Tu fragment artykułu: “Można zatem powiedzieć, że doszliśmy do takiego etapu, w którym popularność i brak umiejętności stały się bardziej pożądane niż sportowe pojedynki”.
Dożyliśmy czasów, gdy jacyś panowie publicznie -za przeproszeniem - “oklepują się” gdzie się da i jeszcze robi się temu reklamę. A kiedyś jak ktoś dostał po głowie pod latarnią to uznawało się to za przejaw patologii.
Jest podaż, jest popyt. Jak widać, czerń to łyknęła i są na tym coraz większe pieniądze. To taki kontrapunkt dla zawodowego sportu. Wciąga się w to nawet byłych zawodników, a nawet aktualnych - vide; Błaszczyk, bokser wagi piórkowej vs niejaki Ferrari. Różnica w wadze ok 30 kg na korzyść celebryty, ale klatkę opuścił na noszach. Bedzie się to rozwijać, póki kasa z tego płynąć będzie, a płynie. Mój stosunek do tego jest negatywny.
Nie tylko we free fight są ofiary.
W październiku 21 na “gali” slapfightingu (oklepywanie się z liścia po twarzach) we Wrocławiu ciężkiego urazu mózgu doznał były strongman Artur Waluś Walczak. Przetransportowany do szpitala, nie obudził się ze śpiączki pourazowej.
Film przeznaczony !!! WYŁĄCZNIE !!! dla osób +99. Osoby młodsze klikają PLAY na własną odpowiedzialność.
46-letni Waluś osierocił małoletnią córkę tylko dlatego, że jako strongman (145kg i 1,88m) przekonany był, że klaps z liścia na wystawioną twarz powoduje mniejsze przeciążenia niż cios pięścią w pysk.
Freak fight to w zasadzie patosport. Pomijając fakt, ze większości tzw. „celebrytów” nie kojarzę, poziom takich walk jest tragicznie niski a emocji nie czuję żadnych.
To wszystko jest głupotą, ale nie było by tego, żeby nie chętni do oglądania tych wygibasów przeróżnych. Oni to utrzymują, bo chcą to oglądać. Und hier ist Hund begraben.* Prymitywizm. Dramat. Degrengolada.
Przyjmowanie uderzeń z liścia na sztywno jest bardziej groźnie dla zdrowia niż elastyczne przyjmowanie ciosów w ringu podczas walki bokserskiej, mimo, że pozornie wygląda to odwrotnie. Ale na tym polega sztuka pięściarska, której uczyć się trzeba latami.
Już to tłumaczę. Strogman jest silny i ma mocny kark, stoi sztywno na nogach. Tylko, że jego głowa nie podlega tej jego sile i im sztywniej stoi, tym bardziej moc uderzenia skutkuje wstrząsami mózgu. No, w tym przypadku dość wygładzonego. Ale jednak najważniejszego organu i niepomiernie wrażliwego.
Jeżeli ktoś trenował uderzenia na przyborach, to jego ciosy są dwa razy mocniejsze od kogoś, kto dysponuje naturalną siłą. Także z liścia. Do tego odpowiednia technika uderzenia. Nie wykluczam, że Waluś odbierał te “klapsy” od kogoś, kto sobie lubił poćwiczyć na worku. Albo innego pakera.
No i stało się to, co musiało się wreszcie stać.
Przyznam się, że jakoś mi takich durniów nie szkoda.
Tu, właśnie o to chodzi, żeby tłukli się tacy, co tego nie umieją. Niby przygotowują się przez 3 miesiące, ale to zbyt krótko. To jest patologia. A jak nazwać te tłumy, które tym się fascynują?