Turniej rozpoczął dziś dziwną zabawą, którą wymyśliła WTA. Polega ona na walce mikstów. Sparowało się 16 singlistek z singlistami i Iga postanowiła wziąć udział w tej zabawie. Jej partnerem został Casper Ruud. Zmiana reguły polega na tym, że sety gra się do czterech gemów.
Taki turniej koedukacyjny gwiazd. Z tych rozgrywek wycofała się już Sabalienka i Paolini oraz kilu innych. Ale nasza Iga nie pęka i po kilkunastu godzinach od finału w Ciccinnati wraz z Ruudem przystąpili do meczu z Keys/Tiafoe wygrywając bez problemu 4:2 4:2, co niedawno obejrzałem z zainteresowaniem.
Wrażenia w komentarzu.
Najpierw wywołam kolegę @collins02 żeby nie zdublował pytania.
Polsko - norweski duet bez większych problemów ograł duet amerykański mimo, że nie był faworytem. 4:1 4:2. Co najistotniejsze, po Idze nie było widać zmęczenia, serwowała bardzo dobrze, mimo jednego podwójniaka, dwa rrazy ustrzeliła Tiafoe i wygrała z nim jedną wymianę, miała punktowego winnera i kapitalnego woleja oraz pięknie obrobiła Keys przy siatce. Tyle zapamiętałem z jej gry. Aha, były jeszcze dwa autowe returny i jeden kosmiczny z jej strony i jeszcze jakiś aut. Ruud też raz przypodwójniakował ale generalnie walił jak młotem i to dało dużo punktów naszemu duetowi.
U rywali to Keys trzymała duet przy życiu, bo Tiafoe grał fatalnie. Zdarzyło mu się przerzucić trybuny przy odbiorze serwu Ruuda.
Obejrzałem zdarzenie z zainteresowaniem, szczególnie, że atmosfera pomiędzy duetami też była przyjacielska taka bardziej pokojowa niż waleczna. Traktowano mecz bardziej jak zabawę i urozmaicenie. Dużo uśmiechu jakieś dogadywanki…
Myślę, że Iga przy okazji przetestowała nawierzchnię.
I to by było na tyle w dniu dzisiejszym jeśli o tenis chodzi.
Na to wyszło. Myślę, że to decyzja i jej, i sztabu. Wiedzą lepiej. A jak to się skończy? Tego nie wie nikt. Ale w tym meczu nie było po niej widać śladu zmęczenia. Natomiast Tiafoe grał jakby wrócił z kamieniołomów. A Keys pokazała pazury. Zwłaszcza przy siatce. Ze dwa razy zrobiła Ruuda w bambuko. Igę też raz świetnie przerobiła. Dobrze grała. No i widać było brak zgrania między parami.
Z Ohio do NY to prawie 1000km. Ale strefa czasowa ta sama. Podróż Idze wynajętym samolotem trwała dwie godziny.
Mam info, że nasza Kawa już ma z głowy. Poległa z Claire Liu, czy jakoś tak…
Niedługo grać ma Maja Chwalińska. Ale nie mam możliwości obejrzeć jej pojedynku z niejaką Pedone, ktokolwiek to jest…
Ja pierd…lę!!! Właśnie przeczytałem, że Iga z Casperem rozegrali następnego miksta i są już w półfinale. W moim łbie to się nie mieści. Wygrali z McNally/Musetti 4:1 4:2. Polka i Norweg po pierwszym mikście “odpoczywali” kilkanaście minut. Rywale ponad godzinę. Przebiegu meczu nie znam ale to jest jakieś szaleństwo.
Różnicy czasu duzej nie ma - zegarowo tak samo, slonecznego godzinę. Kwestia czy zdążyła sie wyspac, bo podróż?
A czasem jest lepiej zagrac i nie obniżać poziomu adrenaliny, niż trenowac dla samego ruchu.
Trener decyduje, a my zobaczymy co z tego wyszlo?
To jest jednak podróż jak przez 3/4 Europy.PO wygranym turnieju w którym mecz fiinałowy sprawiał Idze kłopoty.Oczywiście Fissette wie lepiej ale gdzieś leży granica wytrzymałości Świątek.Jak u każdego człowieka.Nie ryzykowałbym zanadto…
Dwie godziny samolotem to nie jest wielka podróż. ale przerwa między finałem Cincinnati, a tym śmiesznym mikstem to jakieś 19 godzin tylko.
Dziś chcę wyłapać powtórkę z tego drugiego miksta, podzielę się tym po obejrzeniu.
Maja Chwalińska wygrała z Włoszką Giorgio Pedone 6:2 6:0.
Mamy nową tenisistkę z Czech, która od roku ma polskie obywatelstwo, nazywa się Linda Klimovicowa. I ona wygrała z Aliną Korniejewą 7:6 6:7 6:4.
Ładnie to wyglądało na powtórce. Iga zagrała super, serwis niemal bezbłędny, na cztery długie wymiany z Musettim wygrała dwie, skutecznie kryła pole gdy Ruud serwował i robiła takie punktowe wrzuteczki zaraz za ichnią siatka. Musetti też prezentował się bardzo dobrze, na moje oko lepiej nieco od Norwega, ale partnerkę miał taką, że czego się dotknęła, to popsuła. Iga na Musettim zrobiła asa i chyba ze trzy razy ustrzeliła McMally. A w wywiadzie pomeczowym rozluźniona i ze śmiechem powiedziała, że zaraz mogłaby grać następny taki mecz. No, no…
W półfinale Iga z Casperem zagrają przeciw Pegula/Draper.
