szczytem mody byly z kolorowego skaju z klapka i bocznymi kieszonkami.
kolegi tata byl kaletnikiem, gdzies z jakiegos zurnala bodaj wloskiego wzor wygrzebalismy - no i czesc rodzicow zrobila zrzutke na zdobycie surowca - spora czesc szkoly takimi szpanowala.
potem jak sie troszke poluzowalo, to doszedl prywatny import z DDR i Czechoslowacji. swiat stal na glowie.
a jeszcze piorniki?
Piórnik miałam drewniany przyrządy szkolne na spółkę z siostrą , na przerwach szybko się wymieniałysmy żeby 2 nie dostać.
ja mialam bardzo dlugo drewniany piornik - taki typowa “pamiatka z Zakopanego”
a jesli chodzi o te wszystkie ekierki, linijki i cyrkle to kwitla wspolpraca szkolna przed lekcjami - jakby to wszystko policzyc to moze by sie na nieco wiecej niz jedna klase uzbierralo.
Kurde, to były czasy , bieda aż piszczało a żyć się dało. A pamiętasz , kiedyś kilka roczników z jednego podręcznika się uczyło, teraz każda równoległa klasa ma inny…
gielda podrecznikowa pod koniec roku szkolnego byla norma, niewielkie ubytki spowodowane fizycznym zniszczeniem podrecznikow uzupelniano zakupami na talony.
i lasow bylo jakby wiecej…
Te lasy nam życie ratowały , a konkretnie " rzyć " ze względu na wielki deficyt papieru toaletowego