Uwaga, uwaga. Orzeł wylądował!

oczywiście że nie. Małysz wyciągnął/wytargał wręcz tę dyscyplinę na światło dzienne (dla mas) Ludzie zaczęli się interesować, oglądać, jeździć. Być może spragnienie (ogólnonarodowe) tryumfów na szczeblu międzynarodowym a może zwykłego wykrzyczenia się. Myślę że podobnie ludzie zaczęli interesować się F! dzięki Kubicy.

3 polubienia

?
mnie to nadal zajmuje kilka dni :smiley:

2 polubienia

I biegami dzieki Justynie ktora dokonala cudu zupelnie niewytlumaczalnego…Sukces wszedzie rodzi zainteresowanie choc bywa to tez zwiazane z tradycjami czy czyms w rodzaju sportu narodowego.W Holandii takim kultem cieszą sie panczeny.U nas,nawet mimo chwilowych sukcesow i medali,katastrofa,zadluzenie,degrengolada dzialaczy,brak wiekszego zainteresowania…

3 polubienia

@janusmakroniusz, to znaczy, że książka jest nudna, i nie warto tego ciągnąć dalej :wink:

2 polubienia

niestety życie pokazuje że w różnych dyscyplinach pojawiają się perełki/brylanty, które dzięki (przede wszystkim) talentowi później niezłomnemu uporowi no i garstce szaleńców wypływają gdzieś z "koziej wólki) i zdobywają medal. Przykład choćby ze Z. Bródką.
Dla mnie to trochę kuriozalnie brzmiało że trenował na rolkach dojeżdżają c do pracy.

3 polubienia

Ze skokami w Polsce było nieco inaczej, jak tu mówicie. Piszę to ze swojego doświadczenia życiowego, bo oglądałem je jeszcze przed sukcesem Wojciecha Fortuny. Był Przybyła. I nie tylko ja, ale bardzo wielu Polaków, Ta dyscyplina cieszyła się w Polsce dużym zainteresowaniem jeszcze przed Małyszem. Mimo, że panowie Fijas i Bobak nie odnosili takich sukcesów, jak Adam, to jednak naród zasiadał przed telewizorami aby zobaczyć, jak nasi punktują. Do tego dochodziły zjazdy i slalomy i tu pamiętam takie nazwisko, jak; Bachleda. Zawsze zaraz za czołówką. Że o hokeju nie wspomnę, ale, mimo braku sukcesów, to był szał. Rywalizacja ruskich z Czechosłowakami, do tego USA z Kanadą i trochę Skandynawii rozpalała.
W 1978 roku Łuszczek został mistrzem świata i na temat biegów nastało szaleństwo, ale trwało krótko podobnie jak w przypadku Fortuny.

Sporty zimowe wcale takie niepopularne nie były. Miały jednak wielką konkurencje w sportach letnich, bo tu naszych sukcesów było znacznie więcej.

1 polubienie

Odkąd pamiętam, zawsze starałem się śledzić konkursy w skokach narciarskich. Pamiętam przejście ze stylu równoległego na styl V, jak komentatorzy psioczyli na tych odszczepieńców, co tak pokracznie w powietrzu wyglądają. Albo jak na początku małyszomanii musiałem kolegom w pracy tłumaczyć, kim był Fijas.
Eh, to były czasy … teraz to już czasów nie ma … :wink:

1 polubienie

Skoki “zauważyłem” w połowie lat 60. Faktycznie, wyglądało to trochę inaczej, niż teraz.
Nie bez kozery dziś K-90 nazywana jest dziś skoczną klasyczną. To była wtedy skocznia w duża, a małe miały K -70. Później wprowadzono K-120 i to była sensacja.
Obawiano się, że to jest za dużo. Dawniej skakano w dresach i w czapeczkach z pomponikiem, a niektórzy bez czapeczek. :grinning:

1 polubienie

W latach 60-ych to mnie nawet w planach nie było. Oglądałem trochę zawodów archiwalnych i wiem, że do spraw bezpieczeństwa kiedyś podchodziło się inaczej niż obecnie, a w sumie nie podchodziło się wcale. Przykładowo Niki Lauda w czasach gdy startował w F1, mawiał, że kierowca wyjeżdżając na tor, godzi się z 20% ryzykiem poniesienia śmierci. Ale takie kiedyś były realia sportu.

1 polubienie

Nie rozumiem.Przeciez nikt z nas tak nie pisze jak sugerujesz.Poza tym,tamtych czasow nie da sie porownywac bo rola telewizji byla kompletnie inna…
Poza tym…Kiedy komentowal Mrzygłód a potem np. Janusz Zielonacki,transmisje w tv byly w miare regularne.Tylko ze na miejscu,wokolo skoczni bylo tak pusto ze sluchac bylo w tv pojedyncze okrzyki…
Bachledow bylo dwoch.Andrzej i Jan.Liczyli sie wylacznie w slalomie specjalnym,sporadycznie w gigancie.Zjazd wylacznie jesli potrzebny byl do wieloboju.
Hokej i szal???Jedynie w Katowicach bo bylo czym sie radowac gdy pokonalismy ZSRR.Byly emocjonujace mecze niemal zawsze z Niemcami jednymi lub drugimi ,o utrzymanie w grupie"A".Byl taki moment gdy trenerami byli Jegorow i Chmura,gdy bylismy 6 ekipa na swiecie i w nagrode zaproszono nas łaskawie na turniej Izwiestii.Ale to byla chwila.Czesciej kpiono z wynikow typu 0:17,nazywajac"17 mgnieniami wiosny".
Drgnelo w Sarajewie gdzie osiagalismy wyniki ponad stan.I to tez kolejna efemeryda.Poza katowickimi mistrzostwami,nawet nie bylo okazji by ekscytowac sie tym wszystkim na zywo.
Medale Luszczka ani Sikory w niczym nie przyczynily sie do poprawy poziomu ani popularnosci tych sportow w Polsce.A poziom trzymali jedynie w pozniejszych latach Jaroński i Wyrzykowski komentujący na Eurosporcie,ktorzy dla sportow zimowych zrobili wiecej niz ktokolwiek przed Malyszem.
Popularność telewizyjna oczywiscie istniala ale byla bardzo zludna,co bylo widac na trasach biegowych czy skoczniach.Na stokach nawet siostr Tlałek nie przychodzily oglądać tlumy…

1 polubienie

To byl idealny moment na spopularyzowanie panczenow w Polsce.Nieco wczesniej zbudowano nowoczesny tor i…Klapa na calej linii.Zadluzenie jest w tej chwili takie ze wszyscy od tego sportu uciekają.
Wyjatek stanowia dziewczyny w short tracku.Ciekawe jak dlugo bo,tak jak piszesz,wszystko zawdzieczaja swej determinacji.
Identycznie jest z Maryną,nasza jedyną alpejką ktora dobija sie do"10" w gigancie a ktorej dzialacze zdaja sie niezauważać…

3 polubienia

@birbant, trochę inaczej to wyglądało?
Przecież telewizja zaczęła transmitować skoki w 2000 roku na żywo?
Wcześniej tylko poszczególne konkursy.
I przestań nas kłamać, że miałeś wtedy teleeewiiiizoooor :stuck_out_tongue_winking_eye:

1 polubienie

Pamiętam te tłumy przed telewizorami w polskich domach podczas światowych imprez hokejowych. A co do kibiców na imprezach? Tu był całkiem inny problem z ich brakiem. Po pierwsze ludzie nie mieli na to kasy, po drugie nikt tego nie organizował, czyli nawet, jak ktoś pojechał, to robił to całkowicie na własną rękę swoim autem, tylko ilu to auto miało? Pociągiem, autobusem? Szkoda gadać. Pozostawał telewizor.
Na zagraniczne imprezy jeździć? Potrzebny był paszport i wiza. Więc nierealne.

O krótkotrwałej euforii po sukcesach Fortuny i Łuszczka wspominałem, pomijając panczeny, ale problem w sumie ten sam. I jedyne co pozostało z tamtych czasów do dziś, to nieudolność działaczy. Tu podpisuję się dwoma rękami. Ci potrafili zarżnąć niejedną złotą kurę. I potrafię to do dziś. Ta “tradycja” nie zanika w Polsce.

2 polubienia

Właśnie skończyłam czytać artykuł, w którego jasno wynika, dlaczego nie mamy odpowiedniego zaplecza w skokach.
Do 18 roku życia, skoczkowie otrzymują stypendium, potem mogą liczyć tylko na bogatych rodziców lub sponsora.
Sponsorzy dobijają się do zawodnika, jeśli rozpisują się o jego wielkim osiągnięciu, media na całym świecie.

Resztę poczytajcie na wp, jeśli ktoś chce.

1 polubienie

Też to czytałem.
Trzeba zrobić ze sportowców żołnierzy i niech bronią macierzy ma skoczniach, bieżniach, stadionach, halach, torach i basenach na całym świecie!! :wink:

1 polubienie

Tak. Właśnie o ten artykuł chodzi.

1 polubienie

Nie wszyscy. Te auteczka na torze to mi sie podobaly jeszcze w czasach dziecinstwa, kiedy przypominaly cygara na kolkach :joy:

1 polubienie

Kubica to w ogole temat skomplikowany, podziwiac wole walki przede wszystkim. A niektorzy wysylali go na wyscigi wozkow inwalidzkich.

Ja również starałem się obserwować F1 jeszcze przed erą Kubicy. Co prawda auta w kształcie cygara to jeszcze nie mój rocznik, ale kiedyś nawet ułożyłem taki zlepek:
Nigel Mansell był Senny, więc poszedł Prost do kwiaciarni i kupił Bergera dla Schumachera. :smile:

3 polubienia

No i co?
Andrzej Stękała na 1 treningu skoczył 146 m !
:grin:

2 polubienia