Ojejku, ale mi zrobilaś przyjemność! Starałam sie to opisać w stylu “Zapisków na pudełku od zapałek” Eco. To cykl felietonow do jednego z tygodnikow. Płakalam ze śmiechu jak to czytałam Do dziś potrafimy przerzucać się z Julą powiedzonkami w jego stylu. No, ale Eco był naprawdę geniałny!!! DZIĘKUJĘ!
@elsie Muszę sięgnąć w takim razie. Lubię taki styl.
Pierwsze trzy są dla dzieci (własnych z resztą). Resztę radzę czytac siedząc na kiblu: bedzie bezpiecznie. Aha, niezbędne pudełko chusteczek do nosa!!!
@elsie najbardziej zazdroszczę tego wylegiwania się w łóżku.
Zdrowe to niestety nie jest, ale jakie wygodne…
Kurde. Lody mam w lodówce.
Zjem sobie
Dobrze, cieszę się że działa!
Odmulę się trochę
Takie rzeczy się robiło jak było 15 lat, gdy starzy uwaleni już nie dawali rady kolejnej flaszki otworzyć, wtedy się pracowało przy rozładunku ręcznym wagonów towarowych po lekcjach - wapno było po 40 kg w worku, cement był po 50 kg, nieraz deski przetarte czy inna drobnica. W 4 brało się 2 - 3 wagony towarowe na tydzień max, i do przodu a radość że hej bo chęci do pracy były zawsze
Lody dobra rzecz…
Patrzyłam z niekłamanym podziwem!
Ja chyba niedawno bo w poniedziałek, Ciebie @elsie miałem na myśli.
A było to tak.
Kupiłem sobie pojemnik ryby po grecku. Wieczorem chciałem ją posmakować bo rybę bardzo lubię. Więc rozpocząłem otwieranie wieczka. Widelcem, nożem, widelcem, innym nożem i udało mi się w końcu lekko podważyć (podważyć taki kawałek który trzeba oderwać aby potem mieć dostęp do otwierania wieczka). Teraz ten podważony kawałek łapię w moje mocarne paluchy i staram sie go oderwać. Trudno, plastik twardy i dobrze się trzyma. Wykręcam go, dwa razy obróciłem i się urwał. Jestem pełen szczęśliwości, mam dojście do ryby.
W tym momencie refleksja. Ja dałem radę, ale gdyby to się trafiło jakiejś słabszej istocie, kobiecie która karate nie ćwiczyła, to co? I teraz widzę że moja podświadomość zadała mi to pytanie bardzo ukierunkowane na Ciebie @elsie
Zapewniam że tak autentycznie było.
O, to pewnie taki sam pojemniczek! W moim też są kawałki do odrywania ale nie dałam rady. Zastanawiałam się nad uzyciem kombinerek ale sobie pomyślałam, że ja zacznę się szarpać to otworzę a ryba wyląduje u mnie na kanapie już BEZ opakowania. Wolałam nie ryzykować…
Lepiej żeby wylądowała na kanapie (zawsze można zlizać a obicie wyprać/wymienić) niż w koszu.
Rozmyślalam jeszcze (a proces otwierania byl wystarczająco dlugi) o wejsciu z cudownym pojemniczkiem do wanny…
Pomysł z wywaleniem zawartości na kanapę, to mógł mieć tylko mężczyzna. Kobieta prędzej zdecydowałaby się na wywalenie całości razem z opakowaniem do kosza
Za bardzo mi się chciało… Dlaczego nie śpisz???
Jeszcze się nie kładłam. Rozwiązuję zagadki. Dzisiaj cały dzień rozwiązuję i już mi rozum fiksuje. Zaraz się położę
Ja już się kładę. Dobranoc
Uwielbiałam podjadać to i owo siedząc przy komputerze, raz nie trafiłam do ust i sałatka z tuńczyka wpadła miedzy klawisze.
Coś tam ogarnęłam, coś tam niestety zostało
Kilka dni później słyszę jak syn klawiaturą trzęsie, sam do siebie mamrocze, zaczyna ją rozkręcać.
Pytam ci się stało?
Mamo, pisać się nie da, coś mi tu wali… jakby jakieś ryby!
Przyznałam się do wpadki, obiecałam, że więcej tego nie zrobię, odkupiłam nową klawiaturę, rok później kupili mi łosobistego laptopa.
Jakby chcieli powiedzieć.
Żryj przy swoim co chcesz