków wysoki. Nasi skoczkowie też tam skakali i wyskakali miejsca poza pierwszą dziesiątką mając miny cierpiętnicze.
Powoli zbliżamy się do czasów “sukcesów” Skupienia.

1 polubienie

Rozgrzeszam,mając na myśli niespodziewany w sumie,wielki występ na mistrzostwach.
Nic nie trwa wiecznie.Obyśmy tylko nie skończyli jak Finowie.
Paru polskich skoczków,osiągneło wiecej niz wszyscy inni razem wzieci,przez ostatnich 70 lat.Poza Małyszem oczywiście.
Sam sie zastanawiam,co by mnie motywowało do walki w takim momencie jak teraz…Przy założeniu że nie jestem zmeczony… :thinking:
I chyba tylko to że akurat ja,nigdy nie rezygnowałem.No bo co innego jesli sie juz wszystko od dawna posiada?
Pamiętam taki mecz w szkole.Z mocną ekipą z 8 LO.
Przegrywaliśmy juz…0:6.
I wtedy coś mi tak “przeskoczyło pod sufitem” że niczym Murphy,zacząłem prowadzić swoją"prywatną wojnę".
Skończyło sie na 4:7 a ja strzeliłem wszystkie 4 bramki…
Ktoś powie,po co?W przegranym meczu wypruwać sobie flaki???
Ano właśnie,ja tak mam.W moim słowniku nie było słowa"porażka".

1 polubienie

Od dłuższego czasu, głoszę tutaj ten pogląd.

Też kiedyś stoczyłem prywatną walkę, ale podczas sztafety ulicznej w Gdańsku. Były to zawody szkół średnich z całego Wybrzeża. Miałem złość, bo naszemu wuefiście zarzucano to, iż wystawił mnie na ostatniej zmianie. Dopiero zacząłem to liceum, niby ci starsi byli lepsi i sprawdzeni. Ale on postawił na mnie.
Każda drużyna liczyła 10 zawodników, a dystans ok 1 km. Przejąłem pałeczkę jako siedemnasty, a skończyłem jako 7. To był najlepszy wynik, jaki osiągnęła nasza szkoła. Zawsze było w II lub III dziesiątce.

1 polubienie

Moment…Kazdy biegał kilometr czy ogólnie było to kilometr?
Bo w tym drugim wariancie,musiałbys być świetnym sprinterem!
Tak czy siak,bez walki usunąłbym lustro z mieszkania.Ot i cała tajemnica :innocent:

1 polubienie

Ogólnie ok 10 km i tyle zmian.
Mój rekord życiowy na 100 - 11 sek na bieżni żużlowej z ręcznym pomiarem.

Wracając do tej sztafety, to rok później obserwowałem te zawody, jako kibic, bo już byłem wtedy w Gdańsku ze względu na boks. I lęborski ogólniak zajął wtedy 20 miejsce na ponad 40 sztafet. Wiele lat później dowiedziałem się, że po tym biegu z moim udziałem, nigdy już nie zbliżyli się nawet do tego wyniku.

A pozostałe moje rekordy, które pamiętam, to 400m - 54,7, skok w dal 6,98.
Miałem też niezły rezultat na 800, ale go nie pamiętam.

1 polubienie

Co do sztafety? To roznie bywa, ale na ostatnich odcinkach stawia sie na konie wypoczete i koncowka dla doświadczonego w bojch

1 polubienie

Ja wtedy miałem 15 lat i nauczyciel po pierwszych lekcjach postawił mnie na bieganie. Ale trenować regularnie nie mogłem, bo od 6 klasy chodziłem na boks.

1 polubienie

No to masz wyniki lepsze ode mnie.Z tym ze ja swoich nie pamietam a mierzone były jedynie na dzien sportu w szkole,ktory przypadal jakos w czerwcu…
Skok w dal,ostatni raz w podstawowce,w 8 klasie.I wtedy było ok. 5.90-6m.
Z lekkiej,zdecydowanie najlepiej radzilem sobie na 100m. Wuefisci jednak rzadko mierzyli czas…Po wyjsciu z podstawówki skupilem sie na piłce i tenisie i jakos to wszystko siadło.
Za wyjatkiem pewnej serii sprzyjajacych okoliczności,podczas mego pobytu w Chorzowie.Bywalem tam co roku,zawsze w sierpniu,u kuzynki…
Trafilem raz na stadion i…leżał sobie oszczep.
Nigdy bym nie przypuszczal że to taka frajda!!! Ja,“chłopak z ulicy”,rzuciłem pare razy w okolicach 30m i podobno,“trafialem w korytarz”.Dumy mi starcza,jak widać,na całe życie :innocent:

1 polubienie