Na mecz,
Na darmowym TVP Sport
Lech wygrał 2:1 ale powinien znacznie wyżej…I do tego te irytujące błędy które wyglądają czasem tak jakby się im nie chciało biegać do końca meczu…
Mysle jednak ze tutaj nie powinno być problemu z awansem.
Iga pokonała Muchovą po ciężkim boju 6:1 4:6 6:4.
Ostatni set był setem walki, ale tenis był na mistrzowskim poziomie z obu stron. Polka zabrała Czeszce 4 jej break-pointsy, grała spokojniej, wróciła cierpliwość, była bardziej precyzyjna zmuszając Muchovą do błędów. To nie znaczy, że Karolina grała gorzej, to Iga wróciła na swój poziom. Jeszcze raz podkreślam, że Muchova praktycznie należy do grona najlepszych tenisistek.
Mecz wznowiono ok północy polskiego czasu i po jednym gemie znów przerwano na dwie godziny.
Ostatniego seta oglądnąłem na powtórce przed chwilą, nie znając wyniku. Trafiłem na powtórkę przypadkowo w tv, zanim włączyłem laptopa.
Moje odczucie jest takie, że te ulewy pomogły Idze wygrać. Oczywiście, to tylko odczucie.
A teraz na rozkładzie Collins do obróbki.
A w Toronto Hubi przegrał z Alcarazem 1:2. Opinie głoszą, iż ta porażka ujmy mu nie przynosi, ale ja tego nie widziałem. Poszukam, zatem dziś powtórki i jak oglądnę to coś tu skrobnę.
Ładny mecz byl.
Jakby Hubiego wstawic do tej samej szkoły glodu wygrywania jaką funduje podopiecznym akademia Nadala, to…
Właśnie. Z uwagą i bez emocji już oglądnąłem powtórkę meczu Hurkacza z Alcatrazem i Hubi miał go kilka razy na widelcu. Ale co z tego? Marnował swą świetną grę nie umiejąc postawić tej przysłowiowej kropki. Mecz był na bardzo wysokim poziomie i to Hubert go bardziej przegrał niż Alcaraz wygrał. Wszystkie kluczowe momenty oddał Hiszpanowi, który, przecież w miejscu nie stał i też walczył o zwycięstwo, a swoich okazji nie marnował.
Hubiemu notorycznie brak ostatniego uderzenia.
Ależ się dzieje w meczy Sabalenki z Samsonową. Nie lubię obu, ale o wiele bardziej gabarenki. Nie jestem stroną w tym spotkaniu, ale, obiektywnie rzecz ujmując, jest to świetny tenis i bardzo emocjonujący. Zdradzę tylko, że walka jest niezwykle zawzięta i wyrównana, toczy się III set, resztę zapodam po zakończeniu tego pojedynku. Panie @collins02, dzieje się…
hehe…! Samsonowa wyautowała gabarenkę z turnieju 2:1. 7:6/4:6/6:3.
Nie to, że lubię Samsonową, ale przegrana uryny jakoś mnie nie martwi…
Ale z drugiej strony, odrzucając moje sympatie i antypatie, trudno, żebym nie wyraził swego szacunku dla obu za bardzo dobre tenisowe widowisko.
I zawsze to sensacja. Niech ich będzie jak najwięcej, byle by to naszej Igi nie dotyczyło…
Czekam teraz na mecz Igi z Collins.
A swoją drogą co za indywiduum wymyśliło te różnice czasowe? Podejrzewam, iż paluchi w tem maczał koleś, niejaki @Szczery_do_BULU co on tu taką ksywkie ma…, “kanadyjczyk” jeden…
Iga to samorodny talen wzmocniony siłą ojcowskiej inicjatywy i wiedzy. Oby dawała radę jak najdłużej bez szkody dla fizys i psyche
Nie
Iga?
Superkobita byc nie musi
Co nie? Ma predyspozycje, haruje na sukces i ojciec jeszcze ją wsparł. Sama z siebie nie wiadomo czy by się tak rozwinęła.
Sabalenka przegrała? Ojej. Szkoda
No mam nadzieje, że nasz kolega @collins02 da Idze fory
Rewelacyjny mecz Sabalenki z Samsonowej, obie panie z bardzo silnymi zamachami
Mecz wybiórczo widziałem.
Na mecz Świątek z panem Collinsem…, trzeba czekać aż Pegula rozjedzie Gauff.
Danielle jest jedna z ładniejszych tenisistek.Zaden z niej"pan"
Swiatek-Collins 6-3;4:6 a teraz w trzecim 2:1 po przełamaniu dla Igi.
To byla piekna robota w tym gemie!
I teraz 40:15 przy podaniu Igi…
I jest,3:1 w trzecim secie!Doskonale.
Oby to Iga utrzymała bo te dwa gemy to gra poza zasięgiem Collins…
Tak,w trzecim secie Iga już wątpliwości wszelkie rozwiała definitywnie.Nie wytrzymują tych trzecich setów nawet najlepiej dysponowane przeciwniczki!
Teraz Pegula,kolejna Amerykanka która wygrała także w trzech setach z Gauff…
Oglądałem oba mecze. Właśnie się obudziłem po trzech godzinach drzemki, zjem śniadanie, pokręcę się i będę odsypiał. A jak odeśpię to się wypowiem.
Teraz tylko zapodam, że w II secie Iga miała dwie przeciwniczki, Collins i siebie. Obie pokonała.
O żesz w mordę! nie będzie drzemki. Kontrolnie pykłem pilotem w telewizor, a tu panie Kasatkina wygrała I set z Rybakiną 7:5. No to trzeba popatrzyć, co będzie dalej…
A Samsonowa ograła Bencić 6:4 6:4. I czeka na którąś z tego pojedynku, co go teraz oglądam.
A jednak Rybakina po długim, heroicznym, wyczerpującym boju trwającym ponad 3 i pół godziny w nocy przy mżawce. 7:5 5:7 7:6-10:8.
Czapki z głów przed obiema paniami. A wynik ten to bardziej loteria gdyż do samego końca, nawet w tie-breaku nie wiadomo było jak to się skończy.
Oglądałem tylko 2 sety, sytuacja w nich zmieniała się jak w kalejdoskopie, a już w III widać wyraźnie było jak im wysiłek odcina tlen. Mimo to nie odpuszczały, jedna i druga walczyły do końca.
Samsonowa wygrała dwa mecze w JEDEN DZIEŃ, i to nie byle z kim. Z Sabalenką i z Bencić.
A Rybakina mogła też przegrać mecz z Kazatkiną, która posyłała jej piłki w najbardziej nieprawdopodobne miejsca, ryzyko popłacało przez moment, ale niestety.