Oni w drodze do półfinału pokonali Andriejewa/Miedwiediew i Raducanu/Alcaraz.
O moze nie 3/4 ? Europa spora. Okolo 1000 km. Troche ponad dwie godziny lotu.
Jak nie masz problemu z przygotowaniem podrozy, bo robia to za Ciebie?
A adrenalina nie wyparowala?
Zobaczymy jak to wpłynie na dalsza gre, ale nie wydaje mi się, żeby to bylo az tak groźne dla młodego wytrenowanego organizmu.
Jet lag bywa niebezpieczny, ale tu go nie ma.
To jest blisko 1000 km więc nie sądzę by Iga przeleciała to w 2 godziny.Chyba że jakimś wojskowym odrzutowcem
Dobra!
Póki wygrywa,niech się bawi…Sport nie powinien być tylko walką jak wśród gladiatorów
Finał jednak przegrany.
Wczoraj cały dzień niemal w podróży więc ani nie śledziłem ani nie oglądałem…Niemniej fajna zabawa z tego wyszła i chyba wszyscy bardzo zadowoleni.
Mikst w normalnej formule,ginął w zestawieniu z singlem czy deblem.
A tutaj nagle,pełne trybuny!
Wypada bić brawo dla organizatorów.
Też tak uważam. Świątek/Ruud - Errani/Vavassori 3:6 7:5 6:10.
Dla porządku podaję Tobie kilka szczegółów.
W półfinale nasi wygrali z Pegula/Draper 3:5 5:3 10:8. Jak widać łatwo nie było, ale za to było na co popatrzeć.
Finału wygrać nie mogli i widać to było wyraźnie ponieważ przeciwnicy naszego duetu to jeden z najlepszych duetów od kilku lat w tourze. I jedyna para mikstowa w tej zabawie. Reszta to sparowani singliści. Iga z Casperem, mimo to spisywali się świetnie i tak łatwo tamtym nie było. I znów kawałek dobrego tenisa. Jednak było widać różnicę w jakości gry na korzyść tamtych. Można uznać, że Iga/Casper to najlepsi mikściarze wśród singlistów…
Ale najważniejsze jest to, iż nasza Iga wydaje się być w dobrej dyspozycji, we wszystkich spotkaniach nie było żadnych oznaków zmęczenia, wręcz przeciwnie wydawała się być świeża jak sarenka o poranku. A jej gra rokuje optymistycznie jeśli chodzi o zasadniczy turniej.
Jutro startują nasze dziewczyny na MŚ w siatkówce. Dziś wieczorem bądź jutro rano otworzę pytanie w tym temacie. Pierwszy mecz zaczyna się o 15.30 czasu warszawskiego.
Jeżeli byś miał możliwość to przejmij US.Open bo nie wiem czy rzetelnie dam radę na dwa baty choć próbował będę.
Draper to wschodząca gwiazda w UK.Niemniej o jego zapedach deblowych,nawet nie słyszałem…Czyli dalej,zabawa…
Dzisiaj zakończyłem moje wakacyjne podróże [nie licząc lotów do Polski] i wracam do pracy na 6 dni.Nie wiem jak to wyjdzie z czasem…
Wciąż nie wiem co myśleć o kondycji Igi…Zresztą nie tylko fizycznej…Ile można grać w tego tenisa???
Może w tym szaleństwie jest metoda ale z drugiej strony,nie chciałbym widzieć Igi którą dopadnie kryzys w półfinale z jakąś Sznajder czy inna Bencic,że o meteorach nie wspomnę…
Wszystko może się zdarzyć. Ostatni przykład to mecz z Tauson. Ale zatarty przez wygraną w Cincinnati. Iga w tych grach koedukacyjnych sprawiała bardzo dobre wrażenie. I nie tylko pod względem fizycznym czy mentalnym ale i pod względem jakości gry. Jeżeli to się nie załamie, będzie ok. Obejrzałem wszystkie te mecze z Igą i to co widziałem czyni ze mnie optymistę.
Korzystając z pogody i dobrego zdrowia przebywam mało w domu. A jeszcze mniej przy komputerze. Telefon też rzadko mam przy sobie i nie czyni mnie to jakoś nieszczęśliwym. U siebie w tv oglądałem tylko kilka powtórek, resztę poza domem. I tak będzie teraz. Ale, oczywiście na sport i na mój udział tutaj w tym temacie czas musi się znaleźć, choćby nas tylko dwóch tu miało być.
Mimo że Dunka trafiała niemal wszystko i zagrała chyba swój najlepszy mecz,o jakim w ogóle słyszałem,myślę że dzisiaj już by drugi raz z Igą nie wygrała.
Przyznaję Tobię rację.
Tymczasem nasza Maja Chwalińska raczyła przegrać wygrany mecz z niejaką Tjen z Indonezji. To “gwiazda” III tenisowej ligi czyli ITF. 5:7 5:7.
No cóż…, w sporcie raz się wygrywa, raz się przegrywa, szkoda tylko, że to drugie dotyczy polskich tenisistek, oczywiście, wykluczając z tego towarzystwa Igę.
W grze pozostała “Polka” Linda Klimowicova, która zagra z nieznaną mi Jessiką Ponchet, czy jakoś tak.
I teraz, panie Jurek uważaj. Ona, ta Linda gra dla Polski, bo w Czechach była za duża konkurencja i nie mogła się przebić. Tak się oficjalnie wypowiedziała. Mimo to życzę jej wygranej.