W Polsce był dziś kanclerz Niemiec. Gadał z Tuskiem o współpracy w zakresie bezpieczeństwa.
Padło do niego na konferencji pytanie o reperacje. Kanclerz oznajmił że sprawa bilionowych wypłat to przeszłość natomiast w Berlinie ma stanąć centrum pamięci o polskich ofiarach nazizmu. Ma pełnić funkcje edukacyjne.
Prawica uznała to za ochłap. Duda też.
ogólnie? to im sie po 80 latach przypomina?
ostatnie osoby, które wojne pamiętają to na ogol już w domach opieki, albo na wymarciu.
a jakieś centrum pamięci to by się przydało, interaktywne, takie co by Niemcom czasem przypomnieć zapach iperytu czy innego cyklonu B.
a Duda to się zachowuje jak pan na włościach : JA i JA
no cóż, złośliwe języki mówią, że może mieć racje wypowiadając się tylko w swoim imieniu, bo wybory były trefne.
To niech się prawica do Stalina zgłosi po te reparacje. Zresztą, była przy władzy 8 lat. I widać co załatwili.
Ja bym jeszcze Szwedów o reperacje za ryj pociągnął …
Nie będzie Szwed pluł nam w tfasz!
Większość z tego rozkradł by PiS do swoich kieszeni z Rydzykiem resztę na pegazusa i inne fanaberie prezesa to co by zostało to wydali by na lipne projekty z których by nie było żadnego większego pożytku
Ile by się nie reperowali to i tak wszystko może zostać przetracone na pranie i sprzątanie w tym czym innym ministerstwie… albo na jakieś inne limuzyny od bezdomnego…
Sorry chłopaki, wymsknęło się nam wtedy. Niepotrzebnie uwierzyliśmy w tego austriackiego malarza.
Da się to jednak naprawić bez reparacji. Kontaktowaliśmy się z Harrym Potterem. Zgodził się, że przy użyciu swej różdżki przywróci Wasz kraj do okresu przedwojennego i wszystko będzie cacy.
Chcecie
po cóż mówić o sprawiedliwości - taka nie istnieje. Jeśli dostaniesz w mazak albo umiesz oddać, albo żyjesz i musisz się z tym pogodzić.
Za nas ruskie odebrali wszystko z nawiązką, tylko że całość sobie zatrzymali.
Biorąc pod uwagę zapodaną fotografię, to nie przesadzajmy z tą cofką, to to czas zaborów na tem zdjęciu jest.
Konne tramwaje w miedzywojniu sie trafiały. Trzeba by poszukac i to tak bardzoej na wschod, o ile tam pojazdy szynowe oprocz kolei zelaznej były w uzyciu. Ale wszystkie większe miasta z napędu na owies ( z wyjatkiem dorożek) to rezygnowały jeszcze przed I wojną światową.
Był czas na reparacje po wojnie. ZSRR nas załatwił w tej i innych kwestiach.
Kto przyznaje reparacje po blisko 100 latach? To była propagandowa zagrywka PiS pod stary emerycki elektorat, że niby działają patriotycznie. Psuli tylko stosunki z sąsiadem, który jest ważnym partnerem w gospodarce.
Jeszcze te manipulacje, że jest możliwe, bo niektóre kraje dostają reparacje jeszcze dzisiaj od Niemców. Tak, dostają… raty reparacji zasądzonych dekady temu.
Koleżanka spojrzy na ubranka tych ludzi i wszystko jasne.
Zgadza się, ale te kraje były z drugiej strony żelaznej kurtyny. I one będą dostawały, aż do końca. PRL za to dostala od Stalina Pałac Kultury.
A poza tym masz zupełną rację.
Zasądzano je w czasie, gdy zasądzano reparacje, niedługo po wojnie i pewnie chodziło o mniejsze kwoty. Nas z tego wyrolowano. Nie mieliśmy wiele do powiedzenia we własnej sprawie.
Dokładnie. To samo było z planem Marshalla, który postawił na nogi Niemcy po wojnie i inne kraje zachodu. Oczywiście, że wtedy Polska nie miała nic do powiedzenia. Pozostałe kraje wpływów Kremla też.
Ma sie te oko…, nie…
Moim zdaniem sprawa u swoich podstaw jest zerojedynkowa. Starając się przyjrzeć całej kwestii jak najbardziej bezstronnie, pomijając wszelkie sympatie i antypatie polityczne, nie da się nie odnieść wrażenia, że przez splot przeróżnych wydarzeń historycznych zostaliśmy przez los jak i samych Niemców mocno wydymani w kwestii zadośćuczynienia za ostatnią wojnę. Biorąc pod uwagę historyczne zaszłości, nie mi to oceniać, czy z prawnego punktu widzenia ubieganie się o reparacje nadal jest zasadne? Moim zdaniem powinien powstać w tej kwestii zespół ekspertów w zakresie prawa i historii, takich prawdziwych, ponad podziałami partyjnymi i powinna zostać opracowana opinia w tej kwestii, mogąca być wyznacznikiem dla określenia polityki w zakresie stosunków z naszymi zachodnimi sąsiadami. W moim odczuciu obecnie mamy w tej kwestii zbyt emocjonalne podejście związane z polaryzacją życia politycznego, które to przekłada się społeczeństwo naszego kraju. Polityka międzynarodowa, wbrew uśmiechom i uściskom przed obiektywami, to naprawdę ciężka praca i mocne rozpychanie się łokciami, nie ma tu miejsca na emocje, unoszenie się honorem, czy z drugiej strony naiwną wiarę w ”dobrych Niemców”. W obu przypadkach zbyt łatwo pozbywamy się kart przetargowych. Nie da się również nie odnieść wrażenia, że strona niemiecka jest niezwykle rada z opatrzności losu w postaci poparcia rezygnacji z ubiegania się o zadośćuczynienie wśród naszych polityków i popierającej ich części społeczeństwa. Jako że polityka to nie miejsce dla ludzi honoru, właśnie naprzeciw tak niewygórowanym wymaganiom wyszedł kanclerz Scholz ze swoimi ostatnimi propozycjami. O ile sprawa samych reparacji wydaje się kwestią czysto hipotetyczną, to propozycje enigmatycznego wsparcie dla osób ocalałych z okupacji czy budowę centrum pamięci to wykupienie się naprawdę symbolicznym kosztem. Uważam, że jeżeli teraz Niemcy chciałyby uczynić naprawdę coś konkretnego, to najwyższa pora by w jednoznaczny i praworządny sposób rozwiązać kwestie zwrotu zrabowanego mienia. Nie byłoby to bezpośrednie obciążenie dla ichniego budżetu, jednocześnie byłby to gest wielkiej wagi i niebłahy materialnie.
O tym mieniu chciałem nadmienić. Tak, to jest jakieś rozwiązanie.