Twoje najwieksze sportowe przeżycie?

Takie które wspominasz po latach…
Nie daje Ci spokoju…
Wróciłbyś do tych emocji…
Nie mówiac juz o tym ze zmienilo postrzeganie pewnych relacji w Europie…

1 polubienie

Budapeszt. 1972. Pisałem już o tym w Twoim poprzednim pytaniu.

2 polubienia

Tak.To wiem.Ale wątpie czy przez to Europa byla dla Ciebie inna…No i jest jeszcze odbiór innych nacji…Bo nie ma dwoch takich samych… :thinking:

1 polubienie

Europa inna? Diametralnie. Wtedy nawet wyjazd do jakiegoś demoluda był atrakcją.
A i w ogóle, to wtedy nie tylko Europa była całkiem inna, ale i cały świat i ta epoka już przeminęła.

3 polubienia

No tak…Zadalem zbyt współczesne pytanie :innocent:

1 polubienie

Nie szkodzi. I cieszę się, że umiałem na nie odpowiedzieć.

To sa chyba te w które najtrudniej bylo uwierzyć…
Lech- Legia 1:0 w 1970,na stadionie Warty…Wielki powrót Lecha po latach…Myslałem ze ten blaszak w Zaniemyślu,ludzie rozniosą!!!Stzral Romana Jakóbczaka z wolnego…
Ale wczesniej…
Lech-Zawisza 4:2

Ok 66-67 tysiecy ludzi na stadionie…Gorace linie czy aby Walbrzych nie radzi sobie lepiej…Chyba z ROW Rybnikiem[?]
Ta doba trwala dla nas dluzej niz 24 h.
Tak bylo na poczatku…
Choc z radia to jeszcze mecze Górnika.Te w Szkocji i te w Hiszpanii…Gorzej wtedy gdy Gomola puszcal bramki we Francji…Ale i tak,Górnik Zabrze byl czymś pod czym kazdy by sie podpisał!

2 polubienia

Żeglarskie. Opty i Teliga. Przeczytalam .
Potem poczulam jak to jest, ze masz możliwość
Po jeziorach na poczatek

Żeglowanie jest koniecznością, życie nią nie jest.

3 polubienia

Ok…?
Ale samo czytanie?
Moze czegoś nie wiem lub nie rozumiem…
Ale o Lewandowskim to ja tez czytałem… :neutral_face:

Przeczytalam, ze mozna cos zrobic. I niekoniecznie musi to byc przepis na sernik skrzyzowany z makowcem wedlug przepisu I sekretarza podstawowej komorki partyjnej w gminie.

Mecz Polska – Walia w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 1973 roku. Ojciec załatwił bilety w swojej firmie i załapaliśmy się z bratem na wycieczkę sportową. Pamiętam jechaliśmy pół dnia starym Jelczem Ogórkiem (“gierkówka” była dopiero w budowie), zabraliśmy ze sobą flagę z napisem “to jest to - Polska-Walia 3:0” Nie mogło być innego wyniku! :slight_smile:

6 polubień

Ja tam mysle, ze duzo przed nami.:crazy_face:

Jakaś walka Michalczewskiego…pamiętam że się popłakałam jak wygrał. :slight_smile:

3 polubienia

Trzeba było pojechać tramwajem na mecz Mistrza Polski z Mistrzem Rumunii: 8 : 0, o ile już byłeś na tym świecie…Legia dała koncert gry. Ciekawe, czy jest w sieci jeszcze film z tego meczu…

3 polubienia

To jest to!!!
Pierwszy trafil Banaś chyba?
Jakoś bardziej mam klatka po klatce ten mecz z Anglią w głowie…
Z Walii pamietam przede wszystkim …Trevora Hockeya :joy:I w ogóle,mieli wtedy pecha bo to byla dobra druzyna!Przez kolejnych 30 lat,nikt w Walii sie nawet do tego poziomu nie zbliżył.No Ryan Giggs oczywiscie…Ale robiony dzisiaj na gwałt bohaterem,Robbie Savage?To juz europejska 3 liga…

1 polubienie

Pare lat potem z Rapidem Bukareszt juz tak różowo nie bylo.Tomaszewski do tego nigdy nie wraca,debiutujący Mowlik chyba też…
Ale w meczu o którym piszesz,Legia miala chyba swój najlepszy sklad w historii.Z moim ulubionym bramkarzem tamtych lat,na czele.

2 polubienia

IO. Meksyk. 1968. Finał w lekkopółśredniej; Kulej - Requiferos Kuba.
Oglądałem tę walkę na klęczkach. I nie zapomnę łez pana Kuleja, gdy po tej walce stał na najwyższym podium. To był drugi jego złoty medal olimpijski.

3 polubienia

Po ciosach, od których Kulejowi ciemniało w oczach…

Top polskiego boksu…Moj ojciec to widzial a ja bylem kiedys"ekspertem" od tych igrzysk.Mialem dzieki pewnemu albumowi,wszystko w malym palcu :joy:
To byla najtrudniejsza walka ale byli i tacy co uważali ze bardzo niebezpiecznie bylo wczesniej gdy walczył z Peterem Tiepoldem z DDR…
To byl w ogóle czas meczy miedzypaństwowych.Wspaniale,dzis zupelnie zapomniane zjawisko!

1 polubienie

Tylko po jednym. Zresztą obaj wymienili raz po razie tę potężną “uwagę” miedzy sobą w środku II rundy. Ja tę walkę pamiętam w szczegółach. Najpierw zachwiał się Kubańczyk, tylko się zachwiał, a powinien nie wstać. Mało tego w dwie sekundy później oddał Kulejowi i ten też się zachwiał tylko, a nie powinien żyć. Kulej po tym zwycięstwie był siny z wysiłku, a Kubańczyk, jak później wyznał, przez dwa dni miał kłopoty z poruszaniem się, tak go bolały obite mięśnie. To była walka tytanów, w której Kulej okazał się lepszy.

4 polubienia