Sposoby na

O tak, mieszanki bywają zabójcze :roll_eyes:

2 polubienia

Oj lubią, lubią… ! :slight_smile:
To chyba Marlena Dietrich powiedział, że szampan jest jedynym trunkiem godnym kobiety :slight_smile:

1 polubienie

Wypite :rofl: :rofl: :rofl:

Z życia wzięte. Parapetówa za czasów komuny. Mieszkanie puste, tylko stół w kuchni i taborety, jakieś poduszki na podłodze, materac dmuchany. Każdy kto przychodził wlewał zawartość tego co przyniósł do wanny. Na wannie stało jedyne naczynie - kubek metalowy. Ten kto miał pragnienie nabierał płyn kubkiem i pił. Rzygania było co niemiara. Do dzisiaj nie wiem jak można było to pić… :rofl: :rofl: :rofl:
A potem prawdziwy kac-gigant. :rofl: :rofl: :rofl:

4 polubienia

To musiała być mieszanka wybuchowa!

Wanna to nie, a sporych rozmiarow balia. Ale w zasadzie tylko wodka byla, choc trafil sie w tym rum kubanski, wisniowka i golden wasser. Ten ostatni nadal mieszance efekt brokatu, zwany obecnie “glitter”. W obie strony smakowalo tak samo.
Na wyjezdzie integracyjno-rodzinnym (bez dzieci) z pewnej duzej oczywiscie panstwowej firmy jeszcze za komuny, w pierwszej polowie lat 80.
Naczynie dostarczyl szef osrodka gdzie byla impreza, a glowy nie dam, czy to on tego nie zasugerowal. Bylby wtedy seryjnym producentem potencjalnych zabojcow, bo nastepnego dnia kazdy mial mord w oczach, a jakby ustalono pomyslodawce to smierdzialoby linczem.

2 polubienia

Za moich kawalerskich czasów z jednym moim kolegą poznaliśmy dwie fajne koleżanki i zrobiliśmy domówkę. A tym koleżankom zachciało się szampana. W tamtych czasach można było czasem kupi radzieckie Igriskoje w Delikatesach. A tam takiego sklepu tam nie było.
Ale, jak panienki żądają, to musi być i koniec. Od czego pomysłowy Dobromir?
Kupiło się w pobliskim sklepie GS kilka bełtów, bo czysta już wcześniej była zaaprowizowana w ilości należytej, na metrażu były dwa syfony na naboje, więc do każdego po bełcie plus 50 g czyścioszki, po naboju i szampanik z kranika leciał, aż miło.

Nalewać do bukala było, jednak, niełatwo, bo buzowało jak w piekielnem kotle i piana biła pod sufit, ale bąbelki były? Były! Jeszcze jakie!

Najważniejsze, iż dziewuchy z entuzjazmem podeszły do tematu i konsumowały tego “szarpana” ochoczo. Co dalej się działo, to tu niedomówienie takie, ale na drugi dzień nasze koleżanki solidarnie obrzygały całą łazienkę i w zasadzie oprócz leżenia, tylko tę czynność wykonywały. :sunglasses: :innocent:

3 polubienia

“W obie strony”…! REKORD!!! :rofl:

Tekila którą mi podali w promocji była jasno niebieska z chrabąszczem / muchą / motyl ? Gość tłumaczył że to nie żart, dużą ok 2,5 cm po wyłowieniu jakoś nie miałem chęci jej przełknięcia więc nie wiem jaka w smaku była, tanie nie było jak na 100 g i chyba zwietrzała bo strasznie słaba. Tekila wypita w Hiszpanii była bezbarwna i kopała w mniejszej ilości. Butelki podobno były orginalne

Na weselu wypiłem 0,7 podczas tańców, jednak drugi raz tego nie powtórzę, świadomość była i pion i wesołość i wzrok normalny aż do poprawin. A myślałem że będzie gorzej, na kaca rosół z prawdziwej kury i węgorz lub szczupak w galarecie do wyboru, specjalnie bólu głowy nie czułem, bardziej nogi od tańczenia

1 polubienie

To nie teqila Cie uczestowali tylko mezcalem i to pewnie ze zwyklej agawy, nie niebieskiej. Wiele krajow taki manewr dopuszcza, a czesto i meksykanscy producenci na eksport uzywaja znaku towarowego niejako na wyrost. Prawdziwa pochdzi z okreslonego regionu i ma sztywna recepture. A na pewno nie ma robaka w butelce.

Na butelce było napisane że Tekila, była jasno niebieska i był ten obleśny robal, barmana miałem zamiar pobić za to coś, ale te robale dostawali wszyscy, a widziałem normalnie podobnie jak rachunek, hiszpańska tam pita tekila była mocniejsza i tańsza. Na denaturat to nie wyglądało

NIE PIĆ ALKOHOLU!
:wink: :rofl:

1 polubienie

Cos w rodzaju kaca ponoc wystepuje tez w przypadku innych uzywek - tylko nazywaja to syndromem odstawienia lub “byciem na glodzie” :laughing:

2 polubienia

Wczoraj na przykład “odstawiłam” jedzenie
i chciałam się przekonać ile wytrzymam “na głodzie”.
Wytrzymałam CAŁE 14 godzin … :rofl:

2 polubienia

Tez sie tak kiedys “bawilem”. Wytrzymalem 7 dni. (Tylko pilem)

3 polubienia

Ja też miałem kiedyś tak, że siedem dni z rzędu piłem, a nawet dwa tygodnie. Jakieś wakacje za młodu deszczowe były, wstawaliśmy o 13-ej, kupowaliśmy plecak piwa, szliśmy do świetlicy i graliśmy w zakrapianego brydża do świtu. Wiesz jakie kontrakty odważne były pod koniec zawartości plecaka! :wink:

1 polubienie

Znalazłam jeszcze JEDNO LEKARSTWO:


:innocent: :wink:

2 polubienia

Ponoć bardzo skuteczne lekarstwo… :sweat_smile:

Ja tam piję tak, żeby nie tylko nie mieć kaca, ale też się nie upić :wink:
Chociaż jak na moją wielkość i wagę mam dobrą tolerancję na alkohol+żadne mieszanki na mnie nie robią wrażenia. Ale wrażenie na mnie zrobiła dziewczyna niewiele wyższa, chyba sporo cięższa, ale wciąż raczej drobna (na oko dawałabym jej 160 cm z małym hakiem wzrostu i jakieś 60 kg wagi), która w kilka h wypiła tak z pół litra czystej prawie bez picia i jedzenia i zachowywała się prawie, jakby była trzeźwa, a następnego dnia też była w dobrym stanie.
Dla mnie jakieś czary, ja bym po czymś takim w najlepszym wypadku zaliczyła zgon, w najgorszym taki prawdziwy zgon.