Przestańcie protestować, już wszystko jest dobrze. Kobiety będą rodzic po ludzku i odpowiednie osoby i instytucje się nimi i pociechami zajmą:
I że się powtórzę ze zdjęciem słynnej rady do spraw kobiet. W końcu skądś trzeba czerpać wzorce…
Przestańcie protestować, już wszystko jest dobrze. Kobiety będą rodzic po ludzku i odpowiednie osoby i instytucje się nimi i pociechami zajmą:
I że się powtórzę ze zdjęciem słynnej rady do spraw kobiet. W końcu skądś trzeba czerpać wzorce…
Macie propozycje na jakieś inne rady i parlamentarne zespoły? np. Rada do spraw nauki i techniki - przewodniczący Antek Macierewicz…??
Nam naprawdę z naszą mentalnością niedaleko jest do Talibów nawet. Może dlatego że zdominowani jesteśmy religijnie, a fundamentaliści jakiejkichkolwiek religii tak samo zryte berety.
Dodam tylko, że w krajach islamu aborcja jest dopuszczalna.
Proponuję radę przeciwdziałania LGBT
Przewodniczący Robert Biedroń
Członek Krzysztof Śmiszek
Doradca Anna Grodzka.
Oni juz dosc skutecznie osmieszyli ten ruch.
Grodzka moze najmniej, bo trzeba naprawde samozaparcia, zeby sie na inna płeć zewnetrznie przerobic, pomijam takich “trans” co to sobie implanty piersi wszczepia i kiecke założą. Takie conchity.
W miasteczku w którym mieszkałam, mieszkał transwestyta, był zjawiskowy i znany wszystkim, bo w garsonce lub sukience, w kapeluszu i na szpilkach siedział na ławeczce w parku z facetami i piwo pił
U nas w Polsce byłaby to brawura.
Takie dwa metry, miniowa i wlos do pasa to w pobliskim pueblu chodzi. Tu moze czuc się w miare beziecznie. Duzurnego wiecznego odwykowca tez mamy. W sezonie obaj rozmywaja sie w tlumie im pdobnych przyjezdnych
Tu raczej spokojnie, ale w wiekszych skupiskach ludzkich roznie bywa, czesto te “podkultury” piora sie miedzy sobą i ofiary nawet smiertelne sie trafiaja.
Nie wiem jak to wygląda wszędzie, ciągle się uczę Anglików, ale generalnie mają do tego luz. Są szeroko reklamowane występy Drama Queen, Anglicy generalnie chyba nie mają z tym problemu a jak jest w ich środowisku to nie wiem. Ale oszołomy wszędzie się znajdą, rasistami też bywają. Jednak przy takiej mieszance kulturowej, seksualnej jaka tu istnieje, rasistom i innym ksenofobom chyba ciężko się żyje.
to przypadlosc chyba kazdego kraju gdzie kolonii bylo wiecej niz metropolii - a w Hiszpanii dodaj jeszcze stonke turystyczna (aktualnie GB jest na pierwszym miejscu, ale przed pandemia prowadzili Chinczycy i Japonczycy), na ktorej sie zarabia. moze nieco kulturalniej niz robia to polscy gorale i Wlosi, ale jednak.
slowo tolerancja jest odmieniane przez wszystkie przypadki, koniugacje i czasy (niepotrzebne skreslic). do tego stopnia, ze czasem to juz nie wiadomo czy ktos nie ma antytolerancji na tolerancje
Tam w anglii to przeciez chyba najwiecej rasistow itp w calej Unii (no jeszcze przed wyjsciem z Unii) przynajmniej tak mi sie kojarzy Anglia xd
Polski nikt nie pobije
najwiekszymi rasistami sa ci, ktorzy o rasizm oskarżają…
Mnie też ktoś mógłby nazwać rasistką, bo uważam, że Anglicy to brudasy. Taka ich natura i w domach i w restauracjach generalnie syf. I nie ma co ukrywać, że muzułmanie tutaj to najbardziej prosta nacja jaka występuje. Procz hindusów. Hindusi są czasem naciagaczami, ale są ok.
Indusi slowo higiena znaja chyba tylko z bajek?
w kebabiarniach niewiele lepiej.
zreszta najbardziej mnie smiesza wlasciciele knajp (jakichkolwiek) twierdzacy, ze tylko oni moga zapewnic odpowiednie warunki do przygotowywania potraw i artykuly na ynteryi czy innym wp straszacy, ze wszystko jest trujace, rakotworcze, zakazone… czesto okraszone przekazam podprogowym - jak dodasz jakiejs przyprawy (reklamowanej przez Gessler czy innego cudaka) to straci niezdrowe wlasciwosci.
Wiesz Hindusi może mają brudno w knajpach, ale tu aż tak to nie razi, bo Anglicy mają tak samo. Generalnie Hindusi przynajmniej chodzą czysto ubrani, ich status jest lepszy, bo mają swoje biznesy, właśnie knajpy, sklepy, korporacje taksówkowe. Co do knajp w Polsce ludzie podniesliby larum, gdyby mieli usiąść przy brudnym stoliku, tu to normalka. Nawet jak zamówisz jedzenie, to kelner przynosi i na ten brudny stolik postawi to, co zamówiłaś oczywiście nie wszędzie i może nie w restauracjach z górnej półki, ale w większości miejsc dla przeciętnego człowieka tak jest. Jednak lubię w Anglikach ten spokój, czasem nawet flegmę. Przynajmniej mniej nerwowi są od nas i szanują swój czas, zdrowie.
nie wiem, dawno w Polsce nie bylam, ale co mnie niemile zaskoczylo (to z netu, bo bym na to nie wpadla) to zwyczaj zamiast podania ceny dania, ktore dostane na talerzu jakas gramatura kotleta i osobna wycena dodatkow tez w gramach? - bez kalkulatora i odrobiny szczescia nie wiadomo co bedzie na paragonie?
to w koncu panie zloty? ile mnie bedzie kosztowac ta seta, piwko i golonka? mam juz brac na to kredyt czy zaskorniakow wystarczy? kiedy i gdzie to jest wazone? gastronomiczna paranoja… PRL wiecznie zywy.
Byłam w sierpniu nad polskim morzem i ryby w restauracji wycenione są za 100g. A nie wiadomo ile dostanę na talerzu
no wlasnie o to mi chodzi - ja rozumiem, ze to pewnie, zeby nie odstraszac klienta? a wycena byla w stanie surowym czy po przerobce?
Myślisz że jeszcze za przyprawy i prąd doliczyli do ceny ryby na koniec?
Ja ksiegowa kreatywna, ale to co dzieje sie w polskiej gastronomii (i nie tylko) jesli chodzi o kosztorys schabowego to mnie przerasta. Bo o podawaniu jakiejs pangi zamiast fladry w smazalniach nad morzem to slyszalam. Chyba za duzej roznicy jesli o skazenie to nie ma, biarac od uwage zanieczyszczenie Baltyku? Panga moze sie okazac nawet zdrowsza i tansza. Ale i tak ja sprzedadzą w cenie zlotej rybki.