Owszem można zaproponować taką możliwość bez odpowiedzialności prawnej restauratora, bo biorąc pod uwagę jakość takiej kranówki czasami? Otruje klienta, a za czlowieka będzie odpowiadał?
Owszem są kraje, gdzie źródełka wody pitnej sa popularne, w parkach, przy deptakach mozna sie napic czy splukac twarz? W innych miejscach uczeszczanych jak np. urzędy poidelka stojaą. Z tym zwyczajem nie tylko w tzw. ciepłych krajach mozna sie spotkać.
Ale ustawowo pol litra? I to wody???
Lewica czy prawica to jeden czort.
Skrajnosci maja to do siebie, że najchetniej wprowadzili by normy, nakazy i zakazy.
Zaczynajac od zakazu myslenia samodzielnie.
Sami niech sobie to piją.Na moich terenach(po kliknięciu jest nastepny artykuł o wodzie koło Olsztyna),ciągle słyszę w radiu,że bakterie coli gdzieś wykryto.Cała miejscowość się napija a później zjawia się Sanepid i tak co roku i dotyczy to kilku rejonów w każdym sezonie.
Zgadza się. Nie ma tak, że z kranu plynie krystalicznie czysta woda.
Owszem są wyjątki, że woda bywa lepszej jakości - ale ryzyko zanieczyszczenia zawsze istnieje.
Wprowadzanie obowiazku jest demagogią. W stanie czystym, czysciejszym od kranowki.
Co prawda w Łodzi kranowke można pic bez większego ryzyka, ale tez nie wszędzie , zalezy od stanu rur. I zdecydowanie nie uzywac do celownkulinarnych cieplej wody jesli sa wymienniki z elektrocieplowni.
A, że informuja o stanach zagrożenia to juz postęp. Wodociagi sa zaliczone obecnie do infrastruktury krytycznej i monitorowane. Ale nie znaczy, że calkowicie bezpieczne.
Jak pisalam, sa kraje miedzy innymi Hiszpania, gdzie uliczne wodopoje sa popularne, a dystrybutory w budynkach uzytecznosci publicznej norma.
Choc w szpitalach na przyklad jednak uzywa się butelkowanej. Z mozliwoscia dokupienia w automatach dla odeiedzajacych.
Ale to kraj, gdzie czasem latwiej i taniej o litr wina niz wody. A tradycyjna kuchnia to smazone w glebokim tluszczu (oliwa głównie) bo wody szkoda.
W Hiszpanii nie jest źle. Problem czasem z woda w ogóle.
Kraj pustynia w interiorze.
Czasem zaskakuje - widzis parę domow w tym obowiazkowo “venta” ( skrzowanie baru, sklepiku, jadlodajni, czesto noclegu) w srodku niczego.
Rozwiazanie zagadki jest proste - tam sie dokopali do wody, więc jak oaza.
No oni to z instalacjami slektrycznymi to bywaja jak w trzecim świecie.
Niby nowoczesnosc w zagrodzie - farmy wiatrakow, fotowoltaika, zapory wodne ( z czasow Franco, ale solidne), ilestam atomowych?
Ale im dalej od elektrowni tym gorzej, a juz od podstacjido domow bywa tragedia.
Nie mowiac o starych domach, bo tam bez wykrywacza przewodow gwozdzia nie wbijaj.
Takie iepsze widoczki sa normą.