Dlaczego obecne związki małżeńskie / partnerskie nie są do grobowej deski, jak za czasów naszych babć? Boicie się tego, że któregoś dnia obudzicie się i usłyszycie słowa o końcu związku, że partnera nic już nie łączy… Niby wszystko było OK, ale jednak nie. On / ona odchodzi niekoniecznie do innej…
Przekroczyliśmy granice, podróżujemy, naoglądaliśmy się serialów typu Dynastia, gdzie zdrady i romanse na porządku dziennym były…i ukazane życie od sypialni. Czytamy i zasypywani jesteśmy informacjami o kolejnym nowym związku. Szybkie życie, szybkie związki, szybki seks przypadkowe dziecko, ślub i rozwód? ( bądź życie na kocią łapę i z dnia na dzień i odejście).
Jakoś nigdy się tego nie bałam i nie boję. I to nie kwestia zarozumiałości i pewności siebie ale świadomość, że bez niego po prostu życie byłoby inne ale nie koniecznie gorsze. Gdybym była sama i chciała mieć partnera to sadzę, że nie byłoby większych problemów ze znalezieniem, ale życie bez partnera też ma swoje plusy. Ewentualne odejście partnera, to nie koniec świata. Bywają większe problemy.
Aktualnie nie doświadczam.
Nie boję się. Byłoby mi bardzo smutno i źle, ale jestem już wystarczająco stary żeby wiedzieć, iż nie da się być z kimś, kto nie chce być z nami…
Dawniej się naprawiało a dziś się wymienia na nowe. Ludzie stali się egoistyczni, brakuje im dojrzałości emocjonalnej. Pragną wolności i niezależności. Carpe diem.
Nie używa się już słów: związek,. małżeństwo. Obecnie stosuje się określenie “relacja”. Tworzymy relacje.
Nie boje sie tego bo wiem jaki sam jestem i wiem z kim zlaczylem swoj los,swoje zycie.
A dzieje sie tak dlatego gdyz swiat wokolo sie zmienil.
Jako ludzkosc jestesmy rozpieszczeni dobrobytem do granic zupelnie nieznanych w przeszlosci.Pycha i bezczelnosc glosicieli"madrosci" w rodzaju"wszystko wolno" czy wolnosc bez zobowiazan zyskuje poklask na calym swiecie gdzie ludzie odchodza coraz bardziej od tradycyjnych wartosci.
Brak kregoslupa moralnego,brak autorytetow,brak wychowania zastapionego hodowla…Wlasciwie tylko Bogu dziekowac ze jest u nas jak jest bo moglibysmy byc Szwecja czy Francja…
Robienie z geby nie powiem czego gdy przed oltarzem sie przysiega a potem nie zostaje z tego nic…Przysiega lub przyrzeczenie,zobowiazanie w praktyce nie istnieje.Jak kazdy inny"zbedny balast" u nie majacych zadnego wnetrza hedonistycznych pustakow.
Gdyby dzisiaj zadac tak popularne niegdys pytanie,“byc czy miec”,pewnie wiekszosc nie rozumialaby o co chodzi…
Kiedyś się tego bałam lecz z latami doświadczen i spotykaniem różnych mężczyzn zdecydowanie się nie boję tego, że cos się zakończy…
Nie, skąd! Bingolowa mnie czasem straszy że się wyprowadzi ale zawsze mówi że od przyszłego miesiąca. Dlaczego nie od jutra?
Ze spotkaniem różnych mężczyzn to raczej ciągle coś się zaczyna a nie kończy
No bo zanim się ze wszystkim ogarnie itp. to musi przecież jakiś czas minąć. A poza tym ona daje Ci szansę na poprawę, żebyś swoim postępowaniem pokazał jej jak Ci bardzo na niej zależy
Ja tam się nic nie poprawiam, wszystko robie tak jak zawsze, myślę że to ona zapomina z jakiego powodu miała się wyprowadzić i dlatego tego nie robi.
Zrobiło mi się masło maślane… Chodziło o to, że tyle idiotow chodzi po świecie że lepiej być samemu a w między czasie nie rodzi się obawa że coś die skończy, a wręcz nadzieja
Gdy nagle zakochałem się w mej przyszłej żonie, to już w tym momencie bałem się, że może zrezygnować z mojego towarzystwa. To taka irracjonalna obawa, niekoniecznie uzasadniona i chyba większość ludzi płci obojga tak ma.
Bywa też i odwrotnie. Jesteśmy przekonani, że nasz związek jest dożywotni, a tu: - łup, grom z jasnego nieba!
Z jednej strony niektórzy ludzie roztają się zbyt pochopnie, ale z drugiej strony kiedyś ludzie nie rozstawali się, nawet gdy mieli ważny powód. (bo nie wypada albo bo zależność finansowa od męża pijaka itp.)
Ubolewam nad tym, że ludzie nie dążą do złotego środka.
Główna przyczyna rozwodów to ślub xd
W tej chwili, na szczęście, nie doświadczam, co nie znaczy, że czasem o tym nie myślę…
Teorii w temacie jest mrowie: długość życia, niższa śmiertelność związana z ciążą, emancypacja kobiet, Internet: który daje wiele różnych możliwości, zmiana stylu i tempa życia, zmiany cywilizacyjne i kulturowe (także upadek autorytetu Kościoła), kapitalizm i te dawne dobre czasy, które wcale tak wspaniałe nie były, bo często charakteryzowały się podwójnym życiem, przemocą ekonomiczną i innymi niemiłymi akcentami (np. kiepskie traktowanie samotnych kobiet, nie daj Boże z dzieckiem lub dziećmi jeszcze)
Też właśnie to analizowałam ostatnio… Kiedyś powód do rozwodu musiał być na prawdę poważny, a niektóre kobiety całe życie przymykały oko na “wybryki” męża…(albo żyły w takim związku, bo nie miały innych perspektyw). Teraz jest niby większa świadomość, ale znowu powody do rozstań bardziej błahe…
Jak powiedziała kiedyś jakaś pani psycholog: Najbardziej nieudane związki są najbardziej trwałe…
@collins02 Masz rację. Tyle, że teraz spora część ludzi, żyje na tzw. kocią łapę, więc za wiele sobie przysięgać nie musi, a tym co ich przy sobie najbardziej trzyma jest kredyt na 30 lat… I czy to trochę tak nie jest, że to kobiety preferują stałe i mniej stałe, ale jednak związki, a mężczyźni: zwłaszcza młodzi i bogaci nie koniecznie?
Nie wiem.I niczego takiego w kraju nie stwierdzilem.Natomiast za granica,wrecz odwrotnie.Niemal wszystkie pary jakie spotkalem [u dwoch takich,pomieszkiwalem] zyja na kocia lape.
I jesli w ogole poruszaja ten temat,zawsze bylo ze po co,ze szkoda forsy itp.
A przeciez za granica maja jej znacznie wiecej.Po to do licha,wyjechali,czyz nie?
Nie mam takich problemów, bo nie mam partnera
Ale akurat za koniecznością wiązania się na całe życie za wszelką cenę nie tęsknię. Za koniecznością brania ślubu też nie i w roli panny młodej się zdecydowanie nie widzę, w razie czego będę też wolała określenie singielka niż stara panna. Btw, moi znajomi się śmieją, że to ostatnie mnie czeka, bo urodziłam się w dzień singla, a ja się cieszę, że nie jestem jakoś wybitnie przesądna, bo inaczej byłoby mi z innego powodu niż ten w pytaniu smutno