Środowy posiłek dzienny

Dziś postanowiłam nieco zmienic menu. Dokonałam zakupu dwóch pojemniczków rybki po grecku, litra soku pomidorowego i czekolady (sic).
No początek miała być rybka. Uzbrojona w pojemniczek (zamknięty), widelczyk i książeczkę (tak, tak, tylko świntuch czyta podczas jedzenia…) udałam się na kanapę (… tylko świntuch żre leżąc…).
Pełna zachwytu nad rychłą realizacją aktualnych marzeń rozpoczęłam otwieranie pojemniczka. Co to dla mnie? Do otwierania pojemniczków z jedzeniem jestem nawykła! Jednak, nic bardziej mylnego od takiego przekonania. Po uciążliwych pracach paluchami wspomogłam się obydwiema (po kolei) końcówkami widelczyka. No coż, bezskutecznie. Wstałam więc i przeniosłam się do kuchni kontynuując proces zdejmowania wieczka przy pomocy ,tym razem, noża (końcówką ostrą). Jeśli chodzi o rezultat to nie chcę ew. Czytelników obrażać powtarzając wyrazy, ktorych się dopuściłam. Zrozpaczona (ciekawe, kto by nie byl?) wróciłam na kanapę i otworzyłam czekoladę.
To już była bułka z masłem. Ojjjj, mleczna, malinowa, rozpływajaca się w ustach! (Wedel, trudno, zareklamuję). Podzieliłam na kosteczki (zaznaczam, bo zawyczaj gryzę z całości; wiem, wiem: tylko świntuch…) i spożyłam.
Niestety: ryba nie dała mi w spokoju czytać (K-PAX, polecam!). Udałam się z powrotem do kuchni z postanowieniem użycia nożyka do cięcia wykładzin. No cóz, dobrze, że się nie złamał: rozwieczkowywanie szło wyjatkowo opornie: ryba pewnie była dziewicą. Nic to, pomyślałam, i po połowie otwierania spróbowałam podważyć ostrzem. Poszło. Jakby nigdy nic spokojnie zlazło całe wieczko.
Reasumując:

  1. rybka świetna
  2. chyba się nieco przejadłam
  3. wieczorem zjem jajka, bo na razie odczuwam dużą bolesność kciuków.

PS jeśli ktoś to da radę przeczytać może spokojnie wystawić mi diagnozę. Na pewno każdą przyjmę z wdzięcznoscią.
Wasza małpa elsie :heart:

6 polubień

Do harmonijnych małp, to Ci jeszcze kosmicznie daleko. Poza tym wątpię, abyś chciała być zamordowanymi, harmonijnymi, pożytecznymi, myślącymi, odczuwającymi, pragnącymi żyć i kochać, rybami. Jesteś po prostu barbarzyńskim patogenem w harmonijnym świecie DSHN-u.

2 polubienia

Bardzo mi z tym dobrze.

To bardzo niedobrze, bo to oblanie egzaminów z doświadczeń tym wcieleniem.

1 polubienie

ZBIG! !!! Nie mąć!

1 polubienie

Ryby to są moi harmonijni bracia i siostry, których wypada mi bronić przed ludzkimi barbarzyńcami.

W takim razie jutro zjem Ciebie… (po uporaniu się z piekielnym wieczkiem) :joy:

2 polubienia

@Elsie, postrzegasz @harmonik’a jako dojrzały, słodki owoc?

2 polubienia

Nieeee, to On postrzega się jako rybę…

2 polubienia

No i super!
U mnie buraczki plus ryż plus jajko sadzone!
Oszczędnie i bez pojemniczków.

2 polubienia

Rybka po grecku? Moze jutro sobie zrobie?

3 polubienia

Bardzo smaczna, tylko nie wiem co to za ryba bo okropnie sucha…

1 polubienie

Jej dziewczyny dajcie sobie na luz. Mi się już ta ryba przejadła - sam ją robię co kilka dni a u mnie dorsz i sos ala pomidorowy, bo w tym mam kilkanaście podartych marchwi. Ostatnio tylko robię i czekam na natchnienie / głód / nieraz dzień lub dwa oglądam se to jedzonko. Nawet się zmusić czy jeść na siłę się nie da

1 polubienie

Ale ja dawno nie jadłam!!!

1 polubienie

Brawo ty. Wieka otwieraczem sie otwiera

WIEM! Ale to się w ogóle nie chciało otworzyć… Jakbyś nie mógł odkręcić butelki też byś rozbił! :joy: :joy: :joy:

2 polubienia

Każdy będący w wojsku otwierał puszki, butelki itd. bez otwieracza

1 polubienie

@elsie Cudnieś to opisała! Czyta się świetnie!!! Moja diagnoza: pisz częściej! Uwielbiam jeść. Trenuję jedzenie przy stole, bez rozpraszania się, ale radio to se włanczam, bo se lubie posłuchać do żarełka. Mój mężu czyta przy jedzeniu, je przy tivi, je sobie co chce i ile chce, ale nic mu się nigdzie nie osadza. Waży tyle samo od kiedy skończył 18 lat, czyli od jakichś 20lat😃

3 polubienia

Moj gazda otwartą dłonią wybijał mocno wsadzony korek z butelki wódki!!!

1 polubienie

Rozbić flaszkę? To już wolałbym śmierć.