Udka z indyka - co lubicie z nich przyrządzać?

Ostatnio pocięłam w paski i na patelni z cebulką usmażyłam, a wy co z nich przyrządzacie? Może będziecie inspiracją do mojego dania głównego na dzień dzisiejszy ? :smiley: :turkey:

1 polubienie

Nic. Zjadam w całości. :rofl:

Rozchodzi się o tego indyka, co on myślał o niedzieli…? :stuck_out_tongue:

2 polubienia

Z upierzeniem?

2 polubienia

Pasuje jak ulał, strzał w sedno! :upside_down_face:

2 polubienia

Mnie nie wszystko jedno,
strzelam zawsze w sedno
no i bardzo miło,
że tak się strzeliło… :sunglasses:

3 polubienia

Indycze mieso jadam w ostatecznosci. Najczesciej zmielone w formie kotletow. Czasem pieczona ta czesc nad udkiem - nie wiem jak to sie fachowo nazywa, z rodzynkami i podlewana bialym winem. Ale to na zimno pozniej do kanapek.

1 polubienie

Pralka to zrobi - zaprzeczenie
normalne ptaków jest to odzienie

Birbant z rana strzela
bo energia go rozpiera…
za indykiem z toporkiem goni
energię swą trwoni
a jutro niedziela pośród
rosołkowej woni
u mnie… :smiley:

2 polubienia

Jedna sprawa się nie zmienia
że najlepsze do trwonienia
siły tego przyrodzenia… :innocent:

1 polubienie

Bez. Jak to tak… xd

1 polubienie

W każdej postaci lubię jak ktoś mi pod pysk poda gotowe.

2 polubienia

Ale przy tem piwo musi być.

2 polubienia

To chyba oczywiste

1 polubienie

Nie chyba, a na pewno.

1 polubienie

Indyk mi jakoś nie pasi :face_with_raised_eyebrow:
Z drobiu najlepsza kaczucha z jabłkami, mniam !

3 polubienia

kaczucha to moze tez byc z grzbami shiteke i bambusem.
a jaka wedzona dobra…

1 polubienie

Ja tam żadnego towarzystwa bambusa do spożywania kaczki nie potrzebuję. No, chyba,żeby wachlował, co bym się nie spocił… :sunglasses:

mi chodzi o ten przysmak misia pandy - a ten wegetarianin przeciez.
taka troche bardziej wyrosnieta trawka toto. :rofl:

1 polubienie

To ja poproszę o przepis :blush:
Uwielbiam eksperymentować w kuchni :sunglasses:
Wymyśliłam kiedyś własną grochówkę pod moje kubki smakowe z kukurydzą, no i chwalą, a jak chwalą, to nie ustaję w bojach.
Powiem Ci, że z tych azjatyckich to raz jadłam po pekińsku (się podobno nazywała) z pomarańczami no i… w sumie nawet niezła, ale szału nie było. Wolę naszą tradycyjną z jabłkami.
A najlepszą jadłam w Kamiennych Schodkach na W-skiej Starówce w dodatku luzowaną - no niebo w gębie ! Nie wiem tylko czy tą pychotę nadal tam serwują, bo dawno nie byłam.

1 polubienie