Ulubiona dekada?

Oczywiście,jest to najczęściej “problem”,czy to ulubiona dekada była tak piekna czy też młodość jest nie do zastąpienia… :smiley:
Zostańmy przy dekadzie…
Jako że lat 60-tych za bardzo nie pamiętam,jestem skazany na lata 70-te.I dobrze mi z tym…
The Rolling Stones grali dalej.
Nastąpił nieprawdopodobny i jak sie miało okazać,JEDYNY w swoim rodzaju,rozwój rocka progresywnego[symfonicznego] podobnie jak i hard rocka.Nie było właściwie miesiąca bez ważnej płyty,szczególnie na początku dekady.
Lata 70-te to intensywna"nauka otaczającego świata" za sprawą kwitnącego wręcz,programu 3 polskiego radia.
Pojawia sie program 2 w tvp i powoli przebijają sie do nas już nie tylko filmy z Zachodu ale programy rozrywkowe oraz genialne wręcz,przyrodnicze jak np.“Świat który nie może zaginąć”.
Dostałem się do 2 liceum w Poznaniu i poza innymi,czysto szkolnymi epizodami,zacząłem niemal na poważnie,trenować.W szczytowym momencie potrafiłem grać 2 a nawet 3 mecze pod rząd.I to wtedy zaliczyłem Wrocław na rowerze…
Miłości?
Jedne poszły do szuflady,inne…Jakby się goniły jedna za drugą…Ale dopiero pod koniec dekady,jakoś tak bardziej się angażowałem…I pomyśleć że dzisiaj wszyscy narzekają na tempo życia… :grinning_face_with_smiling_eyes:
Każda niedziela od wczesnych godzin rannych,to giełda płyt.Niby banał ale to,oprócz radia,było zasadnicze żródło edukacji.Interesujących książek wtedy nie było.No chyba że Marek Garztecki.Ale jego"Od Presleya do Santany" to ledwie kilka godzin lektury…
Lata 70-te to wielkość polskiego sportu.
Fortuna w Sapporo,Kozak w Moskwie,Bronisław Malinowski mijający Filberta Bai z Tanzanii,Wojciech Fibak,Irena Szewińska,siatkarze,piłkarze,Tadeusz Ślusarski,Władysław Komar…Szurkowski i Szozda w Barcelonie…
Bokserzy i zapaśnicy…Tymi emocjami można obdzielić wszystkie kolejne dekady a jeszcze duuuużo zostanie.
I z innej strony…
Gdy rozpedzałem sie na rowerze w chorzowskim Parku Kultury i Wypoczynku,nikt nie trąbił.Ulice i ścieżki były puste.W okolicach Puszczy Nadnoteckiej,tym bardziej…
I te wizyty w kinie…Chodziło się niemal na wszystko bo na ogół,było warto.A kina puste i tanie jak barszcz…Wieczorne powroty z kina Bałtyk wspominaliśmy z kolegą,już chyba ze 3 razy…
Komu sie zachce,może przeczyta.
A przecież to tylko zagajenie :wink:
Wspomnieć zawsze miło…

2 polubienia

Nie było mnie wtedy na świecie. Lata 70 znam z powieści rodziców. Byli wtedy w szkole średniej. Znam je też dzięki muzyce. Czasy dla Polski trudne politycznie

1 polubienie

I już bez polityki się nie da?Nawet jeśli się"nie było na świecie"?

70-te wcale nie. Też mnie wtedy nie było.
80-te były ciężkie. Z tych już trochę pamiętam.

Zależy o co pytasz?:wink:
Kulturę i sztukę, czy własne przeżycia?

O wszystko.
To widać w zagajeniu.O wielu sprawach nie wspomniałem bo nikt by nie przeczytał.
Kiedy człowiek żyje intensywnie,wszystko sie zazębia.A młodości jest jeszcze coś co chyba jest najważniejsze.Te"pierwsze razy".
W kinie,z dziewczyną,na koncercie,na meczu,na szkolnej akademii gdzie przyszło recytować…

80 były bardziej kolorowe. Zachód nieśmiało zaglądał za żelazną kurtynę.

Troche wiecej niz dekada - okres przełomu XIX/ XX wieku plus minus 20 lat. to tak jesli chodzi o styl , bo muzycznie? Cos pulsowalo.
A z lat, ktore pamietam juz jako dziecie i nastolatka? Lata 70. I nie hippie, bo to bylo wczesniej.
Ale bylam piekna, mloda i zdrowa …

1 polubienie

Fin De Siecle?
Tego się nie spodziewałem ale faktycznie,było ciekawie.Nowe odkrycia,literatura,malarstwo i wielkie zmiany w muzyce…

1 polubienie

U nas to raczej ocet, kartki i Jaruzel w swoich okularkach :wink:

A i faceci z wąsami w wełnianych sweterkach.
(Te sweterki były całkiem urocze, kojarzyły się z domowym ciepłem)

Jasne, że najmilej wspomina się czasy, gdy byłyśmy młodzi i piekni. Wiec dla mnie tez są to lata 70 i 80.
Co ciekawe, czasem w mediach pojawia się tytuł “Szalone lata…” i tu dekada zależna od wieku piszącego.

3 polubienia

Moze dla Ciebie. Dla mnie syf i mogiła.

:grinning_face_with_smiling_eyes:
Fakt,zazwyczaj tak jest.
Lata 80-te to dla mnie rozbuchany autostop,jakiś renesans dobrych komedii w kinie,tzw. firma polonijna i niekończące się imprezy.I te nocowania po rozmaitych domach by nie wpaść na patrole gliniarzy…
Zupełnie bez sentymentu,gdyby nie to ostatnie.
Ta okropna moda!!!

1 polubienie

Ja bym sie tej mody nie czepiala, bywalo gorzej.
Tak lata 50 USA i te beatlesy pod krawatem? :sweat_smile::sweat_smile::sweat_smile::sweat_smile:

Z lat 80tych najlepiej pamiętam marchewki z masy solnej, kolejkę w warzywniaku, pijanych facetów śpiących na skwerku i że mi wiecznie piżama w przedszkolu ginęła. Ale zabawy na podwórku i podglądanie życia okolicznego elementu, to były niezapomniane chwile. :smiling_face_with_sunglasses:

Temat pytania zajebisty! :+1:
Zanim tu się rozpiszę, to w tym komentarzu skupię się na jednym dniu dekady. 15.06.74. Było to dzień, w którym jak Polska długa i szeroka, jak na komendę w jednym momencie z setek tysięcy mieszkań rozlegał się ryk niepomierny; coś w rodzaju jeeeee…!!! Sprawcami byli Grzegorz Lato i Andrzej Szarmach oraz ich koledzy grający przeciwko absolutnemu faworytowi czyli Argentynie. A na drugi dzień uszczęśliwiony naród był pod wpływem kaca niesamowitego. Ja także. :smiling_face_with_sunglasses: :innocent: I tak było do 6.07 czyli dzień po moich 22 urodzinach, kiedy to polska reprezentacja pod wodzą Pana Górskiego wydarła Brazylii medal.

Oglądałem ten mecz w Łebie, w domu moich przyszłych teściów a wraz ze mną ok 20 osób w niewielkim pokoju. Już 15 minut przed meczem ulice miast i wsi były opustoszałe, ale po dwóch godzinach naród szczęśliwy i mocno pod wpływem wiadomo czego, ja też, wyległ na ulice i każdy bratał się z każdym. Tej radości wspólnej nie zapomnę nigdy.

Resztę moich refleksji na temat lat 70 w następnych komentarzach. :grinning_face:

1 polubienie

Taaak…
Jedna z tych chwil.
Ja młodszy i wtedy jeszcze niepijący :laughing:
Ale pamietam jak wracaliśmy z Kobylnicy,baną wlokącą sie niemiłosiernie.Ale zdążyliśmy!!!
Ciszewski był tak szczęśliwy że plótł jak nigdy wcześniej.
Pamietam jak szukał w składzie…Ramona Heredię.Pewnie popijał pod stołem mikserskim :grin:

1 polubienie

A wiecie co? Ja wedy bylam tak zafascynowana zeglarstwem i faktem jak dotrzec do matury, byle sie nie przepracowac, ze pamietam, mecz byl. Potem dostalam worek żeglarski , firmowy reprezentacji. Oczywiscie trafil w rece takich maniakow jak Wy. Wymienilam na przedwojenne kartki pocztowe. A te z kolei? Ze dwie jeszcze mam.:zany_face:

Powoli..Worek żeglarski ttrafia w ręce maniaków futbolowych,za kartki pocztowe??? :smiley:
To tylko dowodzi że czasy były ciekawe :grinning_face_with_smiling_eyes: