Mówisz o filmie?
Ja sie pierwszy raz z nim zetknelam jako autorem orzy okazji Pozwolenia na przywoz lwa. Bodaj wygrzebalam to w szkolnej bibliotece bedac w pierwszej klasie podstawowki. A przy poziomie nauczania historii w w/w szkole to dobrze bylo sie dowiedziec, ze poza Krzyzakami jakies inne zakony rycerskie byly. ![]()
![]()
![]()
No a o czym? Moja niegdys ulubiona ksiazka Niziurskiego,spaskudzona tak ze nie dotrwalem nawet do konca,co mi sie prawie nigdy nie zdarza.
“Jutro klasówka” również spitolona na maksa. Niziurski oprócz dynamicznej akcji, to niezrównana gra słów, poezja ich brzmienia, powiązań zdaniowych. Był niezrównanym mistrzem w układaniu prozy i dialogów z wielkim poczuciem humoru. I niesamowita wiedza o tym, co pisze. Oraz logika i konsekwencja akcji ze zdrową przesadą.
Szczesliwie o tym nic nie wiem.
Kiedy zbabrano Sposób…balem sie ze nastepna w kolei,moze byc Awantura w Niekłaju…Na szczescie etatowi partacze lat 80-90-tych wzieli na wstrzymanie.
Ja Was podziwiam za tak doskonałą pamięć, w ogóle.
Wiem jedno, jeśli syn się jej nie pozbył, ma w domu książkę
Awantura w Niekłaju.
“Pozbył”?
Nastepnym razem niech sie nie pozbywa a wyśle na podany przeze mni adres ![]()
To były moje panieńskie książki, byłam niedawno w jego mieszkaniu, nie zauważyłam jej a przeglądałam dwa kuferki.
Ukradłam Mens-ę ![]()
Pamięć u mnie bardzo dobra jest, tylko, że krótka… ![]()
A u mnie klasyka.Im bardziej wstecz,tym czesto lepsza.
@birbant, początkowo sądziłam, że to z racji wieku, ale nie. W szkole było wiele sytuacji, kiedy obowiązkowo musieliśmy wyklepać wzory czy tekst toćka w toćkę, udało mi się żeby zaliczyć lub zadanie rozwiązać, i bęc w niepamięć.
W podstawówce zapisałam się do biblioteki miejskiej, chodziłam wypożyczać książki z notesikiem ( spis książek przeczytanych). Nie wiem czemu mój mózg wyrzuca tyle faktów z pamięci.
A, jeszcze dwa wydania w skórkowej okładce Curwooda zostawiłam młodemu, to pamiętam i wszystkie słowniki, encyklopedie ![]()
Mam tak, że jak mi się książka podoba, to ją pamiętam.
Mam podobnie. Choc czasem wymaga odswiezenia, bo ksiazki ktore mi sie podobaja czytam bardzo szybko, ale pamieci wzrokowej az tak doskonalej nie mam, wiec czasem cos umknie.
Jakieś bandy, grupy, włóczenie się, ukrywanie, tajemnice, ucieczki, problemy zbyt dorosłe jak na dzieciaki przystało… Tak to odbierałam. Moje dzieciństwo było cudowne, pełno dzieciaków na podwórku, zabawy w chowanego, podchody, było gdzie się chować, mnóstwo miejsca do zabawy, chodzenie nad rzekę, gra w badmintona, gry i zabawy z dorosłymi, domki zbudowane z drewnianej konstrukcji obite folią, zabawy na kocu, dużo ciekawych zakamarków do odkrycia. Wpadało się do domu po coś do picia i jakąś pajdę chleba i bawiło się do nocy. Beztroska, zabawa… Nie mieliśmy pojęcia o problemach dorosłych. Byliśmy dziećmi.
A Stawiam na Tolka Banana chyba był dla mnie zbyt dorosły i mało atrakcyjny. Miałam wrażenie, że dzieci z filmu pouciekały z domów, że mają problemy, które są obce moim rówieśnikom, że same muszą brać życie za bary. Nawet nie wiem o co tam chodziło. Jeśli chodzi o młodzieńcze miłości, to Tolek Banan nie był w moim typie, no i o miłości jeszcze nie myślałam, chociaż z tych filmów z dziecinstwa podobał mi się jeden chłopak 
No a co w tym dziwnego ze inni nie mieli dziecinstwa uslanego rózami?Na mojej ulcy mieszkalo przynajmniej 4 takich jak Cegiełka.Z rodzin alkoholików.W tym sąsiedzi pietro niżej.Wszyscy oni poza jednym facetem zachlali na śmierć lub konczyli na stryczku [2].I w tym kontekscie film nie pokazal zupelnie nic drastycznego.
Moze dziewczyny w klasie nie byly tak ładne jak Karioka ale żadnego Tolka w zyciu nie spotkalem w tamtych latach.Wielka szkoda bo marzyl nam sie taki “starszy brat”…
Dla mnie jest w tym jakas dziwna niekonsekwencja.W tym co piszesz…Gdybym ja byl z innej bajki,mialbym anielskie dziecinstwo to podobnie jak Julek,chcialbym poznac cos innego.Byc moze ciekawszego i być moze wypelnionego postaciami bardzij z krwi i kosci.I tu chwała tak Bahdajaowi jak i S.Jedryce ze to zauważył i przełozyl na jezyk filmu.Chyba najlepiej w odcinku pośiweconym Cyganowi.
Nie no, do dzisiaj pamiętam, że to było smutne. Nie lubię. Ja wolałam bajki o Kopciuszku, o tym, że coś się dobrze kończy. Jeśli pojawiło się gdzieś pijaństwo, bieda, czy nawet śmierć pod kołami samochodu moich kolegów z sąsiedztwa, to jednak nie burzyło to naszego dziecięcego świata pełnego marzeń i wiary, że świat jest dobry. A my niezależnie od statusu materialnego bawiliśmy się ze wszystkimi.
Pisalem o tym we wstepniaku.
Ale nie powiesz mi ze Kopciuszek w 6-8 klasie???A do mniej wiecej takich nastolatkow byl Tolek… kierowany.
I gdybys takie wydania Curwooda,oczywiscie w dobrym stanie,odnalazła,kupuje!
Każde dziecko ma głowę pełną marzeń, jeszcze bardziej ciekawską naturę, jeśli zamykało się w określonym kręgu, to znaczy (chyba), że jest strachliwe, zakompleksione, lub rodzice dyktowali z kim się bawić, kogo omijać szerokim łukiem.