Trzy dni!

Cóż… Mam do tego całkowicie odmienny stosunek.Zagracac przestrzeń może jedynie bałagan a poza tym,dom to nie warsztat.Musi być w nim miejsce dla bliskich sercu rzeczy.I poza np.listami,nie powinno się ich trzymać wstydliwie w szufladach.A ów rysunek oprawiłem i…czekam na natchnienie.Powiesic w domu czy zabrać do Anglii…Rzeczy potrzebne niech sobie leżą w kuchennych szafkach,w piwnicy lub w jakiejś pakamerze.Zreszta nie miałem nigdy większych problemów w godzeniu jednego z drugim. Poza tym, autentycznie nienawidzę minimalizmu a urządzać, zmieniać porządek na półkach, mogę w nieskończoność.Nie żeby zaraz to miało być hobby ale bardzo lubię.

1 polubienie

Każdy żyje po swojemu. Mieszkanie też każdy urządza tak, jak lubi.
To się nazywa wolność :wink: I nie ma co dyskutować na temat tego czy lepiej jest mieć sporo drobiazgów, czy lepiej mało. I nie są u mnie puste ani półki ani blaty, mimo, że staram się, by tych drobiazgów było jak najmniej.

1 polubienie

Broń Boże nie chcę wartościować.Po prostu źle się czuję w mieszkaniu pustym jak poczekalnia u dentysty.I faktycznie jest to najprywatniejsza z prywatnych spraw

1 polubienie

Zupełnie pusto w mieszkaniu nie da się mieć, bo wtedy jest zwyczajnie brzydko i mało przytulnie. Ale naprawdę wolę, by na komodzie obok amfory stał solidny, ciężki mosiężny świecznik niż wspomniany wyżej miniaturowy plastikowy piesek. :wink:

1 polubienie

O rany…Tylko nie plastikowe badziewie!To akurat wydaje się oczywiste.U mnie na bidermajerowskiej komodzie stoi właśnie świecznik (też przedwojenny) oraz niewielki zegar z lwem…Jest też tacka ze srebrnymi beczulkami z Tunezji…

1 polubienie

Już mi się myśli plączą. Dobranoc